“– Kto ci to zrobił, żmijko? – pyta łagodnie. – Kto sprawił, że masz teraz w głowie taki mętlik?”
[ współpraca reklamowa: @wydawnictwo.beya ]
„Uncover Me” miałam okazję przeczytać już w kwietniu, gdy byłam beta readerką tekstu. Nie wiem, kiedy to zleciało, a tymczasem mamy już październik i książka miała swoją premierę. To emocjonalny rollercoaster i jednocześnie finał serii „Prawda o Yarrow”. Jeśli śledziliście losy Bekki, Haze’a i całej tej zwariowanej paczki, to ten tom będzie dla was jak wielkie pożegnanie, ale z mnóstwem emocji. Tak, że trudno nie wylać przy nim kilku łez albo całego morza.
Becca i Haze to wybuchowe połączenie. Od początku do końca ich relacja to istny huragan. Niby się nienawidzą, nie mogą na siebie patrzeć, ciągle sobie dogryzają, ale jak to w takich historiach bywa… to tylko fasada. Ludka Skrzydlewska idealnie buduje napięcie między tą dwójką. Z jednej strony mamy ich publiczne starcia, a z drugiej tę zupełnie inną dynamikę online, gdzie pod anonimowymi nickami piszą do siebie i… no właśnie, tam są dla siebie oparciem, nie wiedząc, kim naprawdę są.
To pomysł, który zdecydowanie przyciąga i sprawia, że z niecierpliwością czekasz, aż zorientują się, że są dla siebie kimś więcej niż wrogami.
Nie można jednak zapomnieć, że to nie jest tylko opowieść o przekomarzaniu się, romansie i niesamowitej chemii między bohaterami.
Zarówno Becca, jak i Haze, dźwigają naprawdę ciężkie bagaże emocjonalne. Becca wciąż zmaga się z żałobą po stracie bliskiej osoby, co sprawia, że trudno jej nawiązywać nowe relacje i otworzyć się na innych. Choć z pozoru jest duszą towarzystwa, to tak naprawdę wewnętrznie trawi ją ból i nienawiść do osoby przez którą ją straciła. To sprawia, że ma problem z nawiązywaniem głębszych relacji, bo tak naprawdę na Yarrow przyszła z wyraźnym celem, którym niekoniecznie są przyjaźnie.
Z kolei Haze przeżył coś, co wywróciło jego życie do góry nogami. Jedno wydarzenie, które zmieniło go z imprezowej duszy w cień samego siebie. Coś czego się wstydzi i nie potrafi przetrawić, a zarazem boi się zgłosić po pomoc. To sprawia, że jego umysł błądzi w naprawdę niebezpieczne rejony.
Z tych powodów ich historia to coś więcej niż standardowy romans – to opowieść o dwóch osobach, które próbują odnaleźć siebie i zrozumieć swoje emocje, mimo że ciągle popełniają błędy, raniąc siebie oraz bliskich.
Nie oszukujmy się – „Uncover Me” to nie jest nudna historia, w której bohaterowie jedynie chodzą wokół siebie. Autorka zgrabnie przeplata wątki pełne napięcia, sekrety i dramatyczne zwroty akcji. Każda scena, każde spotkanie tej dwójki to jak bomba z opóźnionym zapłonem, a jednocześnie wiemy, że kryje się za tym coś jeszcze większego.
W dodatku tajemniczy profil TAY, który przewija się w tle, w końcu znajduje swoje wyjaśnienie, a to tylko podkręca całą atmosferę.
Każdy z poprzednich tomów wprowadzał nas głębiej w świat tych bohaterów, więc teraz, w finale, trudno się z nimi rozstać. Autorka zamyka wszystkie wątki, więc nie ma tutaj miejsca na niedomówienia, co jest wielkim plusem – możemy w pełni pożegnać się z bohaterami. Jednak nie martwcie się, nie zabraknie dramatów, emocji i intensywnych momentów, bo Ludka wie, jak utrzymać tempo i trzymać w napięciu aż do ostatniej strony.
„Uncover Me” to idealne zakończenie serii, które daje nam wszystko, czego mogliśmy oczekiwać. Emocje, rozterki bohaterów, rozwikłanie tajemnic i co najważniejsze, piękne, choć skomplikowane relacje. Jeśli kochasz bądź lubisz poprzednie tomy… ta książka z pewnością złamie ci serce, ale jednocześnie sprawi, że poczujesz się usatysfakcjonowany.
Becca i Haze to bohaterowie, którzy zapadają w pamięć, a ich historia pokazuje, że czasem najtrudniejsze przeszkody to te, które nosimy w sobie. Czy znajdą swoje szczęście? Tego dowiecie się, czytając „Uncover Me”, ale przygotujcie się na solidną dawkę emocji.