Któż z nas nie lubi od czasu do czasu zatopić się w świecie współczesnej baśni, odskoczyć od poważnej tematyki na rzecz pogodnych opowieści o miłości przezwyciężającej istny tor przeszkód rozmaitych przeciwności? Dla wszystkich tych, którzy tak jak ja, marzą czasem o chwili z lekturą lekką, łatwą i przyjemną, a przy okazji starającą się przemycić jakieś uniwersalne wartości, najnowsza powieść Katherine Center "To, czego pragniesz" będzie pozycją idealną! A swoją premierę ten tytuł ma już jutro (21.04.).
O czym jest książka? Podobnie jak poprzednia powieść autorki jest to literatura obyczajowa z wątkiem romantycznym. Tym razem wraz z bohaterami przenosimy się do teksańskiego Galvestone, gdzie mała społeczność miasteczka skupia się wokół prywatnej szkoły podstawowej zarządzanej przez sympatyczne małżeństwo Maxa i Babette. Tworzą oni wyjątkowy klimat wspólnoty i ciepła zarówno dla uczniów, jak i pracujących w szkole nauczycieli. Jednym z nich jest Samantha, pełniąca funkcję szkolnej bibliotekarki. Przed czterema laty nieszczęśliwa miłość do kolegi z pracy, charyzmatycznego, pełnego ciepła i radości Duncana Carpentera, wygnała ją z Kalifornii. Zmagająca się z traumami przeszłości znajduje bezpieczną przystań w nowym miejscu i gdy wydaje się, że wreszcie pojawia się w jej życiu upragniona stabilizacja, niespodziewanie umiera Max. Rada szkoły szybko znajduje następcę dyrektora i okazuje się być nim nie kto inny jak Duncan Carpenter! Sam marzy tylko o tym, by ponownie spakować manatki i zwiać, jednak nie może zostawić ludzi, którzy okazali jej serdeczną przyjaźń, uczniów, których pokochała i szkoły, któta stała się dla niej drugim domem. Przede wszystkim nie może jednak zostawić jej w rękach kogoś takiego jak Duncan, który jest zupełnie inny niż w czasach, w których z nim pracowała w Kalifornii. Czy Sam uratuje szkołę przed negatywnymi zmianami, a swoje serce przed rozczarowaniem?
Powieść Katherine Center to solidna dawka ciepła, humoru, czasem wzruszeń. Choć nie jest niczym odkrywczym, ma w sobie dużą dozę uroku. Choć początek ciężko mi szedł, mniej więcej od 1/3 książki akcja rozkręciła się i pozwoliła z wypiekami na twarzy niemal śledzić perypetie Duncana i Sam. Bohaterowie są sympatyczni, lecz nieco jednowymiarowi. Czasem zbyt naiwni, przez co akcja jest dość przewidywalna i cukierkowa. Ale czas spędzony z książką nie był ostatecznie stracony. Miłośnikom tego typu literatury serdecznie polecam, pozostałym z dużą dozą ostrożności.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Muza.