Zawszę uważałem, że trzeba próbować wszystkiego i przekonywać się do nowo poznanych rzeczy. Tym bardziej się ucieszyłem, gdy idąc za zasadą „Wszystkiego trzeba spróbować” dostałem szansę na pierwsze zapoznanie się z literaturą rosyjską a dokładniej kryminałem jakim jest „Wycieczka na tamten świat” autorstwa Anny i Siergieja Litwinowów. Duet ten jest rodzeństwem, które debiutowało w 1999 roku i ma w swoim dorobku ponad czterdzieści powieści. Czy za sprawą tej powieści przekonałem się do literatury rosyjskiej?
25-letnia poszukiwaczka przygód, Tatiana Sadownikowa, po kolejnym rozstaniu postanawia odreagować skacząc ze spadochronem podczas zorganizowanej wycieczki na biegun. Na tą samą wycieczkę pragnie wyruszyć także Dmitrij Połujanow, 25-letni dziennikarz szukający wielkiego tematu. Niestety ta dwójka spóźnia się na swój lot i decydując się na kolejny, nieświadomie pakuje się w tarapaty. Podczas lotu wybucha świeca dymna, samolot się rozhermetyzował a przy otworze leży nieprzytomny człowiek. Tania i Dima mający ze sobą spadochrony wylatują za nieznajomym, który osunął się w przestrzeń. Cała trójka przeżyła lądowanie, i wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że wylądowali z dala od cywilizacji a ich tropem wyruszyła zarówno policja jak i rosyjska mafia.
„Wycieczka na tamten świat”, co trzeba przyznać, okazuje się książką lekko przewidywalną, w której już w połowie lektury można odgadnąć, dlaczego trójkę bohaterów chcą złapać zarówno organy ścigania jak i mafia. Nie ma to jednak większego znaczenia, gdyż cała ta historia bardzo mocno przyciąga do siebie czytelnika. Ucieczka Tani, Dimy i Igora, okazuje się bardzo wciągającą historią, w której możemy doświadczyć niebezpiecznych pościgów, wybuchów, strzelanin i skoków ze spadochronem. A wszystko to zakropione tajemnicą cennego kamienia i przyprawione odpowiednią szczyptą humoru.
Ogromną zaletą powieści okazują się jej bohaterowie. Większość z nich, od Tani, Igora i Dimy, przez szefa mafii Borisa Pietrowicza i kapitana Pietrienko prowadzącego śledztwo, aż po taksówkarza prywaciarza Witię, jest bardzo dobrze nakreślona i ma własną historię, co jeszcze bardziej pozwala się wczuć w klimat powieści. Wiąże się jednak z nimi mały problem. Rzecz dzieje się w Rosji, więc nazwiska siłą rzeczy są rosyjskie, co oznacza trudne zapamiętania i często mylące się. Kto z czytających ten wers potrafiłby wymienić nazwiska wymienione w 2 wersie, nie patrząc w górę? Nie jest to jednak aż tak znaczący problem, bo zawsze można posługiwać się samymi imionami, a wszystkie nazwy własne dodają powieści klimatu.
Autorzy bardzo dobrze przedstawili realia Rosji, zarówno dużych miast, jak i wsi leżących z dala od nich. Mowa jest tu także o łapówkarstwie i ramionach mafii sięgających nawet wojska i rządu. Ponadto poza ucieczką, czytamy także o walce z terroryzmem oraz śledztwie prowadzonym przez kapitana Pietrienko. A te, choć początkowo nie przynosiło rezultatów, to pokazuje czytelnikom, jak takie sprawy się na wschodzie toczą.
W powieści nie znajdziemy rozdziałów a teksty opowiadające o uciekinierach, policji i mafii są odpowiednio od siebie oddzielone. Napisana jest zrozumiałym językiem i poza rosyjskimi nazwami własnymi nie powinien sprawiać problemów. Nie znalazłem również żadnych literówek, ani innych podobnych błędów. Wszystko to sprzyja jeszcze szybszemu czytaniu „Wycieczki…”.
Pierwszy przedstawiciel literatury rosyjskiej, z jakim miałem do czynienia okazał się bardzo trafioną książką. Ta naszpikowana akcją powieść o trójce uciekinierów zdecydowanie przypadła mi do gustu, wciągając w wir wydarzeń często niebezpiecznych i mogę ją bez żadnych wyrzutów polecić wszystkim fanom kryminału, akcji i nie tylko. Do „Wycieczki na tamten świat” na pewno kiedyś wrócę, a teraz oceniam ją na 4+/5. Czekam także na kolejne części cyklu o Tanii Sadownikowej.