Brudne sprawki wujaszka Hana recenzja

Weird w azjatyckim sosie

Autor: @alicya.projekt ·3 minuty
2024-03-20
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Literatura azjatycka, zwłaszcza ta zabarwiona grozą, działa na nas jakoś inaczej. W, tylko dla siebie, charakterystyczny sposób, wpełza pod skórę, trąca nerwy i igra ze zmysłami, pozostając nam na długo w głowach. Na dodatek, opowieści grozy, mocno zakorzenione w kulturze i ludowych opowieściach, czynią, w naszym wyobrażeniu, Daleki Wschód miejscem tak samo pięknym i mistycznym, jak i niebezpiecznym, pełnym mściwych demonów oraz duchów.

Z czego może wynikać takie odmienne oddziaływanie? Chociażby ze sposobu w jaki elementy nadnaturalne funkcjonują w naszych rzeczywistościach kulturowych. W naszym kręgu kulturowym, to co osobliwe jest mocno wyrugowane, niemożliwe i dziwaczne. Człowiek Zachodu, który się z tym zderza, staje więc w obliczu zjawiska niewytłumaczalnego, kompletnie nie wiedząc co się wokół niego dzieje. Na Wschodzie, to co realne i nierealne buduje ten sam, a nie dwa różne światy. Dlatego, gdy my, Europejczycy, wątpiąc w swoje zmysły, dumamy nad tym czy to czego doświadczamy dzieje się naprawdę, człowiek wschodu, biorąc to co się na jego oczach rozgrywa za „zwykłą” kolej rzeczy, będzie się zastanawiał, nie „czy” lecz „dlaczego” to przytrafiło się akurat jemu.

Gdy przyswoimy sobie tę leżącą u podstaw rozumienia różnicę, po lekturze „Brudnych sprawek wujaszka Hana”, doceniamy złożoność i niezwykłość zadania, jakiego podjęła się Aleksandra Bednarska, realizując motywy grozy niejako „z pogranicza”. Całkowicie jasny staje się dla nas także sens pytania o to czy autorka dokonała w swoim zbiorze częściowej westernalizacji Dalekiego Wschodu i na ile, wyczuwalny tutaj weird jest „ich”, a na ile „nasz”. Stwierdzenie, że jej opowieści są „tylko” mocno inspirowane, byłoby bowiem zbyt dużym uproszczeniem i szufladkowałoby je w niewłaściwy sposób. Według mnie mamy tutaj przede wszystkim do czynienia ze swoistą i przyjemną w odbiorze fuzją. Udaną próbą pożenienia m.in. bardziej europejskiego stylu narracji, budowania dusznej, ciężkiej atmosfery z dalekowschodnią symboliką oraz istotami zamieszkującymi egzotyczne krainy. Wszystko to, a nawet i więcej, w przeróżnym natężeniu i konfiguracjach. Bez sztuczności, bo Bednarska azjatyckość po prostu na wielu poziomach czuje (lektury nie powinni obawiać się więc ci, którzy uważają, że wywodząc się z zachodniego kręgu kulturowego nie da się dobrze oddać ducha wschodu i zrazili się do podobnych „eksperymentów” oglądając amerykańskie wersje azjatyckich horrorów).

***

Ze względu na tematykę i sposób jej realizacji, opowiadanie, które otwiera zbiór („Leć i o drogę nie pytaj”) stanowi dosyć wysoki próg wejścia. Zwłaszcza dla osób, które nie miały do tej pory styczności z weirdem i literaturą wyrosłą z doświadczeń odmiennych od naszych kulturowo. Trzeba przyznać, że to niezłe combo, ale wybór nie mógł być inny: to w tym tekście mamy jedyną i niepowtarzalną okazję przyjrzeć się nieco bliżej tytułowemu, a jakże wpływowemu, wujaszkowi. Han, jak się później okazuje, to „żywa”, miejska legenda, która łączy zbiór w całość, pojawiając się niczym nietypowy Easter Egg w każdym z opowiadań. Co ciekawe Bednarska nie buduje na siłę wokół niego dodatkowych wątków. Wujaszek Han jest bardziej widmem, znakiem, kimś o kim się wspomina, szepcze po kątach niż pełnokrwistym bohaterem. Doprawdy to świetny zamysł, do tego rzeczowo i konsekwentnie realizowany.

Po wymagającym wstępie, gdy już minie pierwszy szok i nieco okrzepnie w nas to, czego doświadczyliśmy, z łatwością wpadamy w kolejne historie, które zaskakują, przerażają, obrzydzają, niepokoją i smucą. W których żywi prowadzą, coś na kształt, życia pozagrobowego, stare miesza się z nowym, a smak orientalnych potraw potrafi zwalić z nóg, gdy zaleci od niego fetor gnijącego ciała. Różnorodność motywów, oniryczność, obecność demonów i duchów, świat ulegający odkształceniu i towarzysząca temu lawina pęknięć na tkance rzeczywistości sprawiają, że teksty Bednarskiej, to twory niezwykle mocno oddziałujące na wyobraźnię.

„Brudne sprawki wujaszka Hana”, chociaż składają się z pozornie niepasujących do siebie składników, to są zbiorem konstrukcyjnie spójnym i dojrzałym – jest jak danie odkrywające przed nami nowy smak, którego nie spodziewaliśmy się polubić. Oprócz lekkości z jaką autorka porusza się w delikatnej materii nadnaturalnej niesamowitości i egzotycznych realiów społeczno-kulturowych, na osobne pochwały zasługuje jej warsztat. Wysmakowany styl, plastyczny, przemyślany. Językowo zachwycający! Podczas lektury wciąż trafiałam na zadania-perełki warte zapamiętania, które w takim samym stopniu oczarowywały mnie swoją stylistyką, jak poruszały znaczeniem. Warto wspomnieć także, że opowiadania opatrzone zostały, podkreślającymi ich niesamowity klimat, ilustracjami Dawida Boldysa.

P.S. W zbiorze mamy dziewięć tekstów, początkowo nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to jakaś paralela „Boskiej komedii” Dantego. Porzuciłam jednak ten klucz interpretacyjny i wciąż biję się z myślami czy słusznie.

[współpraca barterowa]



Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-01-15
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Brudne sprawki wujaszka Hana
Brudne sprawki wujaszka Hana
Aleksandra Bednarska
7.2/10

Nazwać znaczy oswoić, dlatego mówią o nim wujaszek Han. Może nie jest złem wcielonym, ale wie, komu należy się nagroda, komu kara. Pociąga za sznurki spraw przyziemnych i niczym niewyjaśnionych, ...

Komentarze
Brudne sprawki wujaszka Hana
Brudne sprawki wujaszka Hana
Aleksandra Bednarska
7.2/10
Nazwać znaczy oswoić, dlatego mówią o nim wujaszek Han. Może nie jest złem wcielonym, ale wie, komu należy się nagroda, komu kara. Pociąga za sznurki spraw przyziemnych i niczym niewyjaśnionych, ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

”Wia­do­mość od wu­jasz­ka Hana prze­czy­tał na we­ran­dzie. Po spra­wie już? Mam paru ta­kich, któ­rych wy­pa­da­ło­by o coś skró­cić. A-Yue par­sk­nął śmie­chem. Przyj­mu­ję za­pi­sy od środy.” "...

@Aga_M_B @Aga_M_B

Czy ciemne zaułki Singapuru, pogrążone w ciemności plaże Tajwanu i indonezyjskie dżungle mogą skrywać to, czego ludzie boją się najbardziej? Czy istnieje granica, po przekroczeniu, której nie ma już ...

@SFsince2018 @SFsince2018

Pozostałe recenzje @alicya.projekt

Auroria. Cienie
Odpruty cień

@ObrazekCałkiem niedawno rozpływałam się w zachwytach nad pierwszym tomem „Cieni”, teraz mogę już ze wszystkich sił zachęcać was do sięgnięcia po kontynuację. Po raz d...

Recenzja książki Auroria. Cienie
Kurs opieki nad duszami. Rozszczelnienie. Tom 1
Gdzie demon nie może, tam wiedźmę pośle

Gdybyście przeglądając listę projektów przebranżawiających bądź mających przysłużyć się rozwojowi waszych kompetencji (nie tylko) zawodowych, trafili na ofertę KURSU OPI...

Recenzja książki Kurs opieki nad duszami. Rozszczelnienie. Tom 1

Nowe recenzje

Na trwogę bije dzwon
Fascynująca podróż do przedwojennego Poznania
@czytanie.na...:

Niektóre książki zajmują szczególne miejsce w naszych sercach. W moim na stałe zagościła seria kryminalna z Antonim Fis...

Recenzja książki Na trwogę bije dzwon
Czuwając nad nią
Skala Mercallego
@Chassefierre:

Na początek chciałam przeprosić za tygodniowe opóźnienie w wystawieniu recenzji – życie pozainternetowe i pozaksiążkowe...

Recenzja książki Czuwając nad nią
Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca
Historia zamknięta w czterech ścianach.
@Anna_Szymczak:

„Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca” to książka, która budzi nie tylko ogromne emocje, ale i pytania dotyczące gr...

Recenzja książki Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca