"Walcząc z przeszłością" Małgorzaty Brodzik jest powieścią, na którą czekałam z pewną dozą niecierpliwości. Nie tylko dlatego, iż znam odrobinkę jej autorkę, ani nie dlatego, że zaintrygował mnie jej opis. Po prostu lubię sięgać po trudne tematycznie książki, a o przemocy i pomocy jej ofiarom powinno się mówić jak najczęściej.
"Nigdy nie wiemy, co nas spotka, ani kiedy zakończymy swój żywot. Czy zatem okazywanie uczuć i człowieczeństwa, a także wdzięczności jest aż takie trudne i niewykonalne?"
Przeczytałam tę książkę bardzo szybko, pomimo przerw, jakie musiałam robić, gdy przetaczała się przeze mnie fala emocji. Sprawia to prosty i przystępny język, jakim posługuje się autorka, a który bardzo dobrze współgra z młodziutką bohaterką, będąca także narratorką. I nawet po upływie ponad tygodnia od przeczytania, kompletnie nie wiem jak zabrać się za pisanie opinii. Jest we mnie tyle różnych, chaotycznych myśli i emocji, że poważnie obawiam się co mi wyjdzie w ostatecznym rozrachunku.
FABUŁA I BOHATERKI
Emma urodziła się i dorastała w domu, w którym alkohol i przemoc fizyczna były na porządku dziennym. Ojciec leń, pijak i damski bokser znęcał się nad matką dziewczyny i zabierał jej ciężko zarobione pieniądze. Sama Emma, choć omijały ją pięści ojca, była świadkiem awantur, a bieda jaka panowała w domu odbijała się na ich warunkach mieszkaniowych i podejściu rówieśników do bohaterki.
Świetnie autorka oddała charakter głównej bohaterki, wewnętrznie rozdartej dziewczyny, która niczego bardziej nie pragnie jak spokojnego domu i życia razem z ukochaną mamą. Ocenianie kogoś z perspektywy bezpiecznego miejsca i wygodnego fotela jest bardzo łatwe. Nie wiem jak Małgosia to zrobiła, jak zaczarowała pisany tekst, ale dla mnie to o czym czytałam śledząc było niesamowicie prawdziwe i niesamowicie bolesne. Wystarczył fragment, ba! wystarczyło jedno zdanie, bym się rozpłakała podczas czytania.
Drugą ważną bohaterką "Walcząc z przeszłością" jest Paula, matka Emmy. Często myślałam sobie: kobieto, dlaczego zgotowałaś córce i sobie taki los? Tym bardziej, gdy poznałam jej sytuację rodzinną. Nie mogłam jednak mieć do niej pretensji, ani żalu za podjęte decyzje. Nawet rozumiałam jej wybór, jakiego dokonała w dniu urodzin córki.
Pomimo ogromu bólu jaki niesie ze sobą ta powieść odnaleźć można w niej także i dobro oraz pozytywne akcenty, choć w pewnym stopniu równoważące ciężkość fabuły. Tymi akcentami, a raczej bohaterami są dziadkowie Emmy oraz sąsiedzi. Ci drudzy, choć ich zachowaniem kierowała troska o Emmę, to jednak chowali głowę w piasek i zwyczajnie nie reagowali na awantury, które słyszeli. Może kierował nimi strach, jak to tłumaczyła sobie Emma? A może nadal w społeczeństwie silne jest przekonanie, o nie mieszaniu się w nie swoje sprawy?
PRZEMYŚLENIA
Wiecie co jest przerażające w tym wszystkim? Nie tylko to, że Emma żyła w takich strasznych warunkach, że musiała pielęgnować swoją pobitą matkę, że słyszała to czego żadne dziecko słyszeć nie powinno, że nienawidziła ojca i miała do tego pełne prawo, bo tego człowieka nawet ojcem nie należałoby nazywać. Straszne jest to, że dzieci, osoby, żyjące pod jednym dachem z takim człowiekiem jak ojciec Emmy, czy w takich warunkach, nie wynoszą tego poza cztery ściany swojego domu. Mnie samej jest trudno zrozumieć ten mechanizm. Tak samo jak trudno mi zrozumieć kobiety, takie jak Paula, tkwiące latami w zależności od pijaka i brutala. Chociaż może "trudno zrozumieć" brzmi tu niewłaściwie. Bo to nie jest takie proste. To jakby odmienny stan świadomości, nie pozwalający widzieć dobrych rozwiązań.
Nam może się wydawać, że można wyjść z takiego domu i do niego nie wrócić, że przecież są ośrodki, które pomagają osobom, które doświadczają przemocy domowej, często takie osoby mogłyby liczyć na pomoc rodziny, gdyby wykonały ten jeden, decydujący krok. Ale to nam się może wydawać, że to jest proste. Dla tych osób takie nie jest. Dla tych osób bariera, którą stworzyli im kaci, będący ich partnerami, jest czasem nie do pokonania, lub jeśli już podejmą decyzję (jak zrobiła to matka Emmy), nie jest ona najlepszą z możliwych.
Życie Emmy nigdy nie było normalne i nigdy nie będzie. Przeszłość zostanie w niej na zawsze i prawdopodobnie będzie silnie oddziaływać na podejmowane przez nią decyzje i przyszłe relacje z ludźmi. Autorka ukazuje również istotną rolę terapii, która pomaga uporządkować i zrozumieć mechanizmy nami kierujące. Małgorzata Brodzik porusza w swojej książce także inne tematy, bolesne i trudne, chociaż nie epatuje nimi to jednak one tam są i gdy na nie trafimy, na długo zagnieżdżają się w naszych głowach i sercach.
PODSUMOWANIE
"Walcząc z przeszłością" Małgorzaty Brodzik to lektura, obok której nie można przejść obojętnie. Porusza ważne tematy, a przedstawiona z perspektywy dziecka tym mocniej oddziałuje na czytelnika. Do mnie twórczość Małgorzaty Brodzik mocno trafiła i z pewnością ten debiut na długo pozostanie w mojej pamięci.
Jeśli lubicie tematy przemocy domowej, alkoholizmu i trudnego dzieciństwa ta książka zdecydowanie będzie się Wam podobać. Jej przesłanie jest dla mnie jasne: nie zamykajcie oczu na krzywdę, której jesteście świadkami. Nie oceniajcie pochopnie i nie szafujcie wyrokami.
Czy polecam! Z całego serca.