Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "kot sowa", znaleziono 4

Ta gra w kotka i myszkę podniecała zabójcę niczym jakiś nowo wynaleziony narkotyk, ale Hunter nie umiał już stwierdzić, kto tu jest kotem, a kto myszą.
Było tak, jak przy­pusz­czał. Ta gra w kotka i mysz­kę pod­nie­ca­ła za­bój­cę ni­czym jakiś nowo wy­na­le­zio­ny nar­ko­tyk, ale Hun­ter nie umiał już stwier­dzić, kto tu jest kotem, a kto myszą.
Patrzył na popękany sufit mieszkania przyjaciela i słuchał odgłosów Nowego Jorku. Miauczenie kota (przypuszczał, że to kot, choć nie miał pewności). Syreny w oddali. Łoskot śmieciarek. Analizował swoje emocje. Czuł coś więcej niż żal.
Byli malkontenci, którzy twierdzili, że teksty generowane przez boty pozbawione są pierwiastka twórczego i ludzkich emocji. Wskazywali na wady prozy tworzonej przez sztuczną inteligencję, a zwłaszcza poezji, nazywając powstałe utwory przypadkowym zbiorem fraz, którym ludzki umysł przypisuje sensy i emocje, których tam nie ma. Dzieje się to na takiej samej zasadzie, jak dopatrywanie się w przypadkowym układzie skał na Marsie rysów ludzkiej twarzy albo dostrzeganie pięknego obrazu w plamie oleju na kałuży.
Rudolf nie odmawiał racji krytykom literackim czy malarskim, ale zadawał sobie pytanie, czy to cokolwiek zmienia. Nie znał się wprawdzie na poezji i nie widział różnicy między wierszem ułożonym przez człowieka a wierszem ułożonym przez maszynę, obydwa były dla niego przypadkowym zbiorem fraz, ale lubił prozę i według jego oceny proza tworzona przez sztuczną inteligencję nowej generacji nie była gorsza od tego, co tworzyła większość ludzi, nie wyłączając pisarzy.
Wiedząc o tym, jak szybko nudzi się sam seks, choćby najbardziej wymyślny, Rudolf naciskał na włączenie w zakres funkcjonalności botów umiejętności generowania opowieści, którą nazywał funkcją Szeherezady. Miał rację. Boty z funkcją Szeherezady cieszyły się większym powodzeniem i dłużej były z klientami.
Czytaj dalej
© 2007 - 2025 nakanapie.pl