Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "czarna ciala", znaleziono 5

Miejsce zbrodni ma szczególną moc. Jeszcze długo po usunięciu ciała i zmyciu krwi zachowuje pamięć tego, co się wydarzyło. Rozbrzmiewają w nim echa krzyków, unosi się woń strachu. I jak czarna dziura przykuwa uwagę żyjących, którzy nie potrafią oprzeć się pokusie zajrzenia w czeluść piekła.
Dziennie wypalał dwie paczki papierosów, koniecznie czerwonych Marlboro, i wypijał minimum sześć dużych, mocnych czarnych kaw. Normalnym ludziom od samego widoku stawało serce. On, gdy wypijał napój, w którym można było postawić łyżeczkę na środku kubka i ta stała nieruchomo, delektował się chwilą, w której kofeina wypełniała po kolei każdą komórkę jego ciała.
Włosy łonowe tamtej dziewczyny nie miały klasycznego kształtu V, który Franklin widział później u swej pierwszej żony Eleanor (...) nie przypominały też rzadszego, choć bardziej rozwichrzonego gniazda będącego częścią starzejącego się ciała jego obecnej żony Jane. Nie, między nogami tej dzikuski widać było tylko wąski kruczoczarny pasek owłosienia. Delikatny jak pióro kruka. Czarny jak sam grzech.
Na miejscu czekał już stos ciał, z początku patolodzy musieli codziennie zająć się 500 z nich. Pracowali na sali gimnastycznej za parawanem, na zsuniętych stołach do ping-ponga. Na ścianie wisiały schematy ze szkieletami człowieka i psa, by mogli je porównać w razie wątpliwości. Brakowało prądu i wody - czerpali ją z basenu obok. Szybko skończyły się specjalne czarne worki na ciała, używali więc zwykłych, czasem za krótkich; kończyny wystawały na zewnątrz.
Jej kostium, czarno-biała sukienka, ciekawie determinował ruchy odtwarzanej postaci. Część biała poruszała się z pełną dystynkcją, czarna miała ruchy niezborne, chaotyczne i połamane. Obie strony ciała pracowały na zmianę. Białą wyposażono w obfity koronkowy żabot wysiany cyrkoniami, wysoki połyskujący mankiet i strojną wystającą spod sukienki halkę. Czarna, patrząc od dołu, dostała od projektanta halkę postrzępioną, dziurawy, bliższy szacie czarownicy rękaw i oberwany, zwisający żabot. Jedna stopa była w zgrabnym, białym pantofelku, druga bosa.
(…) To oczywiste, że wszelkie zaufanie do niej nie wchodziło już w grę. Narastała natrętna myśl, że sprowadziła mnie z pełnym rozmysłem i że w dużej mierze chodzi o to, by akcją w architektonicznym dziwolągu zdezorientować i zachwiać tym, co czuję.
„Dziennik wyjścia”, fragment, Bogumiła Juzyszyn-Banaś. Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2023.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl