Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "co pan kino na co", znaleziono 1422

Pisanie o sobie bardzo przypomina wkładanie gałęzi w czysty nurt rzeki i gmeranie po mulistym dnie.
Kiedy nie wiesz, co było potem, to jest koniec.
O najważniejszych sprawach najtrudniej opowiedzieć, ponieważ słowa pomniejszają je. Trudno sprawić, aby obcy zaczęli cenić to, co jest dla ciebie najważniejsze.
Najbardziej intrygującą rzeczą w wiejskim życiu, pomyślał, jest to, że mieszka tu zbyt mało ludzi, aby można powiedzieć o kimś, że jest ci kompletnie nieznany, a zarazem dostatecznie dużo, by nie można ich rozróżnić w mgnieniu oka.
Człowiek w czerni uciekał przez pustynię, a rewolwerowiec podążał w ślad za nim.
Jeśli będąc dziećmi, uczymy się żyć, to będąc dorosłymi uczymy się umierać.
Nadzieja jest istotną częścią ludzkiej natury.
Ludzie z wiekiem nie stają się lepsi, stają się tylko sprytniejsi. Kiedy jesteś starszy i mądrzejszy, to wcale nie przestajesz obrywać skrzydełek muchom, po prostu potrafisz wymyślić lepsze powody, żeby to usprawiedliwić.
Tell odkrył nagle. a może tak silne przeżycie należy nazwać objawieniem. że czasem można uwolnić ducha, który nawiedza ten świat. Trzeba tylko wykazać na tyle odwagi, żeby stanąć z nim oko w oko.
Żyj teraźniejszością; niech przeszłość leży spokojnie w swej mogile. Unoś wysoko podbródek i omijaj kałuże. Nie zwracaj się do swoich przyjaciół po terapię.
Mgła sprawia, że znajome wydaje się obce. Do tego dochodzi zapach - pradawna, mewia woń, wciskająca się głęboko w nozdrza i budząca ukrytą część umysłu, zdolną do uwierzenia w potwory, gdy skraca się perspektywa, a serce ogarnia niepokój.
Nawet kiedy siedzisz w domu, skryty bezpiecznie za ścianami, i słyszysz, jak wiatr uderza w mury i okna swymi bezcielesnymi pięściami, nie możesz się powstrzymać, żeby w pewnej chwili nie odłożyć tego, co akurat robisz, i wyjść na dwór, żeby zobaczyć, co się dzieje.
Kobiece ciało zawsze wygląda najlepiej, kiedy leży na wznak z wyciągniętymi, wyprostowanymi nogami, zwartymi pośladkami i piersiami sterczącymi naturalnie ku górze.
Dobrzy ludzie umierają w zły, bolesny sposób i pozostawiają tych, co ich kochali, całkiem samych.
Z plecakami często jest tak, że z każdym przebytym kilometrem robią się coraz cięższe.
Cóż, nawet w pełnym blasku życia zawsze towarzyszy nam cień śmierci.
Ludzie muszą żyć dalej - mimo dramatów, mimo wielkich wstrząsów.
Kiedy pijesz, tracisz rozum.
Zdumiewające, jak szybko mija czas i jak szybko może się zmienić dziecko, na twoich oczach, niemal niezauważalnie.
Nie cho­dzi mi o to, by ją wskrze­sić. Spra­wie­dli­wość nie przy­wra­ca zmar­łych do życia, biały czło­wie­ku. Spra­wie­dli­wość jest aktem.
Kto ma nad­wa­gę, lubi nie­do­kład­ne wagi. Dzię­ki temu ła­twiej prze­łknąć gorz­ką pi­guł­kę.
Obróć lustro z boku na bok, a ujrzysz siebie w złowieszczym, lewostronnym odbiciu, na wpół szalonym, na wpół rozsądnym. tę linię podziału pomiędzy światłem a ciemnością astronomowie nazywają terminatorem.
Ta druga strona oznajmia nam, że wszechświat ma całą logikę małego dziecka w halloweenowym przebraniu kowboja, którego wnętrzności i torba z cukierkami leżą rozwleczone na kilometr po autostradzie międzystanowej. To logika napalmu, paranoi, bomb noszonych w walizkach przez szczęśliwych Arabów, logika przypadkowego raka. Taka logika pożera samą siebie. Mówi nam, że życie to małpa na kiju, że życie kręci się tak histerycznie i nieprzewidywalnie jak moneta, którą rzucasz, żeby przekonać się, czyja tym razem kolej zapłacić za lunch.
Ale to ja, a zacząłem opowiadać o nich, tych błyskotliwych, nie wychylających nosa z college'u studentach, którzy - metaforycznie mówiąc - poszli do sklepu po mleko, a wylądowali w samym środku napadu z brodnią w ręku. Jestem udokumentowanym przypadkiem, istną wodą na młyn przeróżnych gazet. Tysiące reporterów rzucało się na mnie na tysiącach ulic. Miałem swoje pięćdziesiąt sekund w wieczornych wiadomościach i półtorej kolumny w Time. A teraz stoję tu przed wami (mówiąc w przenośni, oczywiście) i powiadam wam, że jestem całkowicie rozsądny. Mam trochę obluzowaną jedną klepkę pod kopułą, ale cała reszta działa bez zarzutu, dziękuję bardzo.
Czasami wydarzenia toczą się w ten sposób. Kiedy wszystko przybiera jak najgorszy obrót, twój umysł po prostu wrzuca to do worka na odpadki i na jakiś czas wyjeżdża na Florydę. Doznajesz nagłego do-diabła-z-tym elektrycznego rozbłysku, kiedy stoisz i oglądasz się przez ramię na most, który właśnie spaliłeś.
- Nie będę bawił się w lichą gierkę towarzyską, w której fantami są ludzkie życia, Charlie. - Moje gratulacje. - odparłem. - właśnie opisałeś nowoczesną psychiatrię. Ta definicja powinna znaleźć się w podręczniku, Don.
- Halo - odezwał się Denver. - Halo, sala 16.
- Halo - powiedziałem.
- Kto mówi?
- Charlie Decker.
Długa pauza. Wreszcie:
- Co tam się dzieje, Decker?
Przemyślałem sprawę.
- Przypuszczam, że dostałem szału - odpowiedziałem.
Nie możesz powstrzymać własnego umysłu, ten drań podąża tam, gdzie chce...
To kupa radości… połamać ci kości… w błotach Mississippi.
Kiedy masz pięć lat i coś cię zrani, oznajmiasz to całemu światu głośnym wrzaskiem. W wieku dziesięciu lat tylko pochlipujesz. Ale kiedy kończysz piętnaście, zaczynasz zjadać zatrute jabłka, rosnące na twoim wewnętrznym drzewie bólu. Tak wygląda Oświecenie W Zachodnim Stylu. Uczysz się wpychać pięści w usta, aby stłumić krzyki. Krwawisz do środka.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl