Jezioro Cieni recenzja

W pogoni za demonami przeszłości

Autor: @Aleksandra_B ·6 minut
2019-04-03
1 komentarz
1 Polubienie
Przeszłość. Można mieć z nią różne doświadczenia. Dla jednych ludzi jest skarbnicą wielu wspaniałych chwil. Z przyjemnością do niej wracają, aby powspominać dawne dzieje z łezką w oku lub próbując odtworzyć dane sceny z życia. Dla innych zaś stanowi temat tabu. Żyjący dniem dzisiejszym, nie uznają jej. Wolą nie rozpamiętywać, skupiając się na tym, co jest tu i teraz. Przeszłość może również malować się w ciemnych barwach, przenikających do teraźniejszości. Tłamsi, nie pozwala wziąć głębszego oddechu, jest niczym cichy morderca. Rozdrapywane rany są w stanie zmusić do zamknięcia się w sobie.
A co, jeśli jest ona dla kogoś całkowicie nieznana?

ALE ICH KRĘCĄ TAJEMNICZE MIEJSCA

Kiedy już myślałam, że w poprzednim tomie bohaterowie biją rekord w ilości zrobionych kroków w krótkim czasie, tak w „Jeziorze Cieni” jeszcze bardziej zaszaleli. Wręcz nie mogli usiedzieć w miejscu! Ale nie ma w tym nic dziwnego – w końcu Lirr oraz Raiden byli zmuszeni uciekać przed bezwzględną królową Ysborga i jej potężnym sojusznikiem, gdzie schwytanie nie mogło skończyć się dla nich dobrze. Dzielnie podążałam za nimi, mając wyraźny podgląd na ich kolejne przygody. A te nie zawsze można było uznać za bezpieczne! Połączona ze sobą w magiczny sposób, niemal zmuszona do współpracy dwójka co rusz wpadała w tarapaty. Nieraz myślałam, że nie może zdarzyć się nic znacznie gorszego, wtedy Maria Zdybska pokazywała, w jak ogromnym błędzie się znajdowałam. Akcja pędziła na łeb, na szyję. Fale różnorakich emocji atakowały z impetem, nie przejmując się tym, że człowiek ledwo zipie od nadmiaru wrażeń. Nawet zdarzało mi się rozmyślać, czy aby na pewno Lirr oraz Raiden dotrą bezpiecznie do upragnionego celu!
Oprócz licznych dramatycznych zdarzeń znalazło się również miejsce na sporą porcję ciekawych, wywołujących szeroki uśmiech rozmów, podczas których więź między tą dwójką raz się wzmacniała, a raz wiało od nich krystalicznym chłodem. Pojawiło się również o wiele więcej magii, gdzie ta – nie zawsze dająca się ujarzmić – wprowadzała niemały zamęt. Nie inaczej było z tajemnicami spowijającymi bohaterów. Żeby je odkryć, trzeba było być niezwykle cierpliwym! Pojawiła się również szansa lepszego wniknięcia w stworzoną przez autorkę krainę. Malownicze, zapierające dech krajobrazy płynnie mieszające się z wywołującymi dreszcze niebezpiecznymi rejonami zachwycały, równocześnie wzbudzając niepokój. Jednakże to zdarzenia związane z tytułowym Jeziorem Cieni najbardziej wzbudziły moją czujność. 
Jak wcześniej miałam się na baczności, uważając na każdy szczegół tej fantastycznej układanki, tak przy nich trzeba było podwoić, a nawet potroić dawkę skupienia. Do końca nie wiedziałam, co tutaj jest brutalną prawdą, a co wyrafinowanym kłamstwem. Nikomu (i niczemu) nie można było ufać. W sumie, autorce też nie powinno się już ufać, bo to, co ona zrobiła... Marysiu, jak mogłaś uczynić coś tak brutalnego? Jak śmiałaś sprawić, że tekst rozmazywał mi się przed oczami, bo nie mogłam nadążyć z potokiem łez, uparcie zalewających moją twarz? NO JAK? Wiem, że dzięki temu podsycasz apetyt czytelników na więcej, ale czy ty jesteś poważna? Jesteś z siebie dumna? Ile jeszcze zadam tutaj pytań, aby pokazać, jak bardzo mnie to zabolało?

JAK ONI ZDOŁALI SIĘ NIE POZABIJAĆ?

Lirr... Chociaż dalej uwielbiała rzucać na prawo i lewo swoimi ulubionymi, oryginalnymi przekleństwami, dało się wyraźnie zauważyć, że nieco przystopowała. Coraz częściej okazywała swój gniew na zupełnie inne sposoby. Nie zmieniało to jednak faktu, że jej ognisty temperament pozostawał bez zmian. Dalej nie dawała sobie w kaszę dmuchać! Aczkolwiek niepewność związana z zamgloną przeszłością wyraźnie dawała jej się we znaki. Dziewczyna z całych sił pragnęła odkryć, kim tak właściwie jest. Sama nie wiedziała, co ma o sobie właściwie myśleć. Do tego dochodziły jeszcze niezrozumiałe uczucia, wprowadzające jeszcze większy chaos w jej głowie. Co zaś się tyczy Raidena... ten – tradycyjnie – był w niesamowitej formie. Nadal sypał ciętymi tekstami, odczuwając niemal chorą satysfakcję z tego, kiedy ta dawała się podpuścić, wyraźnie pokazując swoje niezadowolenie. Tylko tym razem – wreszcie – mogłam odkryć powód jego wrednego zachowania. Poznałam jego prawdziwe oblicze. Odkryłam, że za tym wszystkim kryje się wiele bólu, wiele niewiadomych, przez co otoczył się takim, a nie innym murem. Taka postawa pozwalała mu uwierzyć w to, że panuje nad swoim życiem, gdzie nikt i nic nie będą w stanie podciąć mu nóg. Pozornie różni, łączyło ich wiele. Choć próbowali temu zaprzeczyć, byli dla siebie wzajemną podporą, niosącą nadzieję na lepsze jutro.
Jeżeli miałabym wybrać, który z drugoplanowych bohaterów zasługuje na większą uwagę, bez mrugnięcia okiem wskazałabym optymistycznie nastawionego do świata, lubiącego poflirtować sobie z przystojnymi mężczyznami Mikko. Przyjaciel Lirr (znacznie lepszy od Caela!) dobitnie udowodnił, że dziewczyna zawsze może na niego liczyć, niezależnie od poziomu zagrożenia. Stanowczo stał po jej stronie, nie bojąc się magii, jaka otaczała dwójkę powiązanych ze sobą banitów. Natomiast, gdyby pozwolono mi wtargnąć w fabułę, na pewno mieszkańcom pewnego miejsca mocno by się oberwało. Możliwe, że nie wyszłabym z tego cało, ale chęć dogryzienia im, wykrzyczenia ich arogancji, zadufania w sobie by nade mną zwyciężyła. Pragnęłam ukarać to zadzierające nosy towarzystwo za snucie perfidnych intryg, których tragiczne skutki były im zdecydowanie na rękę...

Żeby nie było, że zawsze na początek wystawiam piękną laurkę, kiedy tylko przechodzę do autora, postawię zacząć od wymierzenia batów. Maria Zdybska ma to do siebie, że jest uparta. Jak się na coś zaweźmie, to nie da rady wyperswadować jej tego z głowy. Do czego biję? Do powtórzeń charakterystycznych cech poszczególnych bohaterów. Jak w „Wyspie Mgieł” przypominała o żyjącej własnym życiem czuprynie Lirr, tak tutaj najmocniej rzucały mi się wzmianki o uśmieszku Raidena (nie dorobił się przez to zmarszczek mimicznych?) i o łabędziej szyi jednej z kobiet, co było drobnym utrapieniem. Wystarczyło raz o tym wspomnieć, bym to zapamiętała, drugi raz, abym uznała, że mocniej utrwalę sobie tę informację, by później wiedzieć, że to akurat ona się pałęta. Kolejne razy dostarczyły już występ muzyczny, wykonany przez zespół „Zgrzytanie Zębami”. Dobrze, starczy tego batożenia demonicznymi widłami. W końcu trzeba przejść do tej przyjemniejszej części.
Maria Zdybska ponownie oczarowała mnie wykreowanym przez siebie światem. Zręcznie manewrowała słowami, by te, łącząc się w magiczną całość, ofiarowały mi wciągającą historię. I to tak pochłaniającą, że wystarczyła doba, abym poznała dalsze losy Lirr. Dosłownie nie umiałam się oderwać, byle tylko jak najszybciej odkryć, co takiego autorka wymyśliła. Podobało mi się również to, że wprowadziła wątek, gdzie pokazała, że nie można obdarzać zaufaniem każdego, kto wyciąga do nas pomocną dłoń, bo nigdy nie wiadomo, czy czasem nie chwyci naszej ręki, aby pociągnąć nas w ogień. Trzeba z rozwagą zawierać znajomości, by później tego gorzko nie żałować.

Podsumowując. Powiadają bowiem, że kontynuacje bywają słabsze od poprzednich części. Że autorzy osiadają na laurach i poziom drastycznie spada, przez co czuje się spory niedosyt. Uspokajam – „Jezioro Cieni” uniknęło słynnej klątwy, dzięki czemu nadal można rozkoszować się niesamowitą, pełną magii, tajemnic i sporych wrażeń przygodą dwójki charakternych bohaterów. Popłyńcie ponownie na szerokie wody z Lirr i Raidenem, pozwalając poprowadzić się w najdalsze zakątki wyobraźni Marii Zdybskiej. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić!

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-04-02
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Jezioro Cieni
Jezioro Cieni
Maria Zdybska
7.5/10
Cykl: Krucze serce, tom 2

Lirr i Raiden muszą uciekać z Ysborga nie tylko przed gniewem jego władczyni, ale również przed podążającymi ich tropem bezwzględnymi Łowcami Mocy. Wiedząc, że Maeve nie spocznie dopóki nie zemści si...

Komentarze
@Mirka
@Mirka · około 5 lat temu
Ciekawa forma recenzji, z humorem i szczerze :) Nie czytałam tej książki ale gdybym miała okazję, to po nią sięgnę :)
× 1
@Aleksandra_B
@Aleksandra_B · około 5 lat temu
Jeżeli tylko zdołasz zdobyć tę książkę, polecam, abyś wcześniej zapoznała się z poprzednim tomem, czyli z Wyspą Mgieł, od której to wszystko się zaczęło. ;)
I... dziękuję za komplement! Staram się jak mogę, by tworzone przeze mnie recenzje nie nużyły, choć czasami mam wrażenie, że można przy nich ładnie usnąć. ;)
× 1
Jezioro Cieni
Jezioro Cieni
Maria Zdybska
7.5/10
Cykl: Krucze serce, tom 2
Lirr i Raiden muszą uciekać z Ysborga nie tylko przed gniewem jego władczyni, ale również przed podążającymi ich tropem bezwzględnymi Łowcami Mocy. Wiedząc, że Maeve nie spocznie dopóki nie zemści si...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Fantastyka jest jak baśń, a ja od zawsze uwielbiałam baśnie. Z ciekawością obserwowałam jak bohaterowie pokonują swoje słabości, odkrywając nieznaną część siebie lub siłę, o której nie mieli pojęcia....

@Kacik_ksiazkowy_Irene @Kacik_ksiazkowy_Irene

Pozostałe recenzje @Aleksandra_B

Rok próby
Podążając w mroczne dzieje...

Miesiące temu dane mi było przeczytać popularną powieść „Opowieść Podręcznej”, która – choć nie zachwyciła mnie do szpiku kości – pozostawiła po sobie wiele pytań związa...

Recenzja książki Rok próby
Hegemon Apopi. Córa lasu
To nie jest bajka dla dzieci...

Bajki. Najczęściej to właśnie one kształtują nasz pogląd na przeróżne magiczne krainy, jakie wtedy poznajemy. Przesiąknięte feerią barw, zamieszkałe przez wspaniałe nadn...

Recenzja książki Hegemon Apopi. Córa lasu

Nowe recenzje

Poza szlakiem
Miałam piękny sen...
@maciejek7:

Dla mnie ta opowieść jest niemal jak piękna baśń o marzeniach, o wielkiej miłości, ale także o prawdziwej przyjaźni, o ...

Recenzja książki Poza szlakiem
Be your best self
Wiosenne odświeżenie głowy
@czytanie.na...:

Wiosna to czas porządków, odświeżania garderoby, pozbywania się niepotrzebnych rzeczy. Warto też pomyśleć o porządkach ...

Recenzja książki Be your best self
Niemoralny układ
,,Dla opinii publicznej liczy się sensacja, nie...
@melodie_liter:

,,Niemoralny układ" to książka, która wciąga od pierwszych stron. Autorka nie bawi się z nami w łagodne wprowadzenia, p...

Recenzja książki Niemoralny układ
© 2007 - 2024 nakanapie.pl