Invictus boss recenzja

Książka dla osób, które lubią mafijny świat. Mężczyzn, którzy żyją według własnego kodeksu moralnego i etycznego. A i tak nie do końca go przestrzegających.

Alexandria jest młodą, piękną, ambitną i pewną siebie kobietą, z ciętym językiem. Choć nie poznała osobiście Sebastiana, to nie pała do niego sympatią. Jej praca polegała m.in. na zatrudnianiu dla niego asystentek. Pewnego dnia jej szef, a ojciec Sebastiana proponuje jej awans. Lexi teraz sama ma być osobistą asystentką mężczyzny, którego nie cierpi. Co z tego wyniknie? Czy wytrzyma dłużej od swoich poprzedniczek?

Sebastiano to mężczyzna odnoszący sukcesy w biznesie. Osiąga wszystko to, co sobie zaplanował. A kobiety lgną do niego, prześcigając się w tym, która będzie tą jedną. Mężczyzna bez skrupułów z tego korzysta. Jego problem polega na tym, że może mieć każdą. Oprócz tej jednej. Sam ustalił, że nie sypia ze swoimi pracownicami. Co zrobi z tą niemal wyczuwalną chemią między nim, a Alexandrią? Uda im się trzymać dystans i ręce przy sobie?

„Invictus boss” to pierwsza część cyklu Trzy Gwiazdy. Serii o mafijnym świecie, pełnym przemocy, zasad, tajemnic, zemsty. Autorka wprowadza nas w ten świat w rewelacyjny sposób. Świetnie wykreowała bohaterów, sprawiając, że są niemal realni. A ta chemia i napięcie między głównymi bohaterami...

Do tego dochodzi napięcie, gdyż Alexandria nie jest świadoma, kim tak naprawdę jest Sebastiano i jego ojciec. Nie wie, że trafiła w sam środek mafijnego świata. Co zrobi, gdy dowie się prawdy?

Prawdą jest, że Lexia nie tylko tego jest nieświadoma. Do kobiety dopiero z czasem dochodzą pewne szczegóły i łączy ze sobą pewne wydarzenia. Nie zdradzę Wam co, bo nie będę psuć zabawy.

Przyznaję, że Sebastiano to godny przedstawiciel red flag. Ci, co są ze mną dłużej wiedzą, że uwielbiam świrów (bez romantyzowania tego gatunku). Więc jeśli macie podobnie to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Nie zawiedziecie się spędzeniem czasu w Mieście Aniołów. Natomiast zakończenie zostawi Was z kilkoma pytaniami bez odpowiedzi.

A ja niecierpliwie czekam na dalsze losy bohaterów.