Breaking rules. Gra rozpoczęta recenzja

Od kiedy pierwszy raz zobaczyłam zapowiedź tej książki, bardzo chciałam ją przeczytać! Spodziewałam się cudownej, gorącej, pełnej emocji historii. Ale czy to właśnie dostałam?
Andrea i Aaron. Wystarczyło jedno spotkanie, jedno spojrzenie w oczy aby wzajemnie nie potrafili wyrzucić swego obrazu z głowy.
A kiedy spotkali się ponownie...?
"Nie proś o więcej i nie oczekuj przyszłości." To zdanie widniejące na okładce mówi samo za siebie. Prosty układ. Łóżko. Cielesność, a nie uczucia. Ale my wiemy co się dzieje w takich przypadkach. 
Gorące, przyprawiające o szybsze bicie serca sceny są, nawet w sporej ilości ;)
Natomiast uważam, że wszystko w tej książce działo się za szybko i zbyt pięknie. Nawet wątek siostry Aarona- chwila moment, pstryknięcie palcami i beng! happy end! 
Brakowało mi lepszego rozwinięcia fabuły, bo tak naprawdę, można by ją całą streścić w dosłownie kilku zdaniach. Szczególnie przytłaczających emocji również nie odczuwałam, a przecież zarówno Andrea jak i Aaron dostali w przeszłości mocno w twarz od życia. W całej lekturze zdecydowanie mi czegoś zabrakło.Nawet w erotykach potrzebne jest coś więcej niż sceny uniesień i namiętności co kilka stron. Tutaj było tego "więcej" niestety trochę za mało. 
Poza tym, niektóre zdania miały tak śmiesznie poprzestawiane wyrazy, że naprawdę, im więcej ich było, tym dziwniej się to czytało. Możliwe, że ma to związek z pochodzeniem osoby robiącej korektę. Teoretycznie jest wszystko okey, a jednak brzmi dziwnie :D