„Nic jej nie powstrzyma, znajdzie sprawcę […] a znajdzie go na pewno. Przecież ona nigdy nie odpuszcza, nigdy nie zbacza z raz obranej drogi, jest dzika i niebezpieczna. Nie bez powodu nazywają ją Wilczycą”.
W końcu nadszedł moment, w którym w moje ręce trafiła Wilczyca. Autor – oj nieładnie! – kazał dość długo czekać na kontynuację Poszukiwacza zwłok, który bardzo przypadł mi do gustu. Kryminał zakończył się tak, że siedziałam jak na szpilkach, czekając na II część spotkania z policjantką Laurą Wilk i psychologiem Arielem Lesieckim.
Laura Wilk ma kłopoty. Ogromne. Ktoś ją porwał i uwięził. Dochodząc do siebie w ciemnej piwnicy, próbowała przypomnieć sobie, jak to się stało, że znalazła się w takiej sytuacji. Wraz z nią krok po kroku analizujemy przyczyny, wspominamy czasy nie tylko bezowocnego śledztwa w sprawie brutalnego mordercy Poltergeista, ale również poznajemy momenty, które ukształtowały Laurę i sprawiły, że zamieniła się w bezkompromisową Wilczycę. Dzięki nowemu członkowi zespołu okazało się, że pani komisarz jest w centrum zainteresowania sprawcy i że czeka on tylko na moment, by uderzyć w nią samą, poniżyć, upokorzyć i zmusić do współpracy.
Tymczasem psycholog Lesiecki nie wiedząc, kim w końcu jest i dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej postanawia przeprowadzić swoistą autoterapię poprzez głęboką retrospekcję swojego dzieciństwa. Wnioski, do których doszedł, nie tylko go zaskoczyły i przeraziły, ale okazały się bardzo niebezpieczne.
Mieczysław Gorzka zaczął z przytupem i od razu porwał czytelnika w wir wydarzeń i wrzucił na głęboką wodę, dlatego uważam, że nie warto zaczynać lektury bez znajomości Poszukiwacza zwłok. Straci się przyjemność z czytania, a relacja między Arielem, Laurą i działania Poltergeista nie będą jasne. Lektura liczy sobie ponad 500 stron, ale jak już się zacznie czytać, to czas przy niej upływa błyskawicznie, a strony właściwie same się przewracają. Przez lekturę przeleciałam więc jak tornado. Zawdzięczałam to dynamicznej akcji, ciągłemu napięciu, nieobliczalności wydarzeń i bohaterów oraz fantastycznemu aspektowi psychologicznemu, który dodał lekturze elektryzującego smaczku. Wydarzenia z przeszłości Laury I Ariela pozwoliły zajrzeć w ich dusze i umysły, poznaliśmy wydarzenia, które ich ukształtowały i zaważyły na niektórych życiowych wyborach. Na własnej skórze czułam bezsilność i frustrację bezkompromisowej policjantki, której seryjny zabójca umykał i grał na nosie. Tak jak i ona czułam się wyczerpana i rozedrgana. Słabość zaczęła przebijać się przez twardą skorupę, co dodatkowo wzbudzało w kobiecie agresję i sprawiało, że nie zawsze trafnie potrafiła ocenić sytuację.
A ktoś tylko na to czekał...
Uważny czytelnik stosunkowo szybko może nabrać podejrzeń, kto kryje się pod pseudonimem Poltergeist. Trochę szkoda, że obyło się w tym względzie bez większego zaskoczenia. Przyznaję jednak, że Mieczysław Gorzka potrafił poprowadzić w ślepe uliczki przez ilość zamieszanych w sprawę osób. Przez to kilka razy miałam wątpliwości czy aby na pewno dobrze typowałam sprawcę.
Bez wątpienia Autorowi udało się stworzyć kolejną ciekawą, wielowątkową, zgrabną, solidną zagadkę kryminalną. Precyzyjną i dopracowaną w każdym szczególe, gdzie wszystkie elementy idealnie łączą się w całość. Tym samym udowodnił nie tylko swój pisarski rozwój, co przełamał mit, że kontynuacja jest z reguły gorsza od pierwszej części. Według mnie utrzymał poziom poprzednika. Wilczyca nawet bardziej mnie angażowała.