Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "kolejna nad pragna", znaleziono 12

To uczucie jest jednocześnie jak płomień i woda, gasi nieco pragnienie, ale wznieca kolejny pożar.
Wiesz, co czuję? Za każdym razem, kiedy czytam list od niego, marzę o spotkaniu. Marzę, by dotykał mnie tak samo namiętnie, jak o tym pisze. Pragnę tego. Pragnę go coraz bardziej z każdym kolejnym listem...
Pragnęłam, abyśmy oboje zatopili się w ekstazie, spychając na dno umysłu naszą sprawę, konsekwencje naszych poczynań i to, co nadejdzie z kolejnym dniem.
W maju 1941 roku prasa radziecka niespodziewanie zaczęła twierdzić, że narody Europy pragną pokoju i z nadzieją patrzą na Armię Czerwoną. Podobny ton w radzieckiej propagandzie pojawiał się przed każdym kolejnym „,marszem wyzwoleńczym”.
Miałam bardzo zaniżone poczucie własnej wartości. Nie akceptowałam siebie, czułam się niepotrzebna, wręcz niechciana. Nie miało dla mnie znaczenia to, że niczego mi nie brakuje. Nie cieszyły mnie kolejne prezenty, bo wiedziałam, że są formą przekupstwa. Podobno każdy ma swoją cenę. Ja pragnęłam jedynie miłości, której nigdy nie doświadczyłam.
Czekałem na jej miłość na tyle długo, że poczekałbym kolejne lata. Milena była wszystkim, co miałem. Kroczyłem dotychczas w całkowitym uśpieniu, błądząc po bezdrożach swoich własnych pragnień. Walka o nią i jej powrót do całkowitego zdrowia była dla mnie najważniejsza. Wierzyłem, że odnajdzie we mnie tego, którego bezgranicznie pokochała.
"Marzę, by to wszystko wreszcie się skończyło. Nicze go nie pragnę tak jak tego. Mam jednak świadomość, że wraz z zakończeniem tej chorej intrygi skończymy się my. My, których nigdy nie było i nie będzie. Obiecał, że po wszystkim zniknie z mojego życia i więcej go nie zobaczę. Obiecał mi to. Tylko czy ja aby na pewno bym tego chcia ta? Powinnam go nienawidzić. Powinnam go wyklinać i życzyć mu wszystkiego najgorszego. Mnie tymczasem przeraża, że przez kolejne lata miałabym go nie zobaczyć."
Żądza władzy nie istnieje bez wzrostu. Osiągnięcie celu anuluje ją. Aby istnieć, żądza władzy musi wzrastać przy każdym spełnieniu, czyniąc z niego jedynie stopień do kolejnego spełnienia. Im większa jest uzyskana władza, tym bardziej rośnie apetyt na nią. A ponieważ nie istniała widzialna granica władzy, jaką dzierżył Haber za pośrednictwem snów Orra, jego pragnienie naprawy świata było nieograniczone.
Tak to się właśnie odbywa. To jest moje przekleństwo. Jednego dnia skarżę się na nadmierną kochliwość i szczerze pragnę się zmienić. Przychodzi kolejny dzień, spotykam sympatycznego chłopaka, który mówi mi coś miłego i patrzy tymi swoimi ciemnymi oczami, a we mnie serce topi się jak wosk. I już wiem, że się zacznie. Najpierw będę o nim myślała wieczorami, tuż przed zaśnięciem. Pewnej nocy może mi się nawet przyśni. Potem zacznę, pod byle jakim pretekstem, szukać jego towarzystwa, wynajdować sprawy niecierpiące zwłoki, aby go zobaczyć, porozmawiać z nim. Później wpadnę po uszy.
Zapada zmrok. Zarzucam kurtkę na plecy i wychodzę z domu, zabierając ze sobą słuchawki. Idę przed siebie, wzdłuż ulicy. Mijam żółte światła latarni, a ich blask mąci mi w oczach. Zostaję wprowadzony w lekki trans. Przestaję myśleć o swoich nogach, które przemierzają kolejne metry i o samochodach przejeżdżających obok mnie. Staram się nie myśleć o niczym. Pragnę, by ten nocny spacer otrzeźwił mnie na tyle, bym nazajutrz mógł racjonalnie myśleć i nie zamęczać się wszystkim tym, co nieustannie bombarduje mój umysł.
Myśliwi i drwale, nie zdejmując butów, kładli się tu niegdyś spać wokół tysięcy dogasających ognisk, a potem ruszali dalej, nasi starsi teutońscy przodkowie o oczach rozpalonych blaskiem potężnej pazerności, napływający kolejnymi falami okrutników i szaleńców o głowach pełnych bezskojarzeniowych analogii do całej ludzkiej przeszłości, szczupli Aryjczycy ze swoją unieważnioną już dziś semicką książeczką, wciąż na nowo odgrywający zawarte w niej dramaty i parabole, bezmyślni, bladzi i udręczeni pragnieniem, które mogłoby uśmierzyć jedyne ponowne pogrążenie się świata w pierwotnych ciemnościach.
Przeczytałem kiedyś pewną książkę i całe moje życie się zmieniło. Już od pierwszej strony tak silnie na mnie podziałała, że miałem wrażenie, jakbym odrywał się od krzesła, na którym siedziałem i od stołu, na którym leżała książka. Chociaż byłem przekonany, że moje ciało oddala się ode mnie, to tkwiłem na krześle i przy stole całym sobą, całym swoim jestestwem, a książka działała nie tylko na mą duszę, lecz na wszystko, co sprawiało, że jestem sobą. Był to wpływ tak ogromny, że wydawało mi się, iż spomiędzy jej kartek bije światło, które uderza w moją twarz; światło, które mąci mój umysł i jednocześnie go rozjaśnia. Pomyślałem, że dzięki niemu będę mógł stworzyć siebie na nowo i że z nim nie zboczę z drogi; wyczułem w nim zapowiedź życia, do którego wkrótce miałem się zbliżyć i które miałem poznać. Siedziałem przy stole i przewracałem kolejne strony, z pełną świadomością czytając zapisane na nich słowa, a moje życie właśnie się zmieniało. Miłość to nagła potrzeba wtulenia się w kogoś i bycia obok niego. To pragnienie, by trzymając tego kogoś w ramionach, zostawić cały świat na zewnątrz. To tęsknota za bezpiecznym schronieniem dla duszy.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl