Kiedy zobaczyłam pierwszy raz okladkę tej książki, pomyślałam, że może to być piękna historia. Muzyka klasyczna zawsze kojarzyła się wszystkim z namiętnością i oddaniem. Jednak zaczynając ją czytać, nie zdawałam sobie sprawy, że w tej historii nie chodzi o namiętność. W takim razie o czym jest ta książka? To historia o samotności, niedoścignionych marzeniach i niespełnionej miłości. To historia o życiu, w którym trzeba dokonywać trudnych wyborów, nie zawsze zgodnych z samym sobą.
Młody, ale już znany i ceniony dyrygent, Roberto Bianchini, otrzymuje przesyłkę z rękopisem partytury sprzed pięćdziesięciu lat. Zaintrygowany przesyłką, przegląda nuty. Jest nią zafascynowany. Widzi, że to jakieś arcydzieło muzyki klasycznej. Tylko pytanie dlaczego ktoś przesłał to właśnie jemu? I jakim celu? Postanawia dowiedzieć się kto wysłał do niego partyturę, ale najważniejsze, żeby odnaleźć kompozytora tego arcydzieła. W tym celu chce wyjechać do Walencji, skąd nadana została przesyłka. Zabiera ze sobą, Clarę, uzdolnioną młodą skrzypaczkę, która prywatnie jest jego skrytą miłością.
Clara i Roberto podążają śladem przesyłki. Trafiają do Walencji, do nadawcy, który okazał się starszą kobietą. Kobieta przedstawiła się jako Sofia, przyjaciółka kompozytora tej melodii, Antoniusza Dobrowolskiego. Clara i Roberto rozpoczynają swoje śledztwo. Chcą odnaleźć Dobrowolskiego. Jednak to nie będzie dla nich proste zadanie, bo kompozytor wiele lat wcześniej zniknął, jakby zapadł się pod ziemię. Mimo to młodzi podążają śladami Antoniusza Dobrowolskiego. Trafiają w przeszłość, gdzie rozgrywa się dramat w życiu kompozytora.
W tym momencie przenosimy się w lata sześćdziesiąte minionego stulecia. Poznajemy młodego uzdolnionego Antoniusza Dobrowolskiego.
Antoniusz nie miał łatwego życia. Od najmłodszych lat jego pasja i miłość do muzyki klasycznej, nie była akceptowana w domu rodzinnym. Przez to doświadczył sporo przykrości ze strony najbliższych. Jednak nie poddawał się. Po latach napisał swoją partyturę i postanowił wysłać swoje dzieło na konkurs. Niestety przewrotny los sprawił, że się spóźnił z wysłaniem swojej konkursowej melodii. Załamał się. Próbował popełnić samobójstwo. Zapadł w śpiączkę, w czasie której śnił. We śnie spotkał piękną kobietę, która grała dla niego na skrzypcach. Była to melodia tak piękna, że po przebudzeniu postanowił ją zapisać. I tak powstało jego kolejne dzieło ,,Wyśniony koncert''. To dzieło, które przysporzy mu wiele radości, ale także smutku i przykrości. Dzieło, które jest symbolem jego niedoścignionych marzeń.
Czy Clara i Roberto odnajdą Antoniusza Dobrowolskiego? Kim jest tajemnicza skrzypaczka że snów? Czy marzenia naszych bohaterów mają prawo się spełnić?
To była dla mnie dość trudna lektura, choć po jej zakończeniu uważam, że warto było doczytać ją do końca. Początkowo nie potrafiłam się wbić w fabułę, w styl autorki. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz lepiej mi się czytało, a kiedy całkiem pochłonęła mnie muzyka tej lektury, przepadłam. Mimo że czytałam ją już z zainteresowaniem, nie potrafiłam czytać szybciej. Teraz nie zastanawiam się dlaczego. Grunt, że skończyłam, a w ostatecznym rozrachunku, książka mi się bardzo podobała.
Ania prowadzi fabułę dwutorowo. W teraźniejszości, kiedy poznajemy Clarę i Roberta i to wszystko co się dzieje w ich życiu. A działo się sporo. Zabiera nas też w podróż w przeszłość, do Walencji w latach sześćdziesiątych minionego stulecia. Wtedy poznajemy Antoniusza Dobrowolskiego i jego walkę o marzenia i miłość. Tak naprawdę to czy czytamy o Clarze i Roberto, czy o Antoniusza, zawsze czytamy o tym jak nasi bohaterowie dążyli do realizacji swoich ukrytych marzeń, o ich niespełnionych miłościach i trudach życia codziennego.
Zakończenie jest piękne. Cieszę się, że Ania postanowiła właśnie tak zakończyć tą historię. To daje nam nadzieję, że nasze marzenia naprawdę mogą się spełnić. Tylko czasem musimy dłużej na to poczekać, ale nasza cierpliwość będzie nagrodzona.
Jakie wnioski dla siebie możemy wyciągnąć z tej lektury? Hmmm Musimy marzyć, bo wtedy mamy po co żyć. Żyjemy by spełniać swoje marzenia. Życie jednak pisze swoje scenariusze i nie raz będzie nam utrudniać dążenie do realizacji swoich ukrytych marzeń czy pasji. Mimo to dążmy do nich, ale nie zapominajmy, że w życiu oprócz marzeń ważna jest też miłość. Bo czy nie jest łatwiej spełniać swoje marzenia z ukochaną osobą przy boku? Samotność musi być straszna. Po co komu spełnione marzenie, kiedy nie ma z kim się cieszyć z ich realizacji? Kochajmy, cieszmy się sobą i spełniamy swoje marzenia.
Na zakończenie chcę Wam polecić tą historię. Myślę, że wielu z Was z chęcią pozna i polubi jej bohaterów, bo czytając ma się wrażenie jakby ta historia naprawdę się wydarzyła.
Polecam