Dziś słów kilka o książce, którą pokochałam niemal od pierwszej strony. Mimo swojego prywatnego zachwytu nad tą pozycją, postaram się podejść do sprawy w miarę profesjonalnie i obiektywnie przedstawić Wam debiut pisarki, której twórczość pewnie wielu z Was zna i ceni już od dawna. "Profesor", bo tak nazywa się pierwsza książka Charlotte Brontë, został po raz pierwszy wydany w Anglii dopiero po śmierci autorki. W Polsce dopiero w 2012 roku dzięki staraniom Wydawnictwa MG mamy szansę przeczytać pierwsze szlify najstarszej z trzech sióstr Brontë. Skąd takie podejście do "Profesora"? Przekonajcie się sami!
Powieść rozpoczyna się od listu do przyjaciela, w którym nasz narrator i bohater tej historii opowiada po latach koleje swojego młodzieńczego życia. William Crimsworth, bo tak na imię tytułowemu profesorowi, nie urodził się, by nauczać innych. Wcześnie osierocony przez wiele lat pozostawał na utrzymaniu wujów. Po latach musiał szukać wsparcia finansowego również u swojego brata Edwarda, który szczerze go nienawidził. Mimo tych rodzinnych antypatii, pierwszą pracą Williama będzie posada drugiego kancelisty w fabryce starszego brata. Nienawiść ze strony Edwarda i dwulicowa postawa tajemniczego pana Hunsdena ostatecznie pozbawiają jednak Williama funduszy materialnych niezbędnych do życia w Anglii. Wtedy to młody Crimsworth wiedziony zachętami Hunsdena wyjeżdża do Belgii, by tam rozpocząć poszukiwanie źródła utrzymania. Znajomość francuskiego i angielskiego okazują się największymi walorami Williama, który dzięki koneksjom rozpoczyna pracę w szkole dla chłopców monsieur Peleta. Tam, w Belgii zaczyna się prawdziwa opowieść z życia Williama Crimswortha. Przed Wami kilka godzin ciekawej, choć może nie zapierającej dech w piersiach lektury.
Jak potoczyło się życie Williama Crimswortha? Kim są dla niego madmoiselle Reuter i madmoiselle Henri? Jak z profesora szkoły męskiej William stanie się nauczycielem młodych dziewcząt i czy ostatecznie przestanie wieść swój mało atrakcyjny, kawalerski żywot? By nie psuć Wam przyjemności z lektury, pozostawię te pytania bez odpowiedzi. Nie mniej jednak zapewniam, że profesor Crimsworth snuję swą opowieść na tyle interesująco, że nie sposób oderwać czytelnika od jego burzliwych losów.
Czym "Profesor" urzeka czytelnika po niemal 200 latach od swojej wydawniczej premiery? Na pewno nie aktualnością tematu. Żeńskie i męskie szkoły prowadzone przez osoby prywatne (najczęściej nauczycieli), w których profesorowie pracowali na tzw. pensjach, to dla nas współczesnych relikt minionej epoki. I chyba właśnie dlatego podchodzimy do historii Williama Crimswortha z takim zaciekawieniem. Śledzimy trudne koleje losu człowieka, który własnymi siłami musiał zapracować na to, co udało mu się w życiu osiągnąć. Jego starania to droga przez mękę przetykana upokorzeniami i nieustannym brakiem funduszy na dostatnie życie. Dla pocieszenia dodam jednak, że nasz bohater osiągnie w końcu stabilność finansową i dochowa się nawet znacznego majątku, ale o tym przeczytacie już sami.
Nie bez powodu Anglicy czekali tak długo na wydanie drukiem debiutanckiej książki Charlotte Brontë. Wiele zawartych w niej wątków znajduje bowiem swoje odzwierciedlenie w biografii samej pisarki. Autorka podobnie jak William Crimsworth była we wczesnej młodości nauczycielką angielskiego w jednej z brukselskich szkół. Tam też przeżywała pierwsze miłosne rozczarowanie, które również w nieco przetworzonej formie przelała na karty "Profesora". Dziś z perspektywy czasu powinniśmy jako czytelnicy cieszyć się, że książka ta ukazała się w końcu drukiem, głównie dlatego, że jak niewiele podobnych pozycji dokonuje krytyki relacji damsko-męskich panujących w epoce wiktoriańskiej. Pisarka udowadnia tym samym, że odwieczny konflikt pomiędzy obojgiem płci wynika z trywialnej chęci dominacji, która niejednokrotnie staje się barierą uniemożliwiającą współdziałanie osobom o podobnych aspiracjach.
Nad stylem pisarskim Charlotte Brontë nie będę się specjalnie rozwodzić. Autorka powołała do życia w "Profesorze" kilku świetnych bohaterów, którzy na długo zapadną w naszej pamięci. Na pierwsze miejsce mojej osobistej hierarchii wysuwa się jednak nie William Crimsworth, a jego protagonista Hundsen. Ten zarozumiały kosmopolita, któremu przyjemność sprawia upokorzenie drugiej osoby, pod piórem Brontë nabiera jednak nieco ogłady i staje się (wbrew swej naturze) bardzo pomocnym człowiekiem. Jeśli zatem lubicie dokonywać analizy charakterologicznej bohaterów, a przy tym kochacie szczęśliwe zakończenia, to "Profesor" spełni Wasze oczekiwania w stu procentach. Nie ociągajcie się dłużej i powiększcie swoją domową biblioteczkę o egzemplarz debiutanckiej książki jednej z sióstr Brontë – naprawdę warto!