Pierdomenico Baccalario jest włoskim pisarzem, słynącym z fenomenalnych powieści dla młodzieży, jak choćby seria Ulysses Moore. Poza tym, jest również zapalonym podróżnikiem i posiada własną ogromną bibliotekę. "Kod królów" to moje drugie spotkanie z tym autorem - miałam okazję przeczytać pierwsze tomy Ulyssesa, które były fantastyczne, więc spodziewałam się po tej powieści czegoś równie dobrego, a nawet lepszego. Czy książka spełniła moje oczekiwania?
Podczas nieobecności rodziców, nastoletnia Beatrycze spędza wakacje u swojego wujka Glauco, który jest antykwariuszem - pała ogromną miłością do książek, które kolekcjonuje, a także prowadzi własną księgarnię „Antykwariat pod Złotym Słońcem”. Beatrycze nie jest z początku zadowolona z takiego przebiegu zdarzeń, bo spędzanie wakacji wśród zakurzonych półek nie jest szczytem jej marzeń. Jednak kiedy pewnego dnia w księgarni pojawiają się Zakhar - niebezpieczny kolekcjoner książek o tajemniczym pochodzeniu oraz jego asystentka Audrey - lodowata Francuzka, życie Glauca i jego siostrzenicy diametralnie się zmienia. Zostają wciągnięci w intrygę i odbywają szalony pościg za skarbem. Zakhar pożąda bowiem słownika Języka Królów - najstarszego, uniwersalnego języka świata, który dociera prosto do duszy człowieka i w rękach nieodpowiedniej osoby może być bardzo niebezpieczny. Ten kto nim mówi, zdobywa władzę nad słuchającymi. Beatrycze i Glauco muszą powstrzymać kolekcjonera i zapobiec temu, aby zrealizował swój plan.
Podczas odkrywania kolejnych zagadek i w dążeniu do odnalezienia słownika, razem z Beatrycze i Glauco podążamy ulicami Turynu, odwiedzamy wspaniałe kawiarenki, Muzea i Pałace, błądzimy po podziemiach, zakamarkach i tunelach, uciekamy przed złoczyńcami i poznajemy wiele wspaniałych postaci. Emocje bohaterów są nam tak bliskie, że podczas czytania możemy razem z nimi płakać, śmiać się, drżeć z zimna, a także czuć zbliżające się niebezpieczeństwo. Autor doskonale potrafi budować napięcie, a język jakim się posługuje jest przyjemny i łatwy w odbiorze. Już po kilku pierwszych stronach można dostrzec jak bardzo autor kocha książki. Słowa pana Baccalario to słowa miłośnika, pasjonata literatury. Bo czy zwykły człowiek mógłby tak pięknie pisać o książkach? Podziwiam go za jego pasję i za to jak pięknie potrafił o niej napisać.
„Książki są żyjącymi istotami – rodzą się, stają się członkami twojej rodziny, a potem, jeśli są źle traktowane, w końcu… odchodzą”
Bohaterowie powieści są bardzo plastyczni i z pewnością oryginalni. Beatrycze jest sympatyczną, wesołą czternastolatką, bardzo oddaną bliskim. Nie brakuje jej także odwagi i roztropności. Jest główną postacią w książce i akcja kręci się głównie wokół niej. Jest ciekawą postacią i łatwo ją polubić. Kolejny bohater odgrywający jakąś większą rolę to Glauco - wujek dziewczyny. Z zawodu jest antykwariuszem, a prywatnie, także miłośnikiem, pasjonatem i kolekcjonerem książek. Czy go polubiłam? Myślę, że tak. Jest pracowity i przede wszystkim troszczy się o rodzinę, czym zyskał sobie moją sympatię. W książce mamy również Zakhara - niebezpiecznego kolekcjonera, a także jego asystentkę - Audrey, której postać, kryje w sobie bardzo ciekawą tajemnicę... Spotykamy również malarza - Bientota, Hrabię i intrygującego chłopaka - Ramę. Wszystkie postaci są kolorowe i wyraziste. Każdą z nich można polubić i z każdą można się utożsamić.
"Kod królów" jest fantastyczną przygodą i wspaniałą lekturą. Dynamiczna narracja, szybie tempo akcji i niezliczone zwroty akcji sprawiają, że trudno oderwać się od powieści, a każda chwila spędzona na czytaniu jest emocjonującą podróżą po ulicach Turynu. Pan Baccalario stworzył powieść idealną dla czytelnika w każdym wieku. Każdy będzie zachwycony wartką akcją i niesamowitą historią, a lektura książki będzie pełna przemyśleń i refleksji. Jak najbardziej, polecam!