Tym razem przyszło mi zrecenzować bardzo nietypowy produkt książkowy. Nietypowy dla mnie, bowiem nigdy wcześniej z czymś takim jak gra paragrafowa, nie miałem do czynienia. Byłem więc podwójnie ciekaw, bo nie wiedziałem nawet czego się spodziewać. Owszem, zdawałem sobie sprawę, że przypomina to książkę, ma nawet twardą oprawę, ale to właściwie tyle. W Polsce w wydawaniu gier paragrafowych specjalizuje się wydawnictwo Black Monk, które od 2001 roku wydaje serię Choose Cthulhu, opartą na opowiadaniach H. P. Lovecrafta. Powiem szczerze - nie jestem jakimś wielkim fanem twórczości tego Pana, choć uważam, że jego proza jest dużo bardziej zjadliwa niż Edka Poego, niemniej Lovecraft lubił się powtarzać. Tylko spójrzcie na jego opowiadania poświęcone Wielkim Przedwiecznym i zaginionym miastom, przecież one niewiele różnią się od siebie. Niemniej twórczość tego akurat pisarza ma coś w sobie i dawkowany w niewielkich ilościach jest nawet zjadliwe. Jednak ja przecież nie o prozie chciałem dziś pisać, a o grze paragrafowej...
No to się ogarnij, chłopie i wracaj na odpowiedni tor. Wykład urządza, domorosły literaturoznawca, na krzywy ryj... I po co te uszczypliwości? Już wracam, spokojnie. A zatem...
Gra
Bezimienne miasto, jak pewnie się domyślacie, została oparta na opowiadaniu pod tym samym tytułem, które Lovecraft napisał ponad sto lat temu, bo w 1921 roku. W grze wcielacie się w postać Georga Aberdeena, który wyruszył na samotną ekspedycję po pustyni Arabii, w celu odnalezienia ruin mitycznego miasta, które z kolei ma rzekomo pochodzić z czasów przedludzkich...
Tak zaczyna się nasza przygoda. Gdy wreszcie docieramy do częściowo przysypanych piaskami pustyni resztek dawnego miasta, sami decydujemy o tym, w jakiej kolejności będziemy zwiedzać kolejne obiekty i co będziemy w tych obiektach robić. Od naszych indywidualnych wyborów zależeć będzie jak ta gra się potoczy i jak skończy, a możliwych finałów jest całkiem sporo, bo - jeśli dobrze policzyłem - aż dziesięć.
Wiecie,
Bezimienne miasto, mocno kojarzyło mi się z grami typu
escape. Gra paragrafowa ma bardzo podobną konstrukcją, z tą różnicą, że wszystko trzeba sobie wyobrazić... A właściwie, nie, nie wszystko. W książce znajdziecie kilka całkiem przyzwoicie nakreślonych rysunków, które oddają klimat fabuły i opisywanego miejsca i pozwalają wciągnąć się w grę jeszcze bardziej. Jak już wspomniałem, kierując losami bohatera, musicie podejmować konkretne decyzje, ale i będziecie mieli do rozwiązania kilka zagadek logiczno-matematycznych. Do tego dochodzi klasyczne zbieranie kluczy - zupełnie jak w grach na telefon czy w fizycznych escape roomach.
Warstwy literackiej, pozwólcie, że nie będę oceniał. Myślę, że nie jest ona najważniejsza. Giny Valrís napisała jak umiała, a Małgorzata Kafel musiała to przetłumaczyć i właściwie nie ma nad czym tu się rozwodzić. Aby odczuć jakieś doznania literackie będziecie musieli sięgnąć po opowiadanie, w grze paragrafowej
Bezimienne miasto, chodzi głównie o rozrywkę wynikającą z samej gry. Barwne opisy, wciągająca narracja czy pasjonujące dialogi, to nie tu. Zresztą tych ostatnich nie uświadczysz nawet u Lovecrafta, więc...
Więc na koniec może odpowiem Wam na pytanie - moim zdaniem najważniejsze jakie w tym przypadku można zadać - czy dobrze się bawiłem grając w
Bezimienne miasto? Myślę, że tak. Choć w gry typu
escape, grałem jeszcze w czasach, kiedy były robione we flashu, a i w escape roomach, też zdarzało mi się bywać, gra paragrafowa okazała się zupełnie innym doświadczeniem. Owszem, podobnym, ale jednak posiadającym pewne znaczące różnice. Czy zatem teraz stanę się fanem i miłośnikiem tego typu rozrywki? No, hmmm... raczej nie. Jednak zdecydowanie wolę obcować z literaturą, która na ogół daje mi znacznie więcej satysfakcji i przyjemności. Mimo wszystko, uważam, że każdy fan czy to Lovecrafta czy też rozrywek alternatywnych, powinien spróbować gry paragrafowej. Nie wiem czy jakieś inne wydawnictwo w Polsce zajmuje się wydawaniem tego typu publikacji, ale Black Monk robi to bardzo dobrze i ma już doświadczenie, a także dorobek, więc macie w czym wybierać. Kto wie, może w którymś z Was drzemie gracz paragrafowy? Warto to sprawdzić.
👥 książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl | © by
MROCZNE STRONY | 2022