Czy czytając książkę, zastanawiacie się nad jej tytułem? Co oznacza i co autor miał na myśli? Wiadomo, że w trakcie lektury przeważnie dochodzimy do takiego momentu, gdzie zostaje wyjaśnione znaczenie tytułu książki. "Tamarynd" słowo dla mnie zupełnie obce. Przyznaje, że zanim zaczęłam czytać tę książkę, to musiałam co nieco wygooglować.
Anka przejęła się losem chorej siostry i postanowiła wyjechać za granicę, żeby zarobić pieniądze na kosztowną operację. Teraz po latach poświęcenia wraca do Polski. Nie może liczyć na gorące powitanie ze strony najbliższej rodziny. Obojętnie co by zrobiła, to dla matki zawsze będzie tą najgorszą. Anka chce zacząć od nowa, przełamać złą passę, wymazać złe wspomnienia. Ma nadzieję, że wszystko, co najgorsze ma już za sobą. Wynajmuje mieszkanie i rozpoczyna pracę w szpitalu psychiatrycznym jako pielęgniarka. W pracy postanawia być profesjonalna, nie zamierza zbliżać się do pacjentów i im współczuć. Przecież jest tylko pielęgniarką. Przed wyjazdem do Niemiec miała narzeczonego, plany, ale jak to w życiu bywa, nie zawsze może być kolorowo. W pracy zaprzyjaźnia się z Jadwigą-salową. Razem snują plany o wspólnej podróży. W życiu Anki pojawia się Franek-policjant. Każde z nich miało swoją przeszłość. Kłamstwa i niedomówienia nie ułatwiają im wspólnych relacji. Na oddziale psychiatrycznym pojawia się nowa pacjentka. Tak się składa, że Anka ją zna i miała nadzieję już nigdy jej nie spotkać. Wraz z tą dziewczyną powracają koszmary z przeszłości. Przed Anką trudne wyzwanie. Czy sobie poradzi?
Pani Żaneta Pawlik stworzyła historię o problemach współczesnych rodzin. Każdego dnia spotykamy na swojej drodze osoby, które cierpią w samotności. Przed rodziną i znajomymi przywdziewają maskę i skrzętnie ukrywają to co je dręczy. Rzadko kiedy się zwierzają ze swoich problemów. Najzwyczajniej w świecie wstydzą się otworzyć przed drugą osobą i jej zaufać na tyle, aby zdradzić, co tak naprawdę czują. Depresja, bo o niej mowa niejedno ma imię to współczesna choroba, która dotyka młodszych, starszych. Właściwie to nie ma jakiegoś wyznacznika, kogo bierze sobie na celownik. Wiadomo, osoby słabe psychicznie są podatne bardziej. Żyjemy w czasach, gdzie każdy myśli tylko o sobie. Poznajemy drugą osobę, ale nie zależy nam na tym, aby zajrzeć w jej wnętrze. Wystarczy nam jej zewnętrzna "skorupa". Niestety w ten sposób nie dotrzemy do głębszych pokładów jej osobowości, a szkoda. Osoby dotknięte depresją rzadko kiedy proszą o pomoc, nie widzą dla siebie żadnego wyjścia i sięgają po ostateczne rozwiązanie.
Warto rozejrzeć się dookoła, dostrzec coś więcej niż czubek własnego nosa, wyjść ze strefy komfortu i zapytać drugą osobę jak ci minął dzień, co słychać, potrzebujesz może pomocy? Dla nas to drobiazg, a dla drugiej osoby czasami więcej niż mogłoby się wydawać.
"Tamarynd" to ponadczasowa książka, którą szczerze polecam. A ja czekam na ciąg dalszy.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Autorce Pani Żanecie Pawlik i Wydawnictwu Zysk i S-ka.