Odkrywanie prawdy nigdy nie jest łatwe, ale Ty... masz taką możliwość. Czy podejmiesz ryzyko? Czy postawisz na szali swoje życie? A może uciekniesz z podkulonym ogonem. Tak, tym razem masz szansę się o tym przekonać i pokierować historią.
Słów kilka o paragrafówkach
„Widmo nad Innsmouth” to moja kolejna przygodówka od Black Monk i muszę przyznać, że z każdy następny tytuł czytam z jeszcze większą przyjemnością. Zanim jednak przejdę do oceny, słów kilka o zasadach. W grach paragrafowych chodzi przede wszystkim o możliwość podejmowania decyzji. Najpierw poznajemy bardziej lub mniej obszerny fragment fabuły, a następnie stajemy przed wyborem. W zależności od naszej decyzji przechodzi do wskazanego w tekście miejsca. Tylko tyle, i aż tyle! Masz wpływ na przebieg fabuły, jednak podejmowanie decyzji wcale nie będzie proste!
Czas na przygodę!
Tak naprawdę nie miałeś w planach wycieczki do Innsmouth, jednak na skutek zbiegu okoliczności coś Cię w to miejsce ciągnie. Jest podejrzane, niebezpieczne i... fascynujące. Już po kilku krokach w tej niecodziennej miejscowości czujesz, jakbyś postradał zmysły. Czy dasz radę odkryć lokalną tajemnicę? I czy masz z nią coś wspólnego?
Sztuka wyboru
Główna cecha paragrafówek, czyli możliwość podejmowania decyzji, to dla mnie największy plus tego typu publikacji. Oczywiście opcje są raczej ograniczone, jednak zawsze to lepsze, niż nic. W przypadku „Widma nad Innsmouth” niesamowicie wkręciłam się w opowieść. Przeszłam grę kilka razy i sprawdziłam każdą ścieżkę i każdą opcję. Każdą. Mam tego pewność, bo na koniec sprawdziłam jeszcze raz po kolei wszystkie fragmenty. Fabuła tej części była świetna! Przede wszystkim mroczny klimat pełen tajemnic zachęcał do odkrywania tajemnic. Chociaż nie raz czułam na karku dreszczyk niepokoju, nie mogłam się powstrzymać przed ryzykowaniem i poznaniem prawdy!
Kolejnym plusem tej części jest położenie większego nacisku na klimat grozy, niż na epatowanie okropnościami. Tym razem czułam niepokój, ale też ogromną ciekawość! Dodatkowo sama intryga była naprawdę dobrze opowiedziana. Nie dało się jej zrozumieć w pełni za pierwszym razem, a każde kolejne podejście odkrywało przed czytelnikiem kolejne zaskakujące elementy układanki.
Mechanicznie najlepszym momentem by podejście, które... nawiązywało do wcześniejszego. Zaskoczył mnie ten zabieg i zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Niestety nie wszystkie ścieżki były idealnie zgrane. Część scen pojawiało się w różnych wersjach historii, do niektórych pasowały jak ulał, do innych nie. Zdarzyło mi się spotkać kogoś, kogo niby szukałam, ale nie miałam o tym pojęcia (bo akurat ta scena była z innej ścieżki), innym razem miałam gdzieś podjechać na wieczór, żeby przenocować, a byłam po południu i bohater nawet się nie zdziwił. Zdarzyło się więc kilka fabularnych potknięć, jednak ciekawa opowieść mi je zrekompensowała.
Na uznanie zasługuje też strona estetyczna wydania. Podoba mi się spójna oprawa graficzna całej serii oraz ilustracje zawarte na stronach. Te dość surowe obrazki dobrze oddają klimat historii!
„Widmo nad Innsmouth” to naprawdę ciekawa opowieść, w której możemy zdecydować o przebiegu fabuły. Warto podejść do niej kilka razy i zmierzyć się ze złem, które trawi Innsmouth!
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.