Mam przed sobą zbiór opowiadań Jerzego Zawieyskiego. Zawiera trzy krótkie obrazy z życia Polaków.
„Krzyk w próżni świata” – II wojna światowa, małe miasteczko w Polsce. Niemieckie władze okupacyjne podejmują decyzję: zlikwidować miejscowy Zakład Psychiatryczny. Pensjonariuszy Zakładu wytruć gazem o nazwie Cyklon B: taka zapada ostateczna decyzja. Dosłownie ostateczna.
To suche fakty, które nie obrazują dramatu ludzi. Ten zostaje opisany w dzienniku lekarza, Renaty W., która nie chciała opuścić pacjentów, mimo obietnicy okupanta, że nic jej się nie stanie, jeśli zacznie współpracować z niemieckimi lekarzami. Nie, brzmiała odpowiedź; lekarz powinien zostać z pacjentami.
Mimo wojny, niepewnego czasu, Renata W. postanawia stworzyć takie warunki, aby chorzy ludzie czuli się jak najlepiej. Nie będę streszczał opowiadania, tu o nie o to chodzi.
Renata W. jest świadoma końca Zakładu. Ludzie i tak, i tak zginą, i to będzie pointa opowiadania, to z góry jest ustalone. Dlaczego więc została? Co nią powodowało? Czy warto poświęcać swoje życie dla innych? Jerzy Zawieyski odpowiada na te pytania, ale nie wprost, nie ex cathedra. To nie jest wykład na wydziale filozofii, lecz opowiadanie. Zamiast słów bez pokrycia daje Autor pewne wydarzenie, sytuację, która zrodzi niebezpieczeństwo. Zdarzenie dotyczy Renaty W. oraz kilku pensjonariuszy Zakładu, i co symptomatyczne, nie dotyka bezpośrednio żołnierzy okupanta. Tu następuje druga pointa, rozwiązanie owej sytuacji. I t e j pointy nie zdradzę.Ciekawe, prawda? Taką formę nazywamy opowiadaniem szkatułkowym.
Opowiadanie jest napisane jako pamiętnik Renaty W., mamy zatem wrażenie prawdziwości, realizmu wydarzeń. Jesteśmy w środku wydarzeń, znamy myśli pani doktor.
"Syndrom KZ" występuje u byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Ludzie cierpiący na ten rodzaj syndromu mają zmieniony system wartości. Żyją ciągle wspomnieniami z obozu. Wydaje im się, że wojna ciągle trwa, a oni są uzależnieni od wydarzeń, których byli świadkami: bicie i brak szacunku dla więźniów, gromadzenie kawałków chleba pod poduszką, praca ponad siły i tym podobne, i tak dalej.
Juliusz, bohater opowiadania „Prawdziwy koniec wielkiej wojny”, cierpi na ów syndrom KZ. Ponadto ma objawy padaczki. Róża, jego żona, jest zaskoczona i chorobą, i tym, że mąż żyje.
W jej życiu pojawił się inny mężczyzna, Stęgień. Róża nie wie, co robić. Jest młoda, chce żyć. W jej biografii wojna nie była przewidziana. Męczy się, jest zrozpaczona. Co powinna zrobić, a czego musi się wystrzegać? Czy jest wyjście z impasu?
Jacek, bohater trzeciego opowiadania, zatytułowanego „Wizyta Pana Prezydenta” jest sześcioletnim chłopcem. Jego rodzice rozwiedli się, sąd przyznał wychowanie chłopca ojcu. Niestety, rodzic nie ma dla syna czasu. Ma nową żonę. I dziecko. Jacek czuje się odrzucony. W zabawie wymyśla pana prezydenta, który nie przechodzi obojętnie obok niego. Zabawy, gry, rozmowy na poważne tematy – oto, co pan prezydent miał do zaproponowania, gdy chłopiec był smutny i pozbawiony jakiejkolwiek opieki. Trzeba o jednym nadmienić: nowy opiekun ma twarz ojca. I tylko twarz. Ten prawdziwy tato jest zaniepokojony. Nie rozumie Jacka. I raczej nie chce zrozumieć. Jacek coraz bardziej oddala się od swego opiekuna. Coraz bardziej wierzy w moc Pana Prezydenta. Pointa jest już blisko, bliziutko.
Czytałem te opowiadania z coraz większą ciekawością. Ciekawe tematy, niezła fabuła, zaskakujące zwroty akcji – to wszystko jest w opowiadaniach Zawieyskiego.
Zapraszam, zachęcam do czytania.