Książka jest wprowadzeniem do filozofii, autor przedstawia krótkie biografie największych myślicieli i omawia ich poglądy. Siłą rzeczy po łebkach, niemniej czytelnik wyrabia sobie pewne pojęcie o różnych teoriach filozoficznych, o rozwoju dyscypliny i jej ewolucji. Wybór autora jest mocno subiektywny, zwłaszcza jeśli chodzi o wiek XX, niemniej książka stanowi dobrą podstawę do dalszych lektur (których niestety autor/wydawnictwo nie przytaczają).
Książka jest jedną z wielu pozycji będących wprowadzeniem do filozofii (wspomnijmy chociażby 'Świat Zofii') ani lepszym ani gorszym od innych, niemniej dobrze, że się ukazała, popularnych książek omawiających podstawy filozofii nigdy mało. Przedstawiając sylwetki największych myślicieli, autor omawia ich poglądy raczej skrótowo i pobieżnie, ale czytelnik dostaje ogólne pojęcie o rozwoju dyscypliny.
Przy okazji lektury pojawiło mi się parę uwag. I tak, omawia Warburton główne nurty filozofii zachodniej, ale nic nie pisze o ważnych filozofiach Wschodu, chociażby o buddyzmie, filozofii zen czy konfucjanizmie, szkoda. Nie jest to pretensja do autora, ale raczej do naszego europocentrycznego pojmowania nauki, a przecież na innych kontynentach działy się też ciekawe rzeczy.
Parę wyborów autora budzi zdziwienie, nie wiadomo na przykład dlaczego pisze o dowodach Anzelma i Tomasza z Akwinu na istnienie Boga; przecież od dawna wiadomo, że są logicznie błędne. Poza tym referując różne poglądy, Warburton nie wspomina o tym, że obecnie nauka udowodniła ich błędność, np. tezy Kartezjusza o oddzieleniu duszy od rozumu. Ale znów to nie zarzut do autora, bo tak się przedstawia tezy klasyków filozofii: zupełnie bezkrytycznie, nie biorąc pod uwagę co współczesna nauka ma na ten temat do powiedzenia.
Jeśli chodzi o filozofów XX-wiecznych to wybór autora jest mocno subiektywny, pisze na przykład o Hannah Arendt a nie wspomina o Heideggerze, który jednak był wybitniejszym filozofem. Omawia poglądy mało znanych filozofek amerykańskich, nie pisze zaś o Levi Straussie i o postmodernizmie, który mimo kontrowersyjności cieszył się w swoim czasie sporą popularnością. Mimo to człowiek wyrabia sobie pewien pogląd, jednych myślicieli nie lubię (Sartre) innych chciałbym lepiej poznać (John Rawls, Peter Singer), w tym sensie książka spełnia swoje zadanie.
Książka poza tym jest jakby zawieszona w powietrzu, brakuje w niej zupełnie bibliografii, a także zaleceń jak pogłębiać powierzchowną wiedzę. Tutaj nie popisało się wydawnictwo RM (zresztą, nie pierwszy raz), książkę wydało, ale o jakiekolwiek otoczce zapomniało.
Po lekturze jeszcze raz się upewniłem jak fatalną polityką jest nieuczenie filozofii w szkole, bo ten przedmiot naprawdę poszerza horyzonty, uczy myślenia, szacunku dla poglądów które nie podzielamy. Nie sądzę, żeby akurat ta pozycja była dobrym podręcznikiem, ale myślę że jej fragmenty gimnazjaliści czy licealiści przeczytaliby i przedyskutowali z dużym zainteresowaniem.