Niektóre książki są jakby stworzone po to, by trzymać je w dłoniach, przewracać kartki, śledzić druk. „Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki” Marcela Pagnola należy właśnie do takich dzieł. Trudno stwierdzić, czy to za sprawą niezwykle starannego, dobrego wydania książki, czy może z powodu sielankowego czaru, jaki kryje się na kartach tej autobiografii słynnego Francuza, a może jeszcze przez coś innego. Jedno jest pewne – ta książka przykuwa uwagę już od pierwszych storn i powoduje pozytywne wrażenia, nie można się od niej oderwać.
Marcel Pagnol (1895-1974) to francuski dramaturg, prozaik, reżyser filmowy („Żona piekarza”) i teatralny. Bardzo ceniony i lubiany w kraju. Pod koniec swojego życia Pagnol zaczął spisywać swoje wspomnienia z lat dziecięcych, niezwykle humorystyczne i barwne opowieści, zebrane w cykl „Wspomnienia z dzieciństwa”. „Chwała mojego ojca. Zamek mojej matki” to właśnie pierwsza część tego zbioru, sięgająca do lat najmłodszych twórcy, a nawet wybiegająca trochę dalej w przeszłość, do korzeni jego ojca i dziadka.
Rodzinna Prowansja, kraina egzotycznych roślin takich jak migdałowce i figowce, świat ciepły, pogodny, oferujący mnóstwo przygód, to miejsce, które przybliża nam w swoich książkach Pagnol. Opisuje siebie jako małego chłopca, rozkoszującego się wakacjami na wsi, gdzie czas umilają mu zabawy z bratem Pawełkiem w Indian albo obserwacja owadów, a później polowania z ojcem i wujem. To historia niezwykle silnych więzi rodzinnych, miłości, rodzenia się pierwszej przyjaźni, badania otoczenia i kształtowania osobowości, a także codziennych trudów. Podróż ku przeszłości, cudowna i fascynująca.
Pagnol z niezwykłą drobiazgowością oddaje koloryt tamtych dni, opisuje kolejne wydarzenia. Jego opowieść pełna jest humoru, zabawy, ale także i nostalgii. Autor ma bardzo lekkie pióro, pisze w sposób plastyczny, wciągający, barwny.
W krótkiej przedmowie pisarz zdradza czytelnikowi, co skłoniło go do zapisania swoich wspomnień, stawia też czytelnika w roli przyjaciela, któremu opowiada swoje dzieje:
„Czytelnik – to znaczy: prawdziwy czytelnik – jest prawie zawsze przyjacielem. Poszedł wybrać książkę, wziął ją do rąk, zaprosił do siebie. Będzie ją czytał w ciszy, siedząc w ulubionym kącie, w swoim domowym otoczeniu. Będzie ją czytał sam i nie zniesie, żeby ktoś inny wtedy podczytywał, zaglądając mu przez ramię. Na pewno jest w domowym stroju albo w piżamie, w ręku trzyma fajkę. Ma do ciebie całkowite zaufanie”.
Książka podzielona jest na dwie części: pierwsza jest swoistym wyrazem hołdu dla ojca, druga żywszym wspomnieniem matki. Obie części mają różnych tłumaczy: Pawła Prokopa i Małgorzatę Paszkę i początkowo ukazywały się oddzielnie, ale stanowią nierozerwalną całość – druga kontynuuje wydarzenia, zapoczątkowane w pierwszej. W polskiej wersji zadbano o liczne przypisy, które tłumaczą oczywiste dla Francuzów odniesienia, obchody świąt, wydarzenia historyczne, nam niekoniecznie znane.
Nie sposób też nie wspomnieć o wydaniu „Chwały mojego ojca…”. Autorem ilustracji jest Jean-Jacques Sempé, ilustrator książeczek o przygodach Mikołajka. Rysunek poprzedza każdą z części, a dodatkowo czasem sylwetki bohaterów pojawiają się w rogach stron. Sprawia to naprawdę miłe, przyjemne wrażenie i wspiera lekturę.
Książka, którą mogę polecić każdemu. Pełna humoru, czaru i magii, optymistyczna, choć zakończenie wyraźnie odcina się na tym tle. Lektura i dla tych małych, w wieku małego Marcela, i dla dużo starszych, którzy pod wpływem książki mogą przypomnieć sobie historie własnego dzieciństwa. Polecam.