"Ojciec zbroi klosz terrorem. Wystarczy jedno jego spojrzenie, jedno chrząknięcie albo stuknięcie widelcem o talerz, bym stała na baczność. Gdy wchodzi do domu, sztywnieję, napinam mięśnie, zaciskam szczęki. Gdyby tylko bił, być może byłoby mi łatwiej. Na ból fizyczny można się przygotować, na tortury psychiczne nie bardzo, bo za każdym razem uderzają w inny obszar.
Matka zbroi klosz histerią. Jej troska oblepia mnie, osacza, nie pozwala wykonać najmniejszego ruchu bez głębokiego wewnętrznego przekonania, że coś robię nie tak. Jestem jak mucha zalana bursztynem. Z zewnątrz klejnot, wewnętrzna brzydota, śmierć, ewolucyjna pomyłka.”
„Wstręt” Malwiny Pająk to stworzona na bazie osobistych doświadczeń Autorki historia Izy, dziewczyny dorastającej w latach 90. minionego stulecia, w małym, polskim miasteczku. To bolesna opowieść o dzieciństwie i okresie nastoletnim naznaczonym przemocą ze strony ojca i pasywną postawą matki, które skutkują zaburzeniami odżywiania, poczuciem wyobcowania, wieloletnimi zmaganiami bohaterki z samoakceptacją. Sporo we „Wstręcie” złości na zastaną rzeczywistość; wiarę na pokaz, patriarchat.
Malwina Pająk w doskonały sposób rozpisała emocje towarzyszące głównej bohaterce na różnych etapach życia; strach, ból, nienawiść do rodziców i samej siebie, cierpienie, samotność, pragnienie miłości własnej i innych. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że łatwo z Izą współodczuwać, tym bardziej, jeśli wychowywało się w zbliżonym czasie. Ostry, pozbawiony subtelności język doskonale współgra z treścią i dodatkowo wzmacnia przekaz. Ten zapis niezwykle bolesnych doświadczeń, wieloletniej, trudnej walki ze sobą, o siebie i życie na własnych zasadach to lektura mocna i frapująca.
Przyznać jednak muszę, że książka Malwiny Pająk znacznie silniej zagrałaby na moich emocjach, gdybym kilka tygodni wcześniej nie sięgnęła po powieść Aleksandry Pakieły. Nie sposób nie zauważyć, że „Wstręt” i „Oto ciało moje” mają sporo punktów stycznych. Zbieżność niektórych scen, podobne wątki, kreacja postaci (także tych drugoplanowych), problemy z jakimi mierzą się główne bohaterki, język powieści.
Autorka „Wstrętu”, już w prologu, zdaje się bezpośrednio nawiązywać do „Oto ciało moje”, które swoją premierę miało blisko rok temu. Osobiste doświadczenia Autorek są niewątpliwie bardzo zbliżone i to tłumaczy podobieństwo niektórych elementów.
Polecam Waszej uwadze zarówno „Wstręt” jak i „Oto ciało moje”, jednakże tę drugą pozycję odrobinę bardziej.