Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów recenzja

Złote zęby spod ziemi

Autor: @z_kultury_ ·5 minut
2012-04-22
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Złoty ząb wydarty trupowi będzie zawsze krwawił, choćby już nikt nie pamiętał jego pochodzenia”*
„Złote żniwa. Rzecz o tym, co działo się na obrzeżach zagłady Żydów” to jedna z tych książek, o których mówiło się dużo jeszcze przed samym wydaniem. Jej publikacji towarzyszyła atmosfera skandalu, opartego na braku akceptacji dla poruszanego przez Jana Tomasza Grossa i Irenę Grudzińską-Gross tematu. Jeszcze przed pojawieniem się tej pozycji na rynku, wielu badaczy zastanawiało się, czym tak właściwie będzie kolejna książka Jana Grossa. Podejrzewam, że Ci, którzy czytali wcześniejszą pozycję tego autora pt.: „Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści”, wiedzieli czego spodziewać się po „Złotych żniwach”. Chyba nawet sam Gross miał takie założenie, by stworzyć kolejny socjologiczno-historyczny esej, poruszający w pewien sposób tematykę antysemityzmu. Problem w tym, że planowany zakres tematyczny celowo lub nieświadomie nieco wymknął się autorom spod kontroli.
Zanim wzięłam do ręki tę książkę, przeczytałam o niej mnóstwo recenzji i zasięgnęłam opinii historyków. Spotkałam się z niewielką ilością pozytywnych komentarzy, za to słów krytyki było co nie miara. Badacze literatury i historycy zaliczają „Złote żniwa” do bolesnego nurtu rozrachunkowego w kwestii relacji polsko- żydowskich w czasie okupacji i tuż po niej. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Małżeństwo Grossów poruszając tak kontrowersyjny temat, jak mordy na ludności żydowskiej dokonywane przez Polaków, z pewnością liczyło się z głosami krytyki. Jak widać przeczucie ich nie zawiodło. Wielu naukowców zanim jeszcze dokonało negatywnych recenzji „Złotych żniw”, pozwoliło sobie również na nieprzychylne komentarze względem samych autorów. Z niektórymi krytycznymi spostrzeżeniami nie sposób polemizować. Nikt nie odbiera profesorowi Grossowi wysokiego stopnia elokwencji i rozległego wykształcenia, ale historykiem to on nie jest, choć naucza historii na Uniwersytecie Princeton. Ale takie przypadki, w których socjolog i politolog staje się historykiem, są w Ameryce bardzo popularne. Irena Grudzińska-Gross podobnie jak mąż jest jak widać wszechstronnie wykształcona, skoro jako historyk literatury i idei para się podobną do męża tematyką. O ile w „Złotych żniwach” widać tę rozległą wiedzę społeczną autorów, o tyle z samą historią radzą sobie oni już nieco gorzej.
Jakie zatem zarzuty względem „Złotych żniw” uważam za zasadne? Z pewnością nadinterpretację. Oto na pierwszej stronie mamy przyjemność ujrzeć przedrukowane zdjęcie. Z pozoru niewinna ilustracja przedstawiająca ludność chłopską, zaopatrzoną w łopaty, staje się pretekstem do rozważań na temat prowadzonych na szeroką skalę mordów Żydów przez Polaków. Autorzy przedstawiają nam najpierw własną interpretację fotografii, na której po głębszej analizie można zauważyć ludzkie czaszki i kości złożone u stóp chłopów. Ten fakt prowokuje autorów do rozważań na temat grabieży mienia żydowskiego przez ludność polską z okolic Treblinki. Mowa tu o poszukiwaniach cennych rzeczy, które wraz ze szczątkami zabitych i spalonych Żydów znajdowały się na terenie byłego obozu zagłady. Później twórcy rozszerzają spectrum obserwacji, przywołując takie same obrazy z okolic Bełżca, Sobiboru, terenów Kielecczyzny a nawet samej Warszawy. Jak się okazuje, na całym obszarze Polski nasi rodacy świadomie i bez skrupułów przejmowali majątki żydowskie, a często nawet mordowali ich właścicieli. Tutaj pojawia się kolejny zarzut. Nie twierdzę, że informacje na temat tych polskich zbrodni dokonywanych na Żydach, zawarte przez państwa Grossów na kartach „Złotych żniw”, są nieprawdziwe. Autorzy, co bardzo ważne powołują się na wiele tekstów źródłowych pozyskanych w Żydowskim Instytucie Historycznym, jednak w żaden sposób nie potrafią określić skali problemu. Raz mówią o setkach tysięcy pomordowanych Żydów, później o kilkudziesięciu tysiącach, by ostatecznie stwierdzić, że skali tych mordów ocenić nie sposób. Nie można jej ocenić dlatego, że zachowało się zbyt mało źródeł, które mogłyby stanowić podstawę do stworzenia statystyk na temat tego polskiego zła. I tu powstaje pytanie, skoro nie można naukowo opisać tego problemu, to może nie warto przedstawiać aż takiej negatywnej relacji stosunków polsko-żydowskich, jaką zaprezentowali nam państwo Grossowie?
Biorąc do ręki „Złote żniwa” miałam nadzieję na solidną naukową pracę dotyczącą negatywnej strony stosunków polsko-żydowskich. Mój zakres wiedzy historycznej nie pozwala mi stwierdzić, że te relacje zawsze były w najlepszym porządku. Zwłaszcza po odzyskaniu niepodległości nastroje antysemickie w naszym kraju były wszechobecne. Trudno nam przemilczeć fakt, że połowa społeczeństwa identyfikującego się z ówczesnym skrajnie prawicowym stronnictwem, była negatywnie nastawiona do Żydów. To oczywiste, że skoro było tak przed wojną, to niewiele zmieniło się również w czasie okupacji. Problem poruszany przez Grossów jest zatem według mnie zasadny i myślę, że warto o nim mówić. Nie możemy przecież tworzyć jakiejś laurki naszego narodu, który szczyciłby się tylko pomocą w ukrywaniu ludności żydowskiej. Każde społeczeństwo składa się bowiem z tych „dobrych” i „złych”, których czynów nie można pomijać. Dlatego też sam temat mordów na ludności żydowskiej uważam za ciekawy. Problem polega na tym, że praca państwa Grossów jest raczej pseudonaukowa. Nie mamy tutaj rzetelnych badań nad wskazanym przez autorów problemem. Wręcz przeciwnie, książka ta to splot tekstów źródłowych i interpretacji własnych na temat stosunków polsko-żydowskich. Na 206 stronach pada niewiele danych liczbowych. Brak tutaj również polemiki z innymi autorami piszącymi na temat grabieży mienia ludności żydowskiej. To wszystko powoduje, że książka ta staje się po prostu czytadłem. Jest publikacją, którą większość z nas przejrzy bezrefleksyjnie, a sięgnie po nią tylko dlatego, że jest kontrowersyjna. Ta kontrowersyjność tematyczna to chyba jedyna jej zaleta. To ona przyciąga czytelników, którzy de facto nie wyniosą zbyt wiele po lekturze „Złotych żniw”.
Spotkałam się również z opiniami, że język tej książki jest na tyle przystosowany do odbiorców, że „Złote żniwa” czyta się szybko i przyjemnie. Według mnie jest wręcz przeciwnie. Język państwa Grossów nie ma nic wspólnego z językiem badań historycznych. Co więcej, jest dosyć ubogi i dlatego też lektura tej książki jest miejscami nużącą. Miałam jednak nadzieję, że „Złote żniwa” będą w stanie mnie czymś zaskoczyć. Niestety tak się nie stało. Publikacja ta stanowi zbiór ogólników, których w żaden sposób nie mogę wykorzystać do dalszych badań problemu zbrodni Polaków na ludności żydowskiej. Nie będę ukrywała, że jestem tą pozycją bardzo rozczarowana. Zdając sobie jednak sprawę, że o gustach się nie dyskutuje, polecam zajrzeć do książki państwa Grossów, choćby po to, by wyrazić subiektywny pogląd na temat treści w niej zawartych.

* K. Wyka: „Życie na niby”. Kraków 2010.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-04-22
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów
2 wydania
Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów
Jan Tomasz Gross
5.8/10

Rzecz o tym, co działo się na obrzeżach Zagłady Żydów Wstrząsająca historia ludzkiej chciwości. Grupa polskich chłopów, a przed nimi stos ludzkich kości - porażające zdjęcie, które stało się preteks...

Komentarze
Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów
2 wydania
Złote żniwa. Rzecz o tym, co się działo na obrzeżach zagłady Żydów
Jan Tomasz Gross
5.8/10
Rzecz o tym, co działo się na obrzeżach Zagłady Żydów Wstrząsająca historia ludzkiej chciwości. Grupa polskich chłopów, a przed nimi stos ludzkich kości - porażające zdjęcie, które stało się preteks...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @z_kultury_

Wydrąż mi rodzinę w serze
Serowa rodzina z Sierpc

Sierpc, miejscowość znana przede wszystkim z produkcji serów, po lekturze książki autorstwa Aleksandry Kasprzak pt. „Wydrąż mi rodzinę w serze”, wydanej nakładem Biura L...

Recenzja książki Wydrąż mi rodzinę w serze
Kły
Zbrodnia w dolinie Brzennej

W dolinie Brzennej powiało grozą. Na leśnej polanie znaleziono zwłoki znanej w okolicy Kaliny Koryckiej. Żona lekarza została bestialsko zamordowana w trakcie spaceru z ...

Recenzja książki Kły

Nowe recenzje

Bliska sobie
Niby nic, a jednak
@phd.joanna:

Po pierwsze, w tej książce autorka jest zdecydowanie dojrzalsza w słowie niż w swojej poprzedniej Zaopiekowanej mamie. ...

Recenzja książki Bliska sobie
Morderstwo w Orient Expressie
Sprawiedliwość wymierzona po latach
@karolak.iwona1:

Uwielbiam klasyczne kryminały Agathy Christie. "Morderstwo w Orient Expressie" to kolejny przykład znakomitego, lekkieg...

Recenzja książki Morderstwo w Orient Expressie
Zeznanie
Czy ręka sprawiedliwości jest odpowiednio długa?
@malgosialegn:

Cóż, i tym razem, Grisham zabrał nas w odmęty wymiaru sprawiedliwości. Klimaty mroczne i niespokojne, skażone nieprawoś...

Recenzja książki Zeznanie