To jej wina recenzja

WĄTKI POBOCZNE NICZYM ŚLEPE ULICZKI - PROWADZĄ DONIKĄD

Autor: @mrocznestrony ·4 minuty
2022-07-24
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Motyw kidnapingu nie jest w sztuce niczym nowym. Gdy o tym myślę, od razu przypomina mi się film Okup, ten z Melem Gibsonem w reżyserii Rona Howarda czy Zaginione z Tommy Lee Jonesem, to zresztą też film Howarda, w dodatku na podstawie książki, więc... Tak, motyw porwanego dziecka jest już mocno wytarty, niczym stare dżinsy w kroku, co wcale nie oznacza, że kolejni twórcy już na pewno nie będą mieli nic na ten temat ciekawego do powiedzenia. Na pewno, to kiedyś umrzemy - to jedyna gwarancja jaką daje nam życie, co do reszty... hmmm... trzeba mieć nadzieję, że będzie dobrze. Taką nadzieję miałem, gdy Wydawnictwo Muza zaproponowało mi powieść To jej wina do zrecenzowania. Przeczytałem opis i pomyślałem: ok, może być dobre. O Autorce nie wiedziałem zbyt wiele. Wujek Google podpowiedział mi, że Andrea Mara debiutowała w 2017 roku i ma na swoim koncie cztery powieści. To jej wina jest najnowszą i pierwszą wydaną w Polsce. A zatem klasyczna Kinder Niespodzianka - nowa Autorka - czysta kartoteka. 😉

Ta powieść zaczyna się bardzo konkretnie. Bez zbędnych wstępów, nużących rozbiegówek. Pierwszy rozdział i bach - mamy zawiązanie akcji i pierwsze mocne uderzenie. Marissa przyjeżdża odebrać swojego syna Milo z domu nowego kolegi. To miało być ich pierwsze spotkanie poza szkołą. Problem w tym, że drzwi wcale nie otwiera Jenny - mama tego drugiego chłopca, tylko zupełnie obca osoba. Dom przy Tudor Grove 14 nie jest domem Jenny, a wkrótce okaże się także, że kobieta nie umawiała się z Marissą na spotkanie dzieci. Gdzie się zatem podział Milo i kto odebrał go z przedszkola? Tak zaczyna się koszmar Marissy i Petera - bogatego małżeństwa z przedmieść Dublina. Chwilę później rozpoczyna się policyjne śledztwo i myślałem, że właśnie w tym kierunku pójdzie ta powieść. Tymczasem Andrea Mara wybrała zupełnie inną drogę.

Głównymi bohaterkami To jej wina są trzy kobiety: Marissa, Jenny i Irene. Ta ostatnia to matka porywaczki i właściwie przez całą powieść, odgrywa właśnie tę rolę, przy czym, musicie wiedzieć, że Irene raczej nie dostałaby tytułu "matki roku". I właśnie w tym momencie zaczynają się pierwsze zgrzyty. Bo o ile Marissa, to naturalna kandydatka na główną bohaterkę i jest całkiem nieźle napisana, o tyle pozostałe dwie panie... Pomijając Irene, która we łbie ma tylko to jak zarobić na tym całym zamieszaniu, ale za cholerę nie rozumiem, dlaczego Autorka poświęciła tyle uwagi Jenny. Ta postać jest zwyczajnie nudna i bezbarwna i wydaje się istnieć tylko po to, żeby użalać się nad sobą. Jak nie wyrzuca sobie tego, że zatrudniła porywaczkę, to z kolei ubolewa nad kondycją własnego małżeństwa. Do tego dochodzą poboczne wątki niezwiązane z samym uprowadzeniem, ale dotyczące Jenny i jej rodziny i są po prostu zbędne, nic nie wnoszą do fabuły, ale to w sumie i tak nieważne, bo w pewnym momencie urywają się niczym kontakt z prawnikiem zmarłego krewniaka z Indii, tuż po tym jak przelaliście mu hajs na koszty manipulacyjne związane z odziedziczonym przez Was pałacem gdzieś pod New Delhi. Ale spokojnie, Autorka wszystkie pootwierane poboczne tematy pozamyka w ostatnim rozdziale, poświęcając każdemu po całym akapicie.

No właśnie, nadmiar niepotrzebnych wątków, to największy zarzut jaki mam do tej książki. Jest tego tu zbyt wiele i są jak ślepe uliczki, które prowadzą donikąd i spowalniają akcję. Momentami, których było zbyt dużo i trwały stanowczo za długo, wynudziłem się niczym na kazaniu w kościele. Gdy Andrea Mara ponownie skupiała się na głównym silniku napędzającym fabułę, nie było źle. I ta książka naprawdę byłaby całkiem przyzwoita, gdyby Autorka zachowała trochę twórczej powściągliwości. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem wrogiem wolnej akcji, wręcz przeciwnie, ale wszystko zależy od historii, od narracji, od rytmu danej powieści. Tutaj, przy mało ciekawych bohaterach, aż się prosi o fabularny dynamizm. Sam pomysł na fabułę To jej wina był całkiem niezły, a i gdyby Mara popracowała nieco nad bohaterami, też mogliby być bardziej przekonujący. Widzę w tej książce potencjał, byłbym nieuczciwy, gdybym tego nie przyznał, ale - w moim odczuciu - ten potencjał został zmarnowany. To jej wina, nie jest powieścią, która wzbudziła mój zachwyt, czy chociaż zaciekawienie, wręcz przeciwnie - trochę mnie wymęczyła, choć sam finał mocno mnie zaskoczył i odrobinę zrekompensował trudy przebrnięcia przez całość. I abstrahuję od tego, czy zakończenie jest realne czy też nie, jest zaskakujące - to na pewno i na tym zakończmy, bo przez przypadek rzucę spoilerem i będzie źle.

Zastanawiałem się komu może spodobać się To jej wina, bo przecież, to że mi nie podeszła, to nie znaczy, że nie spodoba się innym. Żeby była jasność - to nie są grafomańskie wypociny, nic z tych rzeczy, Andrea Mara mierzy się w swojej powieści z ludzką zawiścią, internetowym trollingiem, poświęca też sporo uwagi toksycznym relacjom rodzinnym, to tematy dość ciekawe. No właśnie i tak myślę, że to książka dla miłośników thrillerów/kryminałów obyczajowych. Właśnie wątki obyczajowe, są tu mocno zaakcentowane, więc fani tego rodzaju literatury powinni być usatysfakcjonowani. Poleciłbym też ją rodzicom małych dzieciaków, którzy z pewnością wyniosą z tej opowieści więcej niż taki typ ja - stary ignorant bez potomstwa. 😉

© by MROCZNE STRONY | 2022

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-07-22
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
To jej wina
To jej wina
Andrea Mara
7.4/10

Książka nominowana do nagrody An Post Irish Book Award za rok 2021 w kategorii Kryminał Roku Ostre, wyrafinowane i pełne napięcia. Cara Hunter, autorka Kto porwał Daisy Mason? Jeden zaginion...

Komentarze
To jej wina
To jej wina
Andrea Mara
7.4/10
Książka nominowana do nagrody An Post Irish Book Award za rok 2021 w kategorii Kryminał Roku Ostre, wyrafinowane i pełne napięcia. Cara Hunter, autorka Kto porwał Daisy Mason? Jeden zaginion...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Czteroletni Milo znika bez śladu. Wiele wskazuje, że mogło to być porwanie. Czy porywacze zarządają okupu czy przyświeca im inny cel? Czy chłopiec jest przypadkową ofiarą czy został "wybrany"? Andrea...

@Anmar @Anmar

Dzisiaj chce wam się z wami podzielić opinią o książce Andrei Mary "To jej wina". Biorąc tę powieść do recenzji nie wiedziałam o niej nic oprócz gatunku. Byłam ogromnie ciekawa czy czymś mnie zaskocz...

@pola841 @pola841

Pozostałe recenzje @mrocznestrony

Życzliwość
ŻÓŁTY KONTENER I LUDZKIE DEMONY

To była jedna z najbardziej wyrazistych powieści grozy, jaką w tym roku przeczytałem. Mocna rzecz o lęku i pogubionych duszach we współczesnym świecie. Książka nie tyle ...

Recenzja książki Życzliwość
Kruche nici mocy
ALTERNATYWNE LONDYNY I ZANIKANIE MAGII

Chociaż w tym roku najczęściej bywam w Westeros, od czasu do czasu zaglądam również do innych światów, w których także sporo się dzieje. Epic fantasy to ten podgatunek f...

Recenzja książki Kruche nici mocy

Nowe recenzje

Noc spadających gwiazd
Magiczna noc
@ela_durka:

Jakiś czas temu miałam okazję, a w zasadzie wielką przyjemność przeczytać powieść "Nowe życie Kariny" pani Marty Nowik....

Recenzja książki Noc spadających gwiazd
Wzgórze psów
Recenzja książki "Wzgórze psów" Jakuba Żulczyka
@natala.char...:

Jakub Żulczyk w Wzgórzu psów zabiera czytelników na mroczną podróż do małego miasteczka, które skrywa więcej tajemnic, ...

Recenzja książki Wzgórze psów
Mistrz i Małgorzata
"Jam jest tej siły cząstką drobną, co zawsze zł...
@natala.char...:

Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa to powieść, która za każdym razem odkrywa przed czytelnikiem coś nowego. To pona...

Recenzja książki Mistrz i Małgorzata
© 2007 - 2024 nakanapie.pl