Jim Rook jest nauczycielem języka angielskiego w szkole dla dzieci, które są z lekka zacofane. Nie okazuje dobrego serca swoim uczniom (w poprzednich częściach cyklu ROOK było zupełnie inaczej). Wydaje się być zmęczony swoją pracą, nierzadko jest wprost chamski i opryskliwy. Zadziwiający jest fakt, na który wielbiciele Mastertona zwrócą uwagę. Otóż Rook niespodziewanie przyjmuje postawę, jakby miał wszystko gdzieś, co jest zupełnym jego dotychczasowym przeciwieństwem. Coś go wyraźnie gnębi jednak w tej części nie wiemy dokładnie co, prawdopodobnie odpowiedź otrzymamy w kolejnych częściach cyklu.
Fabuła "Złodzieja dusz" jest pełna niesamowitych wydarzeń, które nadciągają niespodziewanie niczym tornado. Nasz główny bohater pierwszego dnia szkoły rozjeżdża swojego kota Tibblesa. Kot powraca żywy za sprawą jednego z uczniów Jima. Jak się okazuje, jest to prezent od koreańskiego demona, który niebawem ukazuje się Jimowi pod postacią kobiety z lisim pyskiem. Nowy Tibbles okazuje się być nie do końca dawnym, normalnym kotem.
W tym samym czasie jedna z uczennic Rooka popełnia samobójstwo kładąc się pod ostrza kosiarki. Kolejna wiesza się w sali gimnastycznej. Jakby tego było mało, kolejna część uczniów Jima zastanawia się nad sensem swojego życia. Jedna osoba z klasy sprawia wrażenie, jakby wiedziała o co w tym wszystkim chodzi - Koreańczyk Kim Dong Wook.
Coś dzieje się z rzeczywistością, gdyż Jim nie może określić, który dzień tygodnia jest aktualnie. Jakby czas się cofał i przyspieszał. Jim staje się nawet w pewnym momencie osiemdziesięcioletnim staruszkiem!
"Złodziej dusz" jak najbardziej spełnia oczekiwania prawdziwej, dobrej książki od Mastertona. Jego stare, dobre pióro jest tutaj wyraźne, odpowiedni klimat i całkiem niezłe zakończenie.