Nie wiem, jaki patent na pisanie ma Marek Stelar, ale spod jego pióra wychodzą kryminały doskonałe, a on sam w sobie jest już gwarantem najwyższej jakości. Jestem przekonana, że ci z Was, którzy już poznali twórczość autora zacierają ręce w oczekiwaniu kryminalnej uczty, której dostarczy druga część cyklu z Heinrichem Voglem „Czarna wdowa”. Pozostałych mam nadzieję zachęcić do sięgnięcia, bo naprawdę warto nie tylko ze względu na jej wyjątkowość i unikalny charakter, ale przede wszystkim emocje, które budzi.
Czy to tragiczne wydarzenia, o których czytaliśmy w „Ptaszniku” sprawiają, że ten żyjący bez oczekiwań i zobowiązań, pokiereszowany przez życie mężczyzna decyduje się na powrót do rodzinnych korzeni? A może rozwijająca się relacja z Iwoną Banach wzbudza w Heinrichu chęć odnalezienia środowiska, z którym poczuje prawdziwą więź? Wracając do łużyckiego Budziszyna nie spodziewa się, że jego przyjazd nie tylko skruszy wieloletni mur milczenia, wydobędzie na światło dzienne wstydliwe i wstrząsające sekrety, ale i doprowadzi do zbrodni.
Autor zabiera nas w przeszłość odkrywając brutalną NRD-owską rzeczywistość pod butem Stasi, przypominając niewyjaśnione morderstwa Silvesterkillera i pogmatwane losy rodziny Witkojców, krewnych Heinricha. Stopniowo łączy je ze współczesnymi wydarzeniami, które po przyjeździe mężczyzny zaczynają przyjmować coraz bardziej niepokojący obrót. Czy rozwiązanie zagadek przeszłości pozwoli Heinrichowi i prowadzącemu śledztwo w sprawie kolejnego morderstwa komisarzowi Kurtzowi poukładać obraz z niepasujących do siebie elementów i odnaleźć te brakujące?
Osadzenie przeszłych i teraźniejszych wydarzeń w realiach Górnych Łużyc dodaje powieści unikalnego charakteru i jest niewątpliwie jej wartością dodaną, a czytelnik ma możliwość poznać zarówno tło historyczne, kulturowe, jak i lokalne tradycje i legendy tego ciekawego regionu. Wiarygodności dodają wplatane w dialogi bohaterów łużyckie zwroty, które autor jednak dawkuje z wyczuciem.
Nie sposób również nie wspomnieć o wyrazistych postaciach wiodących prym w drugiej części powieści. Rolę Iwony, prowadzącej śledztwo w pierwszym tomie, przejmuje inteligentny i nieustępliwy komisarz Joachim Kurtz, a ona sama zostaje tym razem zepchnięta (niestety) do rangi ozdobnika. Jednak i każdy przedstawiciel rodziny Vogla przyciąga uwagę, a autor szczególny nacisk kładzie na kobiety uzurpujące sobie prawo do decydowania o tym, co ujawnić, a co zataić w imię opacznie rozumianego wyższego dobra.
Ta złożona, wielowątkowa opowieść, która łączy kryminalną intrygę z osobistymi dramatami i historycznymi sekretami to dużo więcej niż kryminał i budzi dużo większe emocje. I to trudne emocje, bo nie sposób przejść obojętnie wobec zbrukanej niewinności, ciężaru zdrady, traumy przekazywanej z pokolenia na pokolenie, zmowy milczenia, które zamiast chronić, pogrąża w coraz większej ciemności i w końcu miłości, która nie wystarcza, by przerwać krąg przemocy.
W moim odczuciu to kolejna książka, która ma szansę przynieść Autorowi kolejną Nagrodę Wielkiego Kalibru i tego autorowi szczerze życzę, a Wy przeczytajcie i oceńcie sami!