I tak oto dobrnęliśmy my, wszystkie czytelniczki, do końca tej serii. Meg i Brayan już po ślubie wiją sobie gniazdko w nowym miejscu. Oczekują na wspólne dziecko. Wszystkiemu jednak przypatruje się z boku Erick, ale robi to ze stoickim spokojem. Coś się jednak psuje! Czy Meg wyjdzie cało z kolejnej porażki? A może wiecznie goniące ją nieszczęście przytłoczy ją na zawsze i nie pozwoli na szczęście? Co na to wszystko Erick?
Po raz kolejny K.N. Haner pokazała, że potrafi snuć intrygi. Wprowadza nowych bohaterów, a czytelnika w stan niezrozumienia. Tutaj do ostatnich stron nie ma świadomości, jak zakończy się ta historia. Czy zwycięży miłość? Czy jednak rozsądek? Dużo się podziało również i w tym finałowym tomie. Wiele zaskakujących zwrotów akcji, nietuzinkowych bohaterów, intryg, tajemnic oraz prawdziwej miłości. Lekkie pióro autorki sprawiało, że każdy kolejny tom dosłownie się wchłaniało. Mimo że zakończenie mnie nie zaskoczyło, to uważam serię „Efekt Ericka” za udaną.
Istny rollercoaster to delikatne określenie tego wszystkiego, co się tutaj podziało. Jedyną postacią, która mnie irytowała to główna bohaterka. Megan nie była bowiem wzorem do naśladowania. Momentami jakby jej zabrakło rozumu wplątywała się w kolejne afery i pozwoliła mężczyznom zawładnąć swoim życiem. Autorka nie miała dla niej litości. A Erick – dosłownie facet idealny! Nie ma chyba takich na świecie. Nikt przecież nie ganiałby za dziewczyną aż tak długo! Nie da się tolerować wybryków bogatej piękności w nieskończoność. Na mój gust powinien już dawno skapitulować, ale ten trwał przy niej aż do ostatniej chwili. Tolerował wszystko oraz każdego, kto się wokół niej pojawił. Istny skarb. Pozwolił sobą manipulować i to wszystko w imię naiwnej miłości do kobiety. Brayan i Meg zdawali się nie mieć wyrzutów sumienia. Czerpali niepohamowane korzyści z tej „dobroci”. Erick więc to jedyna pozytywna i warta uwagi postać w całej serii. Jak dobrze, że to już koniec!
Megan reprezentuje zatem wszystkie niepożądane cechy kobiece, o których wolałybyśmy, my kobiety, nie wiedzieć, że istnieją. Sama kobieta wydaje się też być nimi zmęczona. Przyciąga mężczyzn jak magnes. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie zawsze są to ci właściwi adoratorzy. Postać tragikomiczna to idealne określenie dla niej.
Ten ślub miał być jak z bajki. I prawie taki był. Meg i Brayan złożyli sobie przysięgę małżeńską, a teraz niecierpliwie czekają na narodziny ich wspólnego dziecka. Wszystko zmierza ku szczęśliwemu za...
Ten ślub miał być jak z bajki. I prawie taki był. Meg i Brayan złożyli sobie przysięgę małżeńską, a teraz niecierpliwie czekają na narodziny ich wspólnego dziecka. Wszystko zmierza ku szczęśliwemu za...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @sylwiacegiela
„Listy do przeszłości” – poruszająca podróż przez miłość, przebaczenie i dziecięce traumy
„Urodziłam się, by żyć” to druga część autobiograficznej opowieści, dzięki której autorka mogła z pełną wnikliwością zajrzeć w głąb siebie i jeszcze raz przeanalizować w...
"W stronę serca" – literacka podróż ku prawdziwym emocjom
"W stronę serca" Luizy Włoch to autobiograficzna opowieść o miłości i różnej jej obliczach napisana z perspektywy przebytych doświadczeń. Kobieta na swojej drodze spotyk...