O Windsorach powiedziano już chyba wszystko albo prawie wszystko. Sama uwielbiam oglądać dokumenty o tej jednej z najbardziej popularnych monarchii w historii całego świata, która – jakby nie patrzeć – przetrwała do czasów współczesnych i nadal nie zamierza oddać władzy. Trudno się dziwić – legenda i aura tajemniczości, wokół której krążą legendy to młyn na wodę dla mediów oraz zwykłych śmiertelników. Jednym zdaniem – jest o czym pisać. Każdy bowiem podziwia bogatą, wielowiekową tradycję, zabytkowe budowle, stroje czy karety. To przecież takie bajkowe, piękne a przez to też niewyobrażalne dla przeciętnych ludzi będących jedynie obserwatorami tego teatru. Głównymi aktorami są zaś oni – Windsorowie ze świętej pamięci królową Elżbietą II na czele.
Pamiętam też moment ogłoszenia tragicznej nowiny dotyczącej śmierci księżnej Diany – ten smutek i żal w oczach poddanych, niekończący się dywan z kwiatów, słowa uwielbienia płynące od zrozpaczonych Brytyjczyków, a pośród tego wszystkiego dwaj chłopcy – synowie. Uśmiechnięci, z ogromną kulturą przyjmują kondolencje od żałujących. Dziwny widok. Ani jednej łzy czy nawet krzywego grymasu. Nie widać było na ich twarzach cierpienia, a przecież właśnie stracili matkę. Świat zdawał się ją opłakiwać bardziej niż oni. Oglądało się to jak dobre przedstawienie teatralne. Widownią zaś stał się cały świat. Nikt nie znał prawdy. Nie miał pojęcia, co wtedy czuli książęta William i Harry. Aż do teraz, kiedy jeden z nich – ten drugi, zapasowy zdecydował się opowiedzieć własną historię. Historię dziecka, a potem dorosłego syna swojej matki, któremu niedane było przeżyć żałoby.
I tak oto narodziła się biografia pt. "Spare" (ang. zapasowy). Zupełnie nie mam pojęcia, dlaczego nie zachowano oryginalnego tłumaczenia w tytule. "Ten drugi" to przecież nie to samo, co "zapasowy". Moim zdaniem powinno się użyć właśnie tego określenia, ponieważ dużo bardziej oddaje ono charakter oraz cel napisania książki. Autor przecież nieudanie podkreśla, że zawsze był, a nawet czuł się "zapasowym", zastępcą następcy, takim "na wypadek, gdyby…".
Nie skupiając się jednak za bardzo na tym jednym szczególe, cała reszta to genialna historia. Opowieść pisana z głębi serca, co momentami czuje się niezwykle mocno. Są oczywiście sytuacje, które – jakby się uprzeć – nie musiały zostać tutaj wspomniane, jak chociażby słynne "odmrożenie", ale autor postanowił się tym podzielić z czytelnikiem i tak właśnie zrobił. Dzięki temu jego słowa nabierają wiarygodności, rozbrajającej szczerości. Dla społeczeństwa stał się ludzki, przystępny. Można by powiedzieć, że to taki "normalny" facet z sąsiedztwa z podobnymi do naszych problemami.
Oczywiście znalazło się wielu sceptyków, którzy jeszcze na długo przed ukazaniem się biografii na rynku przypuściło atak na księcia. Media odegrały tutaj niemałą rolę. Uczestnicy tych dyskusji uznali, że biografia to nic innego jak wynurzenia rozpieszczonego, chorego psychicznie chłopca, któremu coś się poprzewracało w głowie. Nic bardziej mylnego. Należy im tylko poradzić, aby – zanim będą wypowiadać te pełne pogardy słowa – zapoznali się z książką. Prasa bowiem pisze osobną historię wyrodnego księcia, który raczył sprzeciwić się systemowi czy – jak już zwykło się mówić głośno – instytucji. Nagonka trwa i trwać będzie zapewne jeszcze bardzo długo, ponieważ silniejszego trzeba zwalczyć, zdyskredytować w opinii publicznej. Strach ma wielkie oczy.
Książę Harry to jedna z niewielu osób, która staje się rozpoznawalna po samym imieniu. Precedens w skali światowej. Mogę się mylić, ale nie znam osoby publicznej z rodziny aktualnie panującej, która odważyłaby się na ten krok, czyli opisanie własnego życia. Świadomie wystawił swoją prywatność, aby przekazać światu własną wersję wydarzeń. Wiedział, co się stanie i jakie będą tego konsekwencje.
Zdaje sobie również sprawę, że jako człowiek żyjący na granicy czasów jest jedynym żyjącym świadkiem przeszłości, który odważył się mówić. Obala fasadowość monarchii, która mentalnie osadzona została w dawnych wiekach i żyje wciąż historią. Nie zamierza z tego zrezygnować. Jest jakby oderwana od rzeczywistości, otoczona murami zamkowymi, archaicznymi strojami oraz etykietą całkiem nieprzystającą do XXI wieku. Historia rodu Windsorów to istna opera mydlana albo nawet teatr marionetek poruszający się według z góry narzuconego schematu, zwanego łagodnie etykietą wymyśloną kilka wieków temu. Lalkami w tym teatralnym spektaklu są oczywiście członkowie rodziny, a reżyserami – instytucja. Ta władza przybiera absurdalną formę, ponieważ decyduje o nawet tak przyziemnych sprawach, czy książę może mieć na własnym ślubie brodę czy powinien ją zgolić albo jaki kolor paznokci musi mieć księżna – jak wiadomo, akceptuje się tylko dwa kolory. Absurd! Mechanizmy ubezwłasnowolnienia idą jeszcze dalej, ponieważ prowadzą w konsekwencji do totalnego braku samodzielności w mówieniu, myśleniu i zachowaniu. Człowiek, za którego wykonuje się dosłownie wszystko a jego finansami zarządzają inni, jest ostatecznie więźniem w "złotej klatce". Odbiera mu się wolność, bo tak łatwiej nim sterować. Wtedy faktycznie staje się marionetką czy lalką w rękach innych. Mówi się mu, jak ma wyglądać, odbiera sprawczość. Smutne i niewyobrażalne, jakie rozmiary przybiera niewolnictwo. To samo próbowali zrobić z Harrym. Miał postępować według wytycznych, nie mając możliwości ucieczki, a gdy już się na nią zdecydował, okazało się, że został z niczym.
Książka idealnie ukazuje te schematy działania oraz mechanizmy, wokół których zbudowana została monarchia jako coś niedostępnego dla ogółu, niemal boskiego. Na zewnątrz idealna machina podziwiana przez świat, a wewnątrz… no cóż… Harry bezbłędnie ukazuje, że Windsorowie to podobni do zwykłych śmiertelników ludzie z takimi samymi problemami, jak każdy z nas, a może nawet większymi. Nie pozwala im się bowiem żyć tak, jakby chcieli. O wszystkim decyduje instytucja, a za każdym rogiem czai się wróg. Nie ma komu ufać. Nawet rodzony brat jest zazdrosny. Tutaj muszę powiedzieć, że William, o którym miałam zupełnie inne wyobrażenie, po przeczytaniu książki rozczarował na całej linii. Nie sądziłam, że poziom niechęci do kogoś z rodziny może przyjąć aż taką formę. I choć sam Harry nie do końca obwinia go za to, jakim jest człowiekiem, to jednak niesmak pozostaje.
To samo dotyczy obecnie panującego króla Karola III. Książę widzi w nim swojego ojca, który być może nawet go kocha, ale przeszłość i brak miłości ze strony matki odniosły skutek w postaci braku umiejętności okazywania uczuć. Autor to rozumie, więc zestawia ze sobą skrajnie różne sytuacje, aby pokazać, że nie zawsze było źle.
Sporą część książki Harry poświęca służbie wojskowej oraz tej "normalności", jaką mógł odczuć podczas jej odbywania. Daje do zrozumienia, czego tak naprawdę mu brakuje. Paradoksalnie, będąc na wojnie, gdzie giną ludzie, czuł się swobodnie, ponieważ był traktowany jak inni żołnierze. Ten etap życia wydał się chyba być kluczowym, ponieważ ilość szczegółów zawarta w książce jest imponująca.
Książę wspomina również o swoich niedostatkach intelektualnych, o samotności, o kobietach w jego życiu czy o potrzebie posiadania żony i dzieci. Szczerość wylewała się dosłownie zewsząd. Nic istotnego nie pominął, a z pewnością jest mnóstwo rzeczy, o których nie wspominał zapewne dla własnego bezpieczeństwa. W końcu to rodzina, którą kocha, ale nie bezwarunkowo, ponieważ nie akceptuje jej sposobu życia.
Jeśli czytelnik będzie chciał doszukać się w "Tym drugim" jakiś nowych wątków, skandali czy publicznego prania brudów – rozczaruje się. Niczego takiego w tej książce nie znajdzie oprócz kilku drobiazgowo wyjaśnionych sytuacji, które opinia publiczna zna jedynie z przekazów medialnych. Więcej Harry i Meghan opowiedzieli w wywiadach. Sam autor nikogo też specjalnie nie pogrąża. Zdawkowo tylko napomina o niekonsekwentnym postępowaniu członków rodziny królewskiej, zachowując przy tym ogromną klasę arystokraty.
Jeśli zapytacie, czy warto przeczytać książkę, to odpowiem bez wahania: tak! Chociażby dlatego, aby poznać kulisy teatralnego stylu życia najsławniejszej rodziny królewskiej na świecie i wyrobić sobie własną opinię na jej temat.
Henry Charles Albert David Mountbatten-Windsor ...
7.1/10
Wyczekiwana autobiografia Harry’ego, księcia Sussex. Ten drugi przenosi czytelników z powrotem do jednego z najbardziej przejmujących obrazów XX wieku: dwóch młodych chłopców, dwoje książąt idący...
Henry Charles Albert David Mountbatten-Windsor ...
7.1/10
Wyczekiwana autobiografia Harry’ego, księcia Sussex. Ten drugi przenosi czytelników z powrotem do jednego z najbardziej przejmujących obrazów XX wieku: dwóch młodych chłopców, dwoje książąt idący...
Dziś bez zbędnych wstępów, bo ani książki, ani jej autora nie trzeba przedstawiać. Kiedy książę Harry wydał swoje wspomnienia, światem zawrzało. Zaczęły się spekulacje, po co to zrobił. Czy chciał oc...
Cóż mogę powiedzieć na początek. Chyba każdy zna księcia Harrego jako postać. Jeśli ktoś lepiej śledzi losy rodziny królewskiej to na pewno wie, że Harry nigdy nie był "aniołkiem" oraz, że ma za sobą...
@monia04101997
Pozostałe recenzje @sylwiacegiela
„Listy do przeszłości” – poruszająca podróż przez miłość, przebaczenie i dziecięce traumy
„Urodziłam się, by żyć” to druga część autobiograficznej opowieści, dzięki której autorka mogła z pełną wnikliwością zajrzeć w głąb siebie i jeszcze raz przeanalizować w...
"W stronę serca" – literacka podróż ku prawdziwym emocjom
"W stronę serca" Luizy Włoch to autobiograficzna opowieść o miłości i różnej jej obliczach napisana z perspektywy przebytych doświadczeń. Kobieta na swojej drodze spotyk...