“Drobna i szczupłą sylwetką przywodziła na myśl lalkę, lecz minę miała zupełnie nielalczyną, w kasztanowych loczkach grzywki tu i ówdzie połyskiwało srebro, ale w całej postawie czuło się żelazną wolę.”
“Uwielbiał widzieć w ich oczach podziw i wdzięczność dla niego. A najbardziej lubił widzieć radość w niebieskich ślicznych oczkach i uśmiech na buzi otoczonej burzą blond loczków swojej córeczki.”
“- Szkoda, że jadłem dziś rano śniadanie. Po tym, jak zobaczyłem tego biedaka, wiszącego na własnych flakach...
- Nigdy nie sądziłem, że jelita są takie mocne - powiedział Decker.
- Ja też nie.
- No to teraz już wiemy, Hicks, dlaczego flaczki muszą się tak długo gotować, he, he...
- Jezu... zmiłuj się!”
“- Słuchaj, trzeba puścić na mieście plotę, że Loczka odjebał jakiś kiler ze wschodu. Ponoć sprawy z przeszłości.
- A czemu?
Bo nie chcę, żeby kręciły się tu psy. Jak myślisz, co będą robić na początku?
- A skąd ja mam wiedzieć? Nigdy nie byłem psem.”
“Na ciemną noc, na którą jeszcze przed kilkunastoma minutami nadchodził alabastrowy całun bieli, a nad która jeszcze wcześniej, gdzieś przed godziną, srebrzały gwiazdy i którą kolorował spłowiały odcień nieruchomości z naprzeciwka, teraz nachodzi drobny maczek białych płatków śniegu.”
“Ten żółty sprawia takie wrażenie, jakby się bał piłki. Patrz, jakie se loczki, lala jedna zrobił! Pewnie kitra teraz w majty, że mu piłka zniszczy koafiurę! Rusz się no, palancie! Co on robi, jak papieża Franciszka kocham? To boisko, a nie kurwa, wybieg dla modeli!”
“Nad rzeczką opodal krzaczka Mieszkała kaczka-dziwaczka,
Lecz zamiast trzymać się rzeczki
Robiła piesze wycieczki. Raz poszła więc do fryzjera:
"Poproszę o kilo sera!" Tuż obok była apteka:
"Poproszę mleka pięć deka." Z apteki poszła do praczki
Kupować pocztowe znaczki. Gryzły się kaczki okropnie:
"A niech tę kaczkę gęś kopnie!" Znosiła jaja na twardo
I miała czubek z kokardą,
A przy tym, na przekór kaczkom,
Czesała się wykałaczką. Kupiła raz maczku paczkę,
By pisać list drobnym maczkiem.
Zjadając tasiemkę starą
Mówiła, że to makaron,
A gdy połknęła dwa złote,
Mówiła, że odda potem. Martwiły się inne kaczki:
"Co będzie z takiej dziwaczki?" Aż wreszcie znalazł się kupiec:
"Na obiad można ją upiec!" Pan kucharz kaczkę starannie
Piekł, jak należy, w brytfannie, Lecz zdębiał obiad podając,
Bo z kaczki zrobił się zając,
W dodatku cały w buraczkach. Taka to była dziwacz”