Trzy razy w swoim życiu byłam świadkiem tego, gdy ktoś miał atak padaczki. Nie zawsze wyglądało to w ten sam sposób, choć objawy były zbliżone. Natomiast ludzie zwykle udawali, że nie widzą, że ktoś potrzebuje pomocy, odwracali głowy, albo bezradnie lub z czystej ciekawości patrzyli. Wiedza ludzi o tej chorobie wciąż jest znikoma, dlatego cieszy mnie, że są autorzy, którzy oprócz rozrywki jaką daje nam książka, ubogacają ją tak ważnymi tematami, jak chociażby właśnie epilepsja.
"Ból głowy, poczucie, jakby cały świat przyśpieszał i poruszał się z zawrotną prędkością, nawet jeśli człowiek stał w miejscu. Setki niewyraźnych obrazów przed oczyma, uczucie osamotnienia i paniki. Dzwonienie w uszach. Po ponad czterdziestu ośmiu długich miesiącach, pozbawionych lęku, Amelia przerwała passę życia bez ataków."
Innym tematem, na który warto zwrócić uwagę jest relacja rodzic-dziecko i związana z nią odpowiedzialność. Przedkładanie pracy i spotkań towarzyskich nad dobro dziecka w tym wypadku aż prosi się o potępienie. Nic bowiem nie jest w stanie zastąpić mu miłości i poświęconej uwagi. Jednak czy każdy rodzic zasługuje na drugą szansę? O tym już sami musicie się przekonać.
Autorka wykreowała bohaterów w sposób, który od pierwszej strony nas do nich ciągnie. Nawet te negatywne postacie intrygują. Aleksander, Olek... nie ma siły, by nie pokochać tego faceta! Jego czyny, gesty i słowa względem czy to Melki, jej rodziny czy swojego przyjaciela Tomka (swoją drogą jego historia mogłaby być równie ciekawa) wzruszają i budzą ciepłe uczucia. Amelia również bardzo szybko zjednuje sobie naszą sympatię. Choćby tym, jaki ma stosunek do pieniędzy czy dystansem do swojej choroby. Z kolei jej babcia Janka zaskakuje nowoczesnym spojrzeniem na świat. Uwielbiam tę kobietę. Natomiast Edytka... ta dziewczyna po prostu rozwaliła system! Ale nic więcej nie zdradzę. Relacja Melki i Olka z jednej strony jest słodka, a z drugiej zdecydowanie nie można odmówić jej ognia. Oboje silni, z bagażem doświadczeń, choć każde inaczej.
Amelia w zwiazku z tym, że wygląda przeciętnie, ma niską samoocenę. Historia Meli i Olka przypomina, że to nie wygląd zewnętrzny jest najważniejszy. To tylko piękna otoczka, która w dłuższej perspektywie czasu może nas rozczarować. Prawdziwe piękno skrywa wnetrze człowieka, jego charakter, traktowanie innych.
"Ten piękny mężczyzna ubzdurał sobie, że mnie chce – pomyślała – chociaż jestem brzydka jak czarna listopadowa noc gradowa."
Iza Maciejewska z przytupem wprowadza nas w fabułę książki, serwując już na początku niebezpieczne sytuacje. A im dalej, tym dokłada więcej tego typu wątków. Nie ma więc czasu na chwilę nudy, cały czas coś się dzieje. Nie brak między bohaterami zabawnych wymian zdań, zarówno tych pierwszego, jak i drugiego planu.
"Dziesiątki razy pakował kogoś do bagażnika, jednak gdy sam spojrzał na świat z tej samej perspektywy, no cóż, uznał, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
W tym przypadku leżenia."
"Wolff" to pełna emocji powieść uświadamiająca, że wygląd fizyczny to nie wszystko. To książka próbująca przekonać nas, że przeznaczenie istnieje. I wreszcie to lektura z ważnym społecznym przesłaniem, by nie traktować chorej osoby jak kogoś gorszego, a tym bardziej stawiać przed nią ograniczeń, nie pozwalając realizować marzeń. Jestem pewna, że i Wy będziecie wzdychały do Olka. To co, gotowi, by poznać Wilka?