Madonna. A rebel life recenzja

To było dosłownie "like a prayer"... księga wielkością, ciężkością i rozmiarem czcionki dorównująca Biblii...

Madonny to chyba nie trzeba jakoś specjalnie przedstawiać, każdy wie, że to królowa sceny i ikona popkultury, a jednak Mary Gabriel pokusiła się o stworzenie wielkiej biografii artystki. Ta księga to ponad tysiąc stron nie tylko życia i twórczości samej Madonny, ale też szerokiej panoramy amerykańskiego świata show-businessu, dotykająca również życiorysów i działalności osób, które w jakikolwiek sposób miały styczność z Madonną. Mamy tutaj plejadę jej mężów, kochanków, współpracowników czy osób, które wywarły wpływ na twórczość artystki.

Ogrom pracy, jaki został włożony w stworzenie tego dzieła z pewnością docenią zdeklarowani wielbiciele artystki, bowiem znajdą tu mnóstwo szczegółowych informacji, anegdot, historyjek i zakulisowych opowiastek, począwszy od czasów dzieciństwa Madonny, aż do czasów obecnych. Przyznam jednak, że momentami czułam znużenie czytając o sprawach, które odbiegały od samej wokalistki, a takich jest wiele. Przykład: nie wiem, po co jest opowiedziana historia Seana Penna – jednego z mężów Madonny – który już po rozwodzie z nią, udał się do klubu, gdzie trochę narozrabiał i trafił do aresztu na 60 dni… To element, który z Madonną nie ma nic wspólnego i powinien raczej zasilić biografię aktora… Niemniej przyznaję, że cała publikacja w ogólnym rozrachunku jest bardzo ciekawa, pokazuje, co ukształtowało Madonnę, co sprawiło, że dotarła na najwyższe podium na światowej artystycznej scenie, jaki wpływ wywarła na światową scenę muzyczną i popkulturę… Mary Gabriel oddaje w zasadzie kompletny obraz artystki, chociaż pod koniec już chyba sama była zmęczona tworzeniem tej publikacji, bo ostatnie lata są już przedstawione skrótowo i ogólnikowo.

Publikacja posiada bardzo ładną szatę graficzną. Madonna stylizowana na Marylin Monroe, otoczona złotem, ubrana w twardą oprawę, treść podana na lekko śliskim papierze, to naprawdę przejaw wielkiej elegancji. Ale przecież to królowa sceny, więc i entourage nie mógł być byle jaki :)

Ze względu na ciężar i gabaryty publikacji, warto przygotować sobie wygodne miejsce do jej czytania – ręce omdlewają dość szybko :)