Tom drugi „W tajnej służbie II Rzeczypospolitej. Napad” jest równie fascynujący jak część pierwsza, a może nawet odrobinę bardziej. I wynika to z kilku faktów. Po pierwsze Autor wprowadza do swej fabuły nowe postacie, zarówno te historyczne (na przykład osławiony Feliks Dzierżyński), jak i te fikcyjne. W świetny sposób łączy fikcję z rzeczywistością historyczną, przez co lektura książki staje się nie tylko świetną przygodą, ale i podróżą do dwudziestolecia międzywojennego.
Tym razem zadaniem głównego bohatera jest uwiedzenie pewnej młodej adeptki medycyny, Iwony Mielnik i pozyskanie jej do pracy w polskim wywiadzie. Ale to tylko część pierwsza. Musi również roztoczyć parasol ochronny nad córką szefa polskiego wywiadu, Jerzego Dobrowolskiego. O ile pamiętam, ów dama skończyła swój żywot nie wesoło, ale to już zupełnie inna historia, nie związana z fabułą tej lektury. Tak czy inaczej, obie panie, inteligentne i piękne (ach, cóż za pech!), mają dosyć mocne charaktery. Nie ułatwia to zadania młodzieńcowi, który, zgodnie z panującym ówcześnie światopoglądem, nie tylko, że nie ufa kobietom, ale i jest do nich uprzedzony. Swoją drogą podoba mi się powolna ewolucja jego światopoglądu względem niewiast. Początkowo Wiktor nie jest zachwycony „współpracą” z przedstawicielkami płci pięknej. Uważa, że są nieokrzesane, nieprzewidywalne, zwyczajnie głupie! Ale im dłużej z nimi przebywa, tym bardziej dochodzi do wniosku, że to nieprawda. Zaczyna dostrzegać ich zalety – mądrość, kreatywność, stanowczość w dążeniu do celu, twardość charakteru, a jednocześnie miękkość, grację, swobodę. Hmm, napisałbym więcej, ale swoim zwyczajem, pozostawię odrobinę niedomówień. No ok – Wiktor się zakocha. W kim? Przeczytajcie sami.
Po raz kolejny muszę pochwalić niezwykłą elastyczność, jaką posługuje się Krzysztof Goluch, pisząc o zagmatwanej historii II Rzeczypospolitej, Republiki Weimarskiej oraz Rosji Radzieckiej. Wprawdzie pewne wątki są nieco zmienione, o czym sam Autor pisze otwarcie, nie umniejsza to jednak gracji z jaką „prześlizguje” się przez kolejne ważne wydarzenia. Momentami można zarzucić, iż Autor dużo miejsca poświęca ukazaniu różnego rodzaju narad, zakulisowych zagrywek tajnych służb i rządów, nie tylko trzech wymienionych wyżej państw. Jednak jest w błędzie ten, kto nie zrozumie, iż tak właśnie „działa” historia. To, co dzieje się na górze, nie przesłania tego, co dzieje się niżej, obok. I odwrotnie – albo wątki się łączą, dopełniają, albo stanowią osobne „dzieje”, osobne światy. Historia jest plastyczna, szeroka, nieprzewidywalna w swej prostocie. Jestem zdania, że Goluch w wyśmienity sposób przeplótł losy rzeczywistych postaci historycznych (np. Wieniawy-Dobrowolskiego) z postaciami fikcyjnymi (Wiktor Adamczewski). Całość jest spójna, logiczna.
Wielką zaletą powieści jest fakt, iż bezustannie mamy do czynienia z wartką akcją, powoli podnoszącą napięcie. Chociaż nie, raczej napisałbym, że mamy tu do czynienia z pewnym fluktuacjami. Niemniej, czyta się świetnie, naprawdę ciężko jest oderwać się od lektury. Już nie mogę się doczekać kolejnej części przygód naszego międzywojennego Jamesa Bonda. Swoją drogą, zastanawiam się, kto był pierwowzorem Adamczewskiego? Chyba będę musiał trochę poszukać w swoich książkach o II Rzeczypospolitej i jej służbach. Dziękuję – lubię takie dochodzenia.
Kolejnym plusem mogą być opisy miejsc (np. Krakowa czy Wielkopolski). Autor świetnie oddał również charakterystykę charakterów ludzi tamtej epoki, nie mówiąc już o doskonałych opisach noszonych ówcześnie strojów, najważniejszych wydarzeń towarzyskich. Słowem – łatwo można odnaleźć się w dwudziestoleciu międzywojennym. Momentami czułem się, jakbym cofnął się w machinie czasu do opisywanych przez Golucha czasów. To coś naprawdę świetnego! Chciałbym móc się do czegoś przyczepić, ale nie ma czego. Jestem zdania, że to jedna z lepszych książek tego roku w Polsce. I czekam na kolejne części!
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.