Partytura śmierci recenzja

Zapomniana partytura

Autor: @Asamitt ·2 minuty
2019-11-09
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
 Pierwsza część "Partytury", do przedstawienia bohaterów i zawiązania intrygi, wykorzystuje motyw z czasów II wojny światowej. Jest krótko, co stanowi swoiste słowo wprowadzenia. Jednak po chwili ma się wrażenie, że zawarte tu informacje nieszczególnie znajdują odzwierciedlenie w kolejnych zajściach, bo oto bardzo szybko z Francji udajemy się do Niemiec. A jednak.. W następującej szybko drugiej części mamy od razu kilka trupów i przystępującą energicznie  do działania ekipę nadkomisarza Marthalera, której przyjdzie borykać się nie tylko z rozwikłaniem zagadki kto i dla jakich motywów dokonał zbrodni, ale i z nadzorem ze strony zaangażowanego ministra.
 Znowu podobnie, jak w "Zbyt pięknej dziewczynie" towarzyszyć nam będzie postać kobiety, choć tym razem od początku wiadomo kim jest i czym się zajmuje. Co nie znaczy, że będzie łatwiej rozszyfrować pomysł Autora na przebieg zawartych w treści wydarzeń. Jest ona zaledwie cienką nitką z bogatej osnowy utworu.
 
 W "Partyturze" działania ekipy śledczej mają już ustalony rytm wedle harmonogramu narad, gdzie rozpracowuje się kazdy trop na bieżąco, a czego trudno było się dopatrzeć w pierwszej, chaotycznej pod tym względem, części cyklu. Choć oczywiście nadkomisarz nadal bywa trudno uchwytny, nawet dla swojej przełożonej. Sprawa w toku śledztwa prowadzona jest metodycznie, a dzięki przedstawianym relacjom policyjnej grupy z dochodzenia możemy dokładnie obserwować, jak wygląda namierzanie mordercy. Chociażby analizowanie procesu odtwarzania zdjęć i filmików sprzed kilku godzin, zanim jeszcze nastąpił atak, jest wielce obrazowe, a przy tym autentyczne. Możemy wyobrazić sobie, że właśnie tak postępują prawdziwi policjanci w toku śledztwa.
 Nic tutaj niepotrzebnie nie przyspiesza. Dostrzegamy mozolną pracę służb, ich zmęczenie, ale i efekty działań. Robert Marthalera to nie MacGyver, nie stworzy czegoś z niczego. Za to ze względu na swoją porywczą manierę działania 'na hura' popełnia błędy, dzięki czemu jawi się czytelnikowi jako postać zwyczajnie ludzka. Natomiast to, iż długo nie jest znany właściwy motyw sprawcy, podtrzymuje intrygę na wysokim poziomie. Są stawiane różne hipotezy, ale odpowiedzią nie jest żadna z nich. Do czasu.
 
 Autorowi udało się stworzyć powieść wielowymiarową dzięki rozciągnięciu wydarzeń na bohaterów z dwóch krajów. Niewyjaśnionej do końca afery ze skradzioną bronią, która teraz zazębia się z wypadkami w Frankfurcie oraz wątkowi sięgającemu do niechlubnej historii Niemiec sprzed sześćdziesięciu lat. To wszystko współgra z kryminalnym wątkiem, nie wypacza, a wzbogaca go, jednocześnie wodząc czytelnika różnymi drogami, by za szybko nie odkrył klucza i nie znudził się kolejnymi etapami wolno odkrywanymi przez dobrze znanych już kolegów policjantów. Przy okazji rozwoju bieżących zdarzeń na komendzie obserwujemy też rozwój losów członków policyjnej grupy. Robert zaczyna się mierzyć ze znacznymi zmianami, jakie stają się faktem w jego życiu prywatnym oraz zawodowym. Pojawia się nowy zwierzchnik wydziału zabójstw, jeden z kolegów porzuca służbę, zostają krótko zaznaczone perypetie osobiste koleżanki Kerstin oraz nie bez znaczenia nadająca rzetelnej oprawy działaniom policyjnym, postać przyjaciela komisarza, technik Sabato.
 
 "Partytura śmierci" to dobry, oryginalny pomysł na zbudowanie intrygi oraz tła w postaci istotnych szczegółów, a tytułowa partytura staje się czymś więcej, niż zapisem nut sławnego artysty. A Seghers to dla mnie prawdopodobnie jedyny, na chwilę obecną, niemiecki autor kryminałów, który potrafi przedstawić rzetelnie i wciągająco przebieg wydarzeń. Może dlatego tak się dzieje, iż w jego kryminałach ewidentnie wyczuwa się nutę skandynawską? W każdym razie jestem po raz kolejny usatysfakcjonowana jego książką, której treść idealnie równoważy część kryminalną z opisem społecznych i historycznych uwarunkowań. 

Moja ocena:

Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Partytura śmierci
Partytura śmierci
Jan Seghers
7/10
Cykl: Robert Marthaler, tom 3
Seria: Ze Strachem

"Przekład z języka niemieckiego Elżbieta Kalinowska Georg Hofmann przez ponad sześćdziesiąt lat starał się zapomnieć o bolesnych wspomnieniach z dzieciństwa, o tym, jak w jednej chwili stracił dom, ro...

Komentarze
Partytura śmierci
Partytura śmierci
Jan Seghers
7/10
Cykl: Robert Marthaler, tom 3
Seria: Ze Strachem
"Przekład z języka niemieckiego Elżbieta Kalinowska Georg Hofmann przez ponad sześćdziesiąt lat starał się zapomnieć o bolesnych wspomnieniach z dzieciństwa, o tym, jak w jednej chwili stracił dom, ro...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Czytając książkę "Zbyt piękna dziewczyna" i potem "Panna młoda w śniegu" tegoż autora, przeczuwałam, że każda kolejna jego pozycja będzie coraz lepsza. I tak jest rzeczywiście. Przy poprzednich tomach...

Pozostałe recenzje @Asamitt

Na tropie Vermeera
Gawęda o sztuce w kryminalnych ramach

Polowałam na tego typu kryminał, gdzie w treści są nawiązania do sztuki zanim pojawiło się tegoroczne wyzwanie naKanapie, więc moje oczekiwania rosły od miesięcy. Taka s...

Recenzja książki Na tropie Vermeera
Zrozumieć zbrodnię
Zbrodnie chorych umysłów

"Brutalne zbrodnie, które co jakiś czas wstrząsają opinią publiczną, statystycznie należą do rzadkości, podobnie jak seryjni zabójcy, chociaż opowieści o ich czynach żyj...

Recenzja książki Zrozumieć zbrodnię

Nowe recenzje

Czuwając nad nią
Skala Mercallego
@Chassefierre:

Na początek chciałam przeprosić za tygodniowe opóźnienie w wystawieniu recenzji – życie pozainternetowe i pozaksiążkowe...

Recenzja książki Czuwając nad nią
Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca
Historia zamknięta w czterech ścianach.
@Anna_Szymczak:

„Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca” to książka, która budzi nie tylko ogromne emocje, ale i pytania dotyczące gr...

Recenzja książki Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca
Zadzwoń, jak dojedziesz
O tym, jak silna bywa tęsknota
@z_kultury_:

Przychodzi do Nas niezapowiedziana. Często pojawia się po stracie bliskiej Nam osoby. Sprawia, że Nasze życie powoli tr...

Recenzja książki Zadzwoń, jak dojedziesz