Historia zawarta w “Danger. Na krawędzi uczuć” autorstwa Klaudii Bianek sprawiła, że nie mogłam na długo o niej zapomnieć. Każdą sekundę podczas czytania czy nawet długo po skończeniu książki, nie potrafiłam zapomnieć o bohaterach i ich historii.
Carmen w prezencie na osiemnaste urodziny dostaje wymarzony motocykl. Dzięki niemu wkracza w świat nielegalnych wyścigów, przybierając pseudonim. Jako nowicjuszka o mały włos nie pokonuje Dangera. Mężczyzna jest legendą, nikt nie wiem jak się nazywa, czy wygląda. Jednak jedno jest pewne, chcę ponownie zmierzyć się z Carmen! Tylko co się wydarzy, kiedy mężczyzna zda sobie sprawę, że tajemnicza dziewczyna, która zawróciła mu w głównie jest jego nową uczennicą?
“– Arsen, co my wyprawiamy? – szepcze Carmen bez tchu do mojego ucha, gdy dotykam jej bez opamiętania.
– Robimy wszystko, czego nam nie wolno – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Ale kurwa, nie żałuje niczego – zapewniam z mocą, która odbiera jej oddech”.
[współpraca reklamowa]
Było to moje kolejne spotkanie z twórczością autorki. Klaudia ponownie sprawiła, że podczas czytania czułam się jak w domu. Nie mogłam oderwać się od książki. A lekki styl pisania zdecydowanie mi to ułatwił. A sposób, w jaki zostały przedstawione emocje? Nie mam co do niego słów. Ja czułam wszystko, dosłownie wszystko.
“Danger. Na krawędzi uczuć” jest książką, którą porusza między innymi motyw age gapu (jeśli się nie mylę to 14 lat) oraz zakazanego romansu między uczennicą a jej nowym nauczycielem języka hiszpańskiego.
Całej historii towarzyszy tajemniczy i niebezpieczny klimat. A zarazem tak komfortowy, że chciałoby się zostać przy nim na zawsze. Niepokojące fragmenty sprawiały, że miałam nieskończenie wiele pytań. Przez to jak związałam się z bohaterami, bardzo zależało mi na ich szczęściu. Zastanawiałam się co się stanie jeśli ich tajemnica się wyda? Albo czy odważą się zaryzykować, aby zaznać chociaż odrobiny szczęścia?
Byłam wzruszona a bardziej rozczulałam się za każdym razem kiedy Carmen wspominała o swojej rodzinie. A zwłaszcza o tym jak dbała o swojego tatę, który dwa/trzy razy przechodził udar. Ich wszystkie wspólne momenty chwytały mnie za serce.
Zaciekawił mnie również wątek, w którym Carmen, główna bohaterka, odkrywa tajemniczą tożsamość Dangera. Było to ekscytujące i zabawne, kiedy jako czytelnik wiedziałam dokładnie kto jest kim.
Motyw z wyścigami został idealnie poprowadzony. Jest go dużo, ale też nie za dużo. Czuć klimat rywalizacji i niebezpieczeństwa, a zarazem tego, że bohaterowie dobrze się bawią. Ale i zarazem, że mają swoje motywy, które pozwalają im osiągać sukcesy.
Jak już wyżej można zauważyć, zostałam zauroczona bohaterami. Od samego początku znalazłam z nimi nić porozumienia. Ich cudowna kreacja sprawiła, że na długo oni jak i ich historia zostaną w moim sercu. A możliwość przeczytania rozdziałów z ich oddzielnych perspektywach sprawiła, że dla nich przepadłam. (Jeśli przeczytanie ich historii dwa razy w przeciągu trzech dni nie jest na to dowodem to już nie wiem, co nim może być)
To jak oni byli różni, a zarazem podobni do siebie sprawiało, że napięcie między nimi było mocno wyczuwalne. Ich determinacja, troska o bliskich czy ogromne zaangażowanie w swoje pasje sprawiło, że stali się oni niezwykle realni. Ich związek pełen pasji, namiętności i ryzyka niejednokrotnie sprawi, że rumieńce pojawią się na policzkach.
Z całego serca polecam przeczytać “Danger. Na krawędzi uczuć”, ponieważ jedyny minus, jaki znalazłam to taki, że muszę czekać na kontynuacje historii. Nie wiem jak to wytrzymam, ale życzcie mi powodzenia.