Julie Kagawa urodziła się w Kalifornii, ale tam nie przydarzyło jej się nic ekscytującego. Więc kiedy miała dziewięć lat, przeprowadziła się z rodzicami na Hawaje. Tu, nie zważając na huragany i rekiny, mnóstwo czytała – ku utrapieniu nauczycieli, którzy odbierali jej powieści schowane pod podręcznikiem do matematyki. Tak jak później, gdy pracowała w księgarniach, kierownicy złościli się, gdy przyłapywali ją na lekturze książek, które powinna ustawiać na półkach. Jej pasja przerodziła się w sukces, gdy ukazał się „Żelazny król”.
Meghan Chale nie łudzi się słodką szesnastką, będzie szczęśliwa jeżeli rodzice będą w ogóle pamiętali o jej urodzinach. Dziewczyna zawsze czuła się obca, nie miała znajomych, poza jej najlepszym przyjacielem Robem, który skrywa przed nią wielki sekret. Ona myśli, że zna go od zawsze, jednak okazuje się nic o nim nie wie. W dniu jej szesnastych urodzin, prawda wychodzi na jaw. Meggie pozna świat, o którym wcześniej nawet nie śniła. Nie jest wcale wspaniale, jak mogłoby się wydawać, a przed dziewczyną stoi jej przeznaczenie. Przeznaczenie, w którym ona ma rozstrzygnąć losy wojny królestw elfów. Ona ma w sobie moc. Tylko czy odkryje ją i będzie umiała z niej skorzystać?
Julie otwiera przed nami zupełnie nowy świat, choć z niektórymi jego elementami już się spotkaliśmy. Autorka po mistrzowsku połączyła historie zawarte w baśniach, balladach i legendach, łącząc je i dodając także coś od siebie. Mamy do czynienia ze światem magicznym, który jest jednak stworzony realistycznie. Poznając wykreowaną przez nią krainę możemy uwierzyć w to, że to nasze marzenia, nadzieje i lęki, są podporą tego niesamowitego świata.
Niektóre postacie, z którymi mamy styczność w czasie czytania powieści, są nam już znane. Dodaje to książce uroku, dzięki któremu widzi się w niej starego przyjaciela, z lat dziecięcych. Ponadto autorka wprowadza do książki także własne postacie, które idealnie pasują do tamtego świata i z nim współgrają. Poznając wykreowanych przez nią bohaterów, wracamy w czasy dzieciństwa, przepełnionych marzeniami, lękami, nadziejami i magią…
Styl pisarki, od którego sporo zależy w takiej powieści, idealnie współgra z fabułą i bohaterami. Pisze ona lekkim językiem i potrafi owiać scenę mgiełką tajemnicy, a co najważniejsze potrafi zachęcić czytelnika do dalszego czytania. Pisarka ta potrafi po mistrzowsku ująć w słowa całą treść oraz zadziałać na naszą wyobraźnię.
W „Żelaznym królu” mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, dzięki czemu główna bohaterka staje się nam jeszcze bliższa. Widzimy wszystko oczami Meghan, czujemy to co ona i przeżywamy to co ona. Czytając książkę, zatracona w świecie baśni, czułam się jakbym nie była już sobą, tylko Meggie i nie przeżywałam wraz z nią przygody, lecz jako ona.
Tylko raz spotkałam się z pozycją zbierającą w sobie opowieści i baśnie. Tym razem, gdy zauważyłam czym ta książka będzie, ucieszyłam się, mogąc powrócić do wspomnień z wczesnych dziecięcych lat. Książka odróżnia się od innych tym, że jest jeszcze bardziej magiczna. Teraz pojawia się mnóstwo książek o tajemniczych stworzeniach, jednak nie czuje się w nich aż takiej magii, jak w „Żelaznym królu”.
Książka autorstwa Julie Kagawa, trafiła na listę moich ulubionych książek. Jest to pozycja, która dała mi do myślenia i pozwoliła skutecznie oderwać się od rzeczywistości. Jest to wspaniała książka, na której stronach widać magię, marzenia, lęk i inne uczucie towarzyszące młodości. Trafiamy na coś co dawno zostało pogrzebane i zastąpione powagą i logiką, a czytając tę książkę, zastanawiałam się czy tak jest lepiej czy wręcz odwrotnie, czy nie powinnam znów uwierzyć. „Żelaznego króla” polecam każdemu, kto potrzebuje oderwania się od rzeczywistości i chętnie znów przeżyłby dzieciństwo, lecz nie tylko tym. Uważam, że ta lektura nadaje się dla każdego i w każdym wieku.
Moja ocena 10/10