„Pokuta i żal to dwie różne rzeczy, jedno bez drugiego jest niewiele warte”.
Od czasu, kiedy Anna poznała prawdę o podróżnikach w czasie w Wenecji minęło półtora roku. Właśnie tyle czasu jest z Sebastianem, którego kocha bezgranicznie i zrobiłaby dla niego wszystko. Przez to półtora roku przygoda goniła przygodę i razem wyruszali niezliczoną ilość razy w przeszłość, ale ta sielanka w końcu musi się skończyć - dla Anny zbliżają się egzaminy maturalne, a to oznacza powrót do Frankfurtu i ostre uczenie się.
Podczas egzaminu pisemnego z matematyki naprawdę bardzo się denerwuje i boi się, że może nie zdać, jednak dopiero po dotarciu do domu otrzymuje straszliwie wieści. Odbiera telefon od Jose, Starca i przyjaciela z Wenecji, który mówi jej, iż Sebastiano ugrzązł w Paryżu w roku 1625, czyli w czasach Ludwika XIII, Anny Austriaczki i kardynała Richelieu. Anna niewiele myśli i postanawia natychmiast się tam udać, pomimo nieznajomości języka i niewielkich zasobów pieniężnych na bilet. Kiedy wreszcie udaje się jej dostać do roku 1625 i spotkać Sebastiano, okazuje się, iż jest gorzej niż się spodziewała. Chłopak w ogóle jej nie pamięta, a Anna jest na skraju rozpaczy. Czy uda się jej przywrócić pamięć swojemu ukochanemu?
„ - To dziwne, nigdy nie mówił, że ma siostrę. Zawsze wszyscy sądziliśmy, że stracił całą rodzinę w pożarze.
- Ja jestem bardzo uparta i przeżyłam pożar”.
Wątek podróży w czasie jest już na tyle znany i powielany w wielu książkach, że przy spotkaniu z kolejną taką historią nie oczekujemy niczego specjalnego, co przerośnie nasze oczekiwania. Naczytałam się już naprawdę wielu pozycji, w których pierwsze skrzypce grał właśnie ten wątek, jednak on chyba nigdy mi się nie znudzi. Wiedziałam, czego mam się spodziewać po Złotym moście i cieszyłam się na myśl o możliwości przeczytania tej historii, gdyż pierwsza część, czyli Magiczna gondola, naprawdę bardzo mi się spodobała i zapadła na długo w pamięci. Co prawda, miałam pewne wątpliwości, gdyż poprzedni tom pozostawił po sobie lekki niedosyt i kilka kwestii mi się nie spodobało, ale mogę z wielką przyjemnością oznajmić, że ten jeden jedyny raz drugi tom pobił poprzedniczkę.
Tym razem akcja książki rozgrywa się w Paryżu, jednak nie mamy możliwości poznać jego teraźniejszej strony, ale widzimy go w XVII wieku, kiedy znacznie różnił się od naszych początkowych wyobrażeń. Można by pomyśleć, że Paryż to miasto miłości, ale Eva Völler przedstawia go nam z nieco innej strony. Co prawda, dalej główny wątek oscyluje wokół miłości, jednak w tej części przeważa ilość intryg i tajemnic, które kryją w sobie niemal wszyscy bohaterowie. Po raz kolejny autorka zaskoczyła mnie swoim talentem do budowania postaci, które od samego początku zdobywają nasze serca tylko po to, żeby chwilę później „wbić nam nóż w plecy” i pokazać swoją prawdziwą stronę. Na kartach tej książki poznamy: Gastona, który pomógł Annie przenieść się w czasie; Cecile, u której nasza bohaterka zamieszka; Philippe, który współpracował z Gastonem i stał się przyjacielem dziewczyny oraz Mary i Henriego, których relacja z główną bohaterką jest nieco złożona. Nie chcę oceniać wymienionych postaci, gdyż i tak moja ocena byłaby nietrafna ze względu na to, że ja zazwyczaj albo kogoś bardzo lubię, albo nie trawię - nie ma niczego pomiędzy, jednak w tej historii nie jestem skłonna skierować się w tę lub drugą stronę. Natomiast jestem przekonana, co do Anny. Już w pierwszym tomie zaczynała mnie irytować, a moja niechęć do niej osiągnęła swoje apogeum w Złotym moście. Co chwilę denerwowała mnie swoimi zachowaniami i głupimi decyzjami, przez które ściągała niebezpieczeństwo nie tylko na siebie, ale i na swoich najbliższych. Podczas czytania książki, cały czas trzymałam się za głowę i nie mogłam uwierzyć w to, co robi, gdyż wydawało mi się oczywiste, że niektórych rzeczy nie powinno się mówić. Natomiast jest też plus, bo w tej części zaczęłam lubić Sebastiano i cały czas zastanawiam się, jak to jest możliwe, że w poprzednim tomie był mi aż tak bardzo obojętny.
W Magicznej gondoli narzekałam na wątek miłosny. Na szczęście w tej części autorka zgrabnie z tego wybrnęła i naprawdę jestem zadowolona z tego, co stworzyła. Anna musi sama odbyć podróż w przeszłość, by znaleźć Sebastiano, a i tak nie ma ułatwionego zadania, bo chłopak nie rozpoznaje jej. Może to wydawać się sztampowe, jednak w tej części wreszcie widzimy miłość dwojga bohaterów, której nie mogłam dopatrzyć się w poprzednim tomie. Jeśli tylko autorka będzie w taki sposób kontynuowała dalsze przygody Anny i Sebastiano to jestem przekonana, że trzecia część będzie najlepsza ze wszystkich - połączenie dobrych elementów z dwóch poprzednich tomów.
Fabuła w tej części również jest lepsza. Od niedawna pokochałam historyczne intrygi, więc ta książka była połączeniem tego, co lubię najbardziej - odrobiny fantastyki i nierealności z soczystą porcją ciekawie przedstawionych faktów historycznych. Autorka prowadziła akcję w taki sposób, że razem z Anną nie wiedzieliśmy jaka jest jej misja, a gdyby jej nie wykonała to zostałaby w przeszłości na zawsze razem z Sebastiano, który nie odzyskałby pamięci, więc na dziewczynie spoczywała naprawdę wielka odpowiedzialność.
Książkę czyta się w mgnieniu oka. Głównie dzięki temu, że fabuła książki jest interesująca i od pierwszych stron porywa czytelnika, a dodatkowo - nie mamy tutaj żadnych rozdziałów, a jedynie oddzielone są od siebie poszczególne dni z życia bohaterki. Taki zabieg sprawia, że cały czas mamy ochotę czytać książkę, a do następnego „rozdziału” zostaje nam sporo kartek. Ja uwielbiam historie, w których są długie rozdziały, gdyż dzięki temu mogę bardziej wczuć się w akcję, a wtedy autor/ka ma również duże pole do manewru i może dać się ponieść wyobraźni.
Złoty most okazał się być lepszy od poprzedniej części pod wieloma względami i jestem mile zaskoczona tą książką. Co prawda, bohaterka nie za bardzo mi się spodobała, jednak mimo tego będę z pewnością dobrze wspominać tę część i już z niecierpliwością wyczekuję kolejnej! Najpierw Wenecja, teraz Paryż, jestem ciekawa tego, co autorka wymyśli w kolejnym tomie i gdzie tym razem nas zabierze. Jeśli podobała się Wam (lub nie podobała) pierwsza część to mogę zapewnić, że Złoty most przemówi do Was o wiele bardziej. Ja jestem naprawdę zadowolona z tej części teraz pozostaje mi tylko niecierpliwie wyczekiwać kolejnych przygód Anny i Sebastiano.
„ - Mówiłem ci, że te spodnie są za wąskie - wtrącił zrzędliwie Sebastiano.
- Nie moja wina. Sam mi je dałeś.
- Przytyłaś?
- Uważasz, że jestem gruba? - spytałam oburzona”.