Wieje nudą, oj wieje… ale absolutnie nie w książce, a wyłącznie w mej opinii o niej. No cóż ja mogę powiedzieć, gdy czytam trzeci tom opowieści o Kubie Sobańskim i wciąż czuję ten sam zachwyt szaloną treścią, wielki podziw dla autora za pomysłowość w swej niepojętej do ogarnięcia fantazji, ponowne uczucie totalnego oderwania od codziennych spraw i w sumie najkrócej, ale dosadnie mówiąc; diabelskie opętanie. To wszystko towarzyszyło mi dokładnie tak samo mocno przy tomach wcześniejszych, więc (nie)stety będę się do znudzenia w tej recenzji powtarzać i kolejny raz przeżywać publicznie niesamowite orgazmy dzięki „Spowiedzi Diabła”
Tak więc: Och, ach, och, ach…
Co właściwie sprawia, że tak bardzo się ekscytuję? Kurczę, wszyściutko. W tej części przede wszystkim do gry wraca Julia; była dziewczyna Kuby, która wraz ze wspólniczką swojego byłego chłopaka i swoją bliską kumpelą zarazem, ma wobec niego pewien plan. Byłam nieziemsko ciekawa czy uda im się go idealnie zrealizować, czy też Kuba rozgryzie ich intrygi i sam nie wymyśli czegoś, co pozwoli mu się pozbyć tej solidarności jajników… No i wymyślił, chociaż nie wszystko poszło od razu po jego myśli tak sporo działo się, oj działo i nudą w tym przypadku nie zawiało- uwierzcie, wszystkie chwyty były dozwolone.
Jak zapewne możecie się domyślać to w tej książce nie ma sentymentów i przysłowie po trupach do celu nabiera dosłownego i konkretnego znaczenia. Za żadne skarby jednak nie zdradzę, co kto komu zrobił i w jaki sposób (bo zepsułabym cała zabawę-o ile można to tak nazwać w tym przypadku) ale jak zawsze Adrian Bednarek w swojej pomysłowości szczytuje i zaskakuje mnie nawet wtedy, kiedy ja już jestem niemal pewna, że granice tego zaskoczenia są niemożliwe. Wątek ten, był niewyobrażalnie mocny i brutalny, przeszyty jak zawsze pozornym ukrywaniem swoich diabelskich zamiarów, ale jakby autorowi było jeszcze mało atrakcji zafundowanych dla czytelników, to wplótł równocześnie kolejny mocny i wywołujący ciarki wątek, w którym można poznać zupełnie nową bohaterkę Sonię...
Młoda dziewczyna, pomijając zawodowe stosunki i zobowiązania jakie łączą ją z Sobańskim zaczyna w jego życiu odgrywać coraz ważniejszą rolę, a ich relacje pogłębiają się na tyle, że zaczyna być dla niego kimś więcej niż klientką oskarżoną o morderstwo brata. Zresztą vice versa -podobne sekrety, żądze i pragnienia bardzo ich zbliżają, ale jeśli myślicie że zaraz wpadną jakieś romantyczne sceny i zrobi się słodziutko to nie, nie nie. Jest w książce ogólnie sporo pikantnych scen… ale to wciąż kryminał, a nie płytki erotyk chociaż nie można zaprzeczyć, że te seksualne momenty nadają w zasadzie wszystkim częściom książki o "Diable" drapieżności i stanowią dodatkową stronę „gry” nie mieszając do tego miłości. Kto przeczyta ten zrozumie.
Czekałam, że być może Adrian Bednarek w pewnym momencie zapląta się, albo pogubi w całej układance dotyczącej Kuby, który skrywał swoje mroczne oblicze…. ale się nie doczekałam.
Wszystkie wcześniejsze sprawy i wydarzenia z przeszłości wiążą się doskonale i przemyślanie z nowymi, by wywoływać w czytelnikach jeszcze więcej niedowierzania, szoku i zarazem fascynacji tym, co się już wydarzyło, co się dzieje i oczekiwać co się dalej stanie...
Właśnie, nie mogę się już doczekać czwartej części, by odkryć czy cwany Sobański nadal będzie w stanie chronić swój tyłek i czy może w tych liczyć na pomoc swojej młodej, ale równie cwanej Bestyjeczki…
To nie jest książka dla dzieci ani wrażliwych laleczek. To książka dla ludzi, którzy szukają mocnych wrażeń i adrenaliny siedząc wygodnie w fotelu. Bez sentymentów i żadnych skrupułów, pozwólcie dać upust własnym demonom łącząc się z demonami Sobańskiego i nie dbajcie o moralność… nie tym razem.
Na koniec muszę przyznać, że najbardziej mnie męczyło pytanie skąd w głowie Adriana Bednarka biorą się te wszystkie totalnie odjechane i pokręcone pomysły na książkowych bohaterów i wydarzenia. Co on je i pije, że ma takie fazy? Otóż doczytałam w podziękowaniach, jak sam autor wyznaje, że Sonię to sobie wymyślił zupełnie przypadkiem, podczas porannego joggingu… No nie mogę, to nie trzeba ani nic specjalnego jeść, ani pić… tylko wystarczy biegać żeby mieć takie fantazje? Wooow. Wielkie woooooow. Doceniam bardzo i jestem fanką.
Pozdrowienia dla autora i rodziny, która dla niego tak wiele znaczy i o której tak pięknie mówi.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.