Nie jest łatwo napisać dobrą książkę, której bohaterami będą młodzi mężczyźni, bowiem albo będzie to powieść ckliwa i nienaturalna, albo przesiąknięta chamstwem i wrogością do świata i samych siebie. Trzeba wielu wysiłków, by kreowana postać mogła należeć nie tylko do świata literackiego, ale i rzeczywistego.
Janowi M. R. Michalskiemu rzecz ta się powiodła. „Złapać króliczka” nie razi chamstwem ani wulgaryzmem. Nie ma w niej jakże kobiecych uniesień, ale jest miłość czysto męska. Takie przynajmniej może mieć wrażenie potencjalny czytelnik. Powieść wydana przez Literackie Białe Pióro, nie jest debiutem. Czym jest? – spisem wydarzeń prawdziwych, wypowiedzi internautów oraz literackiej fikcji. Tak przynajmniej twierdzi sam pisarz.
Autor ukazuje przede wszystkim życie dwudziestodwuletniego studenta Kacpra Zamojskiego, które obserwujemy od momentu bolesnego dla chłopaka rozstania z ukochaną. Wydarzenie to przygnębiło poważnie traktującego związek studenta. Chcąc zapomnieć o swej porażce, zostaje aktywnym uczestnikiem forum podrywaczy. Początkowo nowe zajęcie stanowi jedynie nic nie znaczącą przygodę. Wkrótce jednak życie Kacpra przyjmie zupełnie inny bieg.
Im dalej będziemy brnęli w treść książki, tym lepiej poznamy chłopięce, młodzieżowe spojrzenie na kobiety. Student wraz z przyjacielem będą starali się jak najbardziej skorzystać z życia. Wszystkie jednak ich zabiegi dalekie będą od zostania utrzymankiem bogatych kobiet. Chociaż panowie na każdej imprezie będą sypiali z innymi dziewczynami, będą starali się szanować… zwłaszcza samych siebie. Wkrótce też zaczną prowadzić kursy dla przyszłych podrywaczy. Wszystko jednak musi mieć finisz, toteż w życiu Kacpra po raz kolejny wiele się wydarzy. Ktoś się zakocha, ktoś będzie próbował odebrać sobie życie. Ktoś w chwili uniesienia zdradzi, wreszcie ktoś okaże się chamem.
Michalski nie nadużywa dosadnych słów. Stosuje wyraziste, acz dość smaczne opisy scen erotycznych czy flirtów. Nie brakuje także poważnych deklaracji o przyjaźni, z których na uwagę zasługuje jedna z końcowych scen, w której jeden z przyjaciół przedłoży drugiemu ważne nagranie.
„Złapać króliczka” pokazuje także inny niż wspominany rodzaj przyjaźni: Kacpra z dziadkiem Władimirem. Panowie spotykają się dość często. Podczas tych spotkań student chętnie opowiada o swoich podbojach miłosnych, o problemach na uczelni oraz o „szczeniackich” oszustwach, jakich z premedytacją dokonał wraz z Wroną. Wbrew oczekiwaniom dziadek nie potępia Kacpra, a jedynie prosi go o rozsądek i wyczucie chwili. Nie można jednak powiedzieć, że książka uczy czytelnika kraść czy oszukiwać w grach karcianych. To po prostu sposób na pokazanie, że nasza młodzież nie musi ani przesadnie zła, ani cukierkowo dobra, by być charakterystyczną i… sprytną. Spotkania z Władimirem za każdym razem kończą się wspomnieniami, w których dziadek ukazuje albo dawnych znajomych, albo przytacza zasłyszane historie. Każda z nich jednak jest powiązana tematycznie w wydarzeniami dotyczącymi Zamojskiego. Jedne z nich przyprawiają odbiorcę powieści o refleksję, inne wywołują salwy śmiechu. Żadna nie jest zbędna. Warto wierzyć, że między młodym a starym, nie tylko mur może wyrastać. Czasami może to być dobrze scementowana przyjaźń.
Powieść „Złapać króliczka” to książka dla osób dorosłych, które wchodzą w życie i także na rozmaitych ścieżkach pozostawiają ślady swoich stóp. To również pewnego rodzaju przestroga dla mężczyzn zbyt lekkomyślnych i naiwnych. Śledząc kolejne poczynania studentów, zyskujemy pełen obraz tego, co będzie konsekwencją konkretnego czynu.
Książka została mi udostępniona do zrecenzowania przez serwis nakanapie.pl