To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, słyszałam o jej wcześniejszej powieściach jednak nie miałam przyjemności po żadną sięgnąć. Postanowiłam to zmienić właśnie przy książce "Goodbye, Rosie, która mocno zaciekawiła mnie swoim opisem i urzekła okładką. W książce znajdziemy motyw enemies to lovers, spotkania po latach i drugiej szansy, które ja bardzo lubię. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się w zawrotnym tempie. Ja przeczytałam ją w jeden wieczór i mimo, że było to już jakiś czas temu nadal pamiętam wszystkie emocje towarzyszące mi podczas lektury. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana i dobrze poprowadzona. Natomiast bohaterowie zostali w ciekawy i autentyczny sposób wykreowani. To młodzi ludzie, dopiero co wkraczający w dorosłość, a już niosący na swoich barkach bardzo wiele. To postaci, które mają swoje tajemnice, a także wady i zalety, borykają się z różnymi problemami, a także często popełniają błędy, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w niektórych przypadkach, podzielając podobne troski i dylematy moralne. Historia została przedstawiona z perspektywy obojga postaci, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, z czym się zmagają, stopniowo mogłam dowiedzieć się także jakie wydarzenia z przeszłości wpłynęły na ich życie i diametralnie zmieniły ich relację, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Rosie od samego początku zaskarbiła sobie moją sympatię i z ogromnym bólem serca i łzami w oczach czytałam to co się jej przydarzyło.. Wielokrotnie miałam ochotę wejść do tej książki żeby ją wesprzeć, przytulić i zapewnić, że jeszcze będzie dobrze.. Przeczuwałam, że droga do tego momentu będzie długa, kręta i wyboista i pod tym względem się nie pomyliłam. Liam natomiast początkowo wywoływał we mnie wiele mieszanych odczuć, momentami naprawdę irytowało mnie jego zachowanie, jednak kiedy zagłębiłam się w jego historię zrozumiałam dlatego zachowywał się w taki, a nie inny sposób.. Ich relacja należy do dość skomplikowanych, trudnych i tak naprawdę ciężko było przewidzieć co wydarzy się na kolejnych stronach powieści.. Co w tym przypadku z jednej strony mi się podobało, a z drugiej mocno frustrowało. Niemniej jednak wszystko toczyło się swoim niespiesznym rytmem, pozwalając Czytelnikowi skupić się na gestach, słowach i odczuciach towarzyszących głównym postaciom. Bardzo ważnym elementem tej powieści jest zaufanie oraz przebaczenie, bez których nie można zbudować trwałej, dojrzałej i zdrowej relacji. Autorka na przykładzie swoich bohaterów pokazuje do czego może doprowadzić brak szczerej rozmowy, wyrwane z kontekstu zdanie i nieporozumienia. Czasami nie wszystko jest takim jakim wydaje się na początku. Jednocześnie udowadnia, że w odbudowywaniu równowagi psychicznej, w walce o samego sobie jest bardzo istotne wsparcie bliskich nam osób. W książce znajdziemy także wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas czy naszych bliskich, mowa o stracie bliskich osób, radzeniu sobie z żałobą, atakach paniki, depresji i próbie samobójczej. Wszystko to wywołało we mnie lawinę skrajnych emocji, moje serce zostało tutaj wielokrotnie roztrzaskane na małe kawałeczki i do samego końca nie widziałam czy uda się je spowrotem poskładać.. To historia, która bezapelacyjnie skłania do głębszych przemyśleń. Cudownie spędziłam z nią czas i już teraz wiem, że będę bez zastanowienia sięgała po kolejne powieści spod pióra autorki. Zresztą po lekturze "Goodbye, Rosie" od razu zakupiłam najnowszą na tamten czas powieść Oli, czyli "At midnight". Polecam!