Siedem dalekich rejsów recenzja

W Darłowie... dawno temu, po wojnie

Autor: @biegajacy_bibliotekarz ·2 minuty
2024-01-02
1 komentarz
27 Polubień

Zapewne większość z czytelników, znawców literatury czy recenzentów książkowych zna twórczość Leopolda Tyrmanda, a na pewno kojarzy wybitnego pisarza ze Złego. Wstyd się przyznawać, ale niestety nie miałem do tej pory przyjemności przeczytania żadnego dzieła autora. Dlatego też z ogromnym zainteresowaniem zdecydowałem się przeczytać Siedem dalekich rejsów.

Leopold Tyrmand urodził się 1920 roku w Warszawie. Z kronikarskiego obowiązku można dodać, że był polskim pisarzem i publicystą oraz popularyzatorem muzyki jazzowej w naszym kraju. W 2019 roku uchwałą Sejmu RP VIII kadencji ustanowiono w setną rocznicę urodzin rok 2020 Rokiem Leopolda Tyrmanda.

Najpierw, zanim przejdziemy do powieści i do jej powstania, kilka słów o okładce, która nawiązuje do tytułu, choć może nie całkowicie do treści książki. Mamy tutaj dwie żaglówki, które płyną sobie po morzu. Można rzec, nic szczególnego nie wyróżnia tej okładki wśród innych. Jedyny plus to półtwarda oprawa i to, że książka jest szyta.

Nie sposób w przypadku Siedmiu dalekich rejsów nie wspomnieć o tym, jak powstała lektura. Leopold Tyrmand zaczął pisać tę powieść w 1952 roku, a więc w czasach, gdzie sytuacja społeczno-polityczna w naszym kraju była bardzo trudna ze względu na stalinowski reżim. Gdy nadeszła tzw. Odwilż po śmieci Józefa Stalina, polski pisarz ukończył pisanie powieści. Ta w pierwszym wydaniu miała być wypuszczona na rynek przez warszawskiego Czytelnika. Powieść wydrukowano, ale cenzura skonfiskowała powieść. Wedle cenzorów i ich „rozumowaniu” trąciła pornografią oraz promocją inicjatywy prywatnej cokolwiek to znaczyło. Wydano ją wtedy na Zachodzie jako SevenLongVoyages w 1959 roku, a następnie przetłumaczono na język niemiecki – Ein Hotel in Darlowo w roku 1962. Dopiero w roku 1975 i to na obczyźnie w Londynie powieść wydano w języku polskim. W Polsce książkę wydano w 1992 roku.

Gdy znamy już historię powstania dzieła pana Leopolda, przejdźmy do lektury. Przenieśmy się zatem nad polskie morze, nad Bałtyk, do Darłowa. Jest rok 1949. Do miasta przybywają w tym samym czasie historyczka sztuki Ewa Kniaziołęcka oraz Jan Romuald Nowak, człowiek znikąd, któremu marzy się ucieczka na Zachód.

Czasy są trudne, niepewne, strach i obawa o lepsze jutro, brak wizji przyszłości. Nowa władza dąży do jednego. Nie będzie żadnej własności prywatnej i swoje postanowienia realizuje w dość szybkim tempie. Czego w nadmorskim, niedużym miasteczku szukają Kniaziołęcka i Nowak? Są zainteresowani skarbem Eryka Pomorskiego, jego tryptykiem, który podobno zaginął w tych okolicach w czasach, gdy król Eryk, wypędzony ze Skandynawii, zdetronizowany, szukał miejsca ucieczki ze skarbami, które zabrał ze sobą, a które należały do skandynawskich państwa, Szwecji, Norwegii czy Danii. Podobno taka była legenda. I podobno ten skarb dotarł do nadmorskich miejscowości Darłowa i Słupska.

Zainteresowani skarbem zaczynają interesować się sobą. Czy jednak nie jest to przelotny romans? (Gdzież tu jakaś pornografia?). Jak będzie wyglądać ich przypadkowa znajomość? Jak potoczą się ich trzydniowe losy nad Morzem Bałtyckim? Czy znajdą zaginiony skarb?

Powieść Leopolda Tyrmanda na pewno przypomni czytelnikowi realia czasów powojennych. Bohaterzy, których skroił po mistrzowsku autor, mogą budzić mieszane uczucia. Mnie, jako czytelnikowi, jedynie nie przypadło do gustu zakończenie powieści, ale mam wrażenie, że inni czytelnicy będą mieć zdecydowanie inne zdanie na ten temat.

Książkę zrecenzowałem dzięki portalowi sztukater.pl, serdecznie dziękuję.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-12-26
× 27 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Siedem dalekich rejsów
4 wydania
Siedem dalekich rejsów
Leopold Tyrmand
7.3/10

Powieść skrojona po mistrzowsku. Wartka, choć kameralna akcja, błyskotliwe dialogi, barwne niejednoznaczne postacie. A wszystko rozgrywa się na tle malowniczego portowego miasteczka, Darłowa, zanurzo...

Komentarze
@OutLet
@OutLet · 11 miesięcy temu
Bardzo polecam Złego, to wspaniała książka.
× 1
@biegajacy_bibliotekarz
@biegajacy_bibliotekarz · 11 miesięcy temu
Mam taki zamiar w tym roku :)
× 1
Siedem dalekich rejsów
4 wydania
Siedem dalekich rejsów
Leopold Tyrmand
7.3/10
Powieść skrojona po mistrzowsku. Wartka, choć kameralna akcja, błyskotliwe dialogi, barwne niejednoznaczne postacie. A wszystko rozgrywa się na tle malowniczego portowego miasteczka, Darłowa, zanurzo...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Nowak minął bramę. Tu ktoś jest – pomyślał natychmiast. Ćwiczony latami instynkt zaczynał funkcjonować od razu. Zwolnił kroku, stąpał cicho, pracowała w nim owa umiejętność nienaruszania bezruchu pu...

@warsztat_dobrego_nastroju @warsztat_dobrego_nastroju

Powieść „Siedem dalekich rejsów” powstała w latach 50. ubiegłego stulecia. Jednak w tym czasie Leopold Tyrmand znajdował się pod baczną obserwacją cenzury, która uznała jego utwór za niemoralny i uni...

@MarKo @MarKo

Pozostałe recenzje @biegajacy_biblio...

Śledztwo diabła
Wciągnięty w śledztwo

Ósma część cyklu z Kubą Sobańskim w rolach głównych za mną. Muszę przyznać, że kolejny tom czytałem z zapartym tchem, bo działo się w nim nadzwyczaj dużo, a zwroty akcji...

Recenzja książki Śledztwo diabła
Lucek
Lucek i jego pani

Często się zdarza, że starsze osoby, np.: babcie czy dziadkowie są sami na świecie i ich jedynym towarzyszem na dobre i na złe jest jakiś pupil. Może być to kotek, może ...

Recenzja książki Lucek

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka