Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "hadrian co bo o tam i z pl i", znaleziono 111

A oto magia sama zapukała do moich drzwi i zrozumiałam, że nie tylko Hadrian jest magią. Magią jest cały świat.
- (...) Ten biedny sukinsyn to pewnie przestępca. Może truciciel dzieci, kat kobiet albo nawet kanibal.
- (...) Royce, spójrz na jego sutannę. - Hadrian wyciągnął rękę. - To kapłan.
Royce się skrzywił.
- Najgorszy rodzaj kryminalisty.
- Jakbyś był daltonistą. Tyle, że ty nie jesteś ślepy na kolory. Ty nie widzisz rzeczywistości. Kłopot w tym, że masz zbyt duże oczekiwania wobec ludzi.
- Nie ja jeden jestem tu ślepy - odpowiedział Hadrian. - Widziałem, jak nisko potrafią stoczyć się ludzie, uwierz mi. Widziałem też bohaterskie czyny i wręcz idiotycznie dobre uczynki. Ty też, ale je zignorowałeś. To także ślepota, przyjacielu.
Adrian Janicki, zawodowo wpływowy polityk, prywatnie okropna kanalia. Na samą myśl o nim robi mi się niedobrze.
Adrian to bezduszny, perfidny typ, który tylko udaje polityka oddanego interesom ogółu. Kto na niego głosował? Doprawdy nie rozumiem.
Samolot ląduje tak płynnie, że Adrian nie ma pewności, czy naprawdę wylądował. Czeka, aż poczuje zmianę w pracy silnika, a maszyna zwolni.
[...] Mamy tutaj przepisy i protokoły.
– Ta, a ja mam patyczek.
Adrian zmarszczył brwi.
– Słucham?
– Myślałem, że wymieniamy rzeczy, które możemy łatwo złamać.
– O, to było urocze.
-A ja potrafię robić z ludzi głupków. To mój zawód.
-Myślałem, że z zawodu jesteś poczmistrzem - zdziwił się Niezdecydowany Adrian.
-A tak. W takim razie to moje powołanie.
Miło mi poznać, Vittorio nie posiada odrobiny ogłady, więc sama się przedstawię. Adriana. Nie chciałam przeszkadzać w interesach, ale sam pan rozumie sytuację. No ktoś musi panować nad tym przerostem testosteronu.
- A to rebutowanie? Traktujecie go z buta, co?Dajecie porządnego kopniaka?
- Ależ nie, skądże, my... to znaczy... No, właściwie to tak - przyznał Myślak. - Adrian obchodzi go z tyłu i... no... szturcha stopą. Ale w sposób techniczny - zastrzegł.
- Co tu się dzieje? - do kuchni wkroczyła mama Natki - Dlaczego macie dziurę w podłodze? - zastygła oszołomiona na widok mrocznej czeluści. - To ich dziura - powiadomił ją Marcin - I ich kuchnia - dodał Adrian - I nikomu nic do tego - ze złośliwym uśmiechem dołożył Krzysztof
Czy Adriano też należy do tego grona? – zapytałam nagle, zaskakując zarówno siebie jak i Kupidyna. - Niestety…. – odparł smutno Anioł. – I uśmierci jedną z was. – powiedział prawie szeptem. Zamarłam. Chyba nie powinnam o tym jeszcze wiedzieć. - Dlaczego? – zapytałam łamiącym się głosem. - Bo jedna z was nie będzie mu dłużej potrzebna. Jedna musi oddać życie za drugą. – w oczach stanęły mi łzy. – A teraz wybacz, ale chyba nie powinienem był ci tego mówić. – „No chyba nie” pomyślałam. – Muszę już iść, bo Adriano i Banan odkryją, że tu jestem. – ucałował mnie w policzek i wyleciał przez okno, żegnając się jeszcze ze mną. Jak nigdy.
Mężczyzna z pistoletem klepie Adriana w ramie. On odwraca się powoli w lewo i gdy znajdują się twarzą w twarz, mężczyzna znowu przyciska mu do twarzy śmierdzącą szmatkę, a on się krztusi. Potem opada na siedzenie, po jego brodzie spływa strużka śliny.
Na początku praca kojarzyła jej się z bólem. Przed do głosu dochodził jeszcze strach, a po silne uczucie przerażenia.
Sama była zaskoczona, jak łatwo udało jej się przyzwyczaić do niewygód i zaakceptować je jako element codzienności. Nie lubiła swojej pracy, ale była w niej świetna.
Maciej chwycił ją za włosy i przyciągnął do swoich ust, wdzierając się cuchnącym szynką jęzorem między jej wargi. Nie dała po sobie poznać, jak bardzo ją to brzydzi. Była profesjonalistką, przelecenie go traktowała niczym najpiękniejsze zjawisko oferowane przez życie.
Kilkuletnia honda civic pełniła dziś funkcję biura. Nie lubiła samochodów. Dużo lepiej pracowało jej się w pokojach hotelowych, prywatnych mieszkaniach, a nawet w plenerze na kocu. Większa przestrzeń dawała większe pole manewru, automatycznie skracając czas pracy.
Przypominała dziewczynę z sąsiedztwa, która lubi nieco zbyt wulgarnie podkreślać swoje wdzięki. Zmieniała się tylko w trakcie pracy i tylko na wyraźne życzenie klienta.
O pełnoletności marzyła od dawna. Konkretnie od dziewiątego roku życia, bo właśnie wtedy straciła prawo do podejmowania jakichkolwiek decyzji.
Cienka pościel, smród leków, żółte ściany i wenflon wbity w dłoń nie mogły składać się na wyposażenie piekła, nieba ani jakiejkolwiek innej instytucji na tamtym świecie. Żaden stwórca nie byłby aż tak posrany.
Krótka rozmowa pokazała jej, że tak naprawdę nie ma się czego obawiać. To ona rozdawała karty w grze zwanej życiem. Przynajmniej, gdy przeciwnicy byli znani.
Za każdym razem gdy jest chora i nie może iść do szkoły, czuje ciężar, jakim stała się dla rodziców. Jej obecność przeszkadza im w pracy i dalszym rozwoju. Nieraz słyszała kłótnie o to, kto ma się nią zajmować. Każde jest zajęte, każde ma swoje ambicje.
Stella powinna uciekać do swojego pokoju, ale nie zrobi tego, nie może zostawić mamy samej. Ida razem, siła głosów uderza w ściany. Kobiecy krzyk jest szalenie intensywny, tata trochę cichnie. Mama nagle przyspiesza. Otwiera drzwi i wpada do sypialni jak tornado, tylko zamiast szumu wydaje pisk.
Widok, który ma przed sobą, wdziera się do jej dziewięcioletnich oczu, przechodzi do głowy i zapisuje się w niej na zawsze. Nagi tata, przerażający jak nigdy. Dotąd wydawał się po prostu tatą.
Oświadczyny to przekonanie kobiety o jej wyjątkowości.
Z drugiej strony taki powinien być mąż. Przewaga stabilności nad szaleństwem jest lepsza, jeśli patrzysz długoterminowo.
Nie mogę się doczekać, aż zobaczę, w jaki sposób rozkwitło twoje piękno… – mówię do mojego ulubionego zdjęcia, które wisi w centralnym punkcie Ołtarza Spełnienia.
Nie przyjęła mnie do znajomych na Facebooku, nie pozwoliła się obserwować na Instagramie. Unikała kontaktu, ale wiedziałem, że w głębi ducha ona też czuje, że powinniśmy spróbować...
Trochę mi żal Dafne, ale wojna wymaga ofiar. Pokonałem strach, pobiłem twardszego od siebie, przetrwałem. Jestem ciebie godzien, Alicjo. Już wkrótce będziemy razem i nic nas nie rozdzieli.
Odnajdziesz swoje przeznaczenie, Gabrielle. Tak jak obiecywałem. Ale nigdy nie mówiłem, że to ja nim będę.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl