Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "laren dla", znaleziono 104

Uczciwość jest zawsze najlepszym rozwiązaniem. Nawet jeśli chciałoby się chronić bliskich
Ludzi nieszczęśliwych najtrudniej polubić. To dlatego, że oni sami siebie nie lubią.
Nic nie przychodzi łatwo, ale dopóki my trzymamy się mocno, cała reszta może się zmieniać.
"-Wszystko się zmienia, prawda? - szepnęła. Pan Abrahams pomachł im na pożegnanie i wsiadł do samochodu.
-Tak - odparł Treg cicho. - Ale wiesz co? Myślę, że tak właśnie powinno być."
Ludzie odchodzą, tak samo jak konie. Ani jedno, ani drugie nie jest łatwe.
[...] ale bez względu na rozmiar zmian, bez względu na to, że nie przychodzą łatwo, zawsze jest coś, czego warto się trzymać, w co warto wierzyć - coś niezwykle cennego.
pasożyty, które włażą w tyłek, to nadal pasożyty, tylko bardziej brązowe
a zapachy, podobnie jak muzyka, mają moc przechowywania wspomnień
Dorośli pobożnie i szlachetnie wypowiadają się o mądrości przychodzącej wraz z wiekiem i takie tam, ale w rzeczywistości historia starszych osób kończy się na ogół, zanim nadchodzi koniec ich samych i pozostaje im tylko przekazywanie odnowa tych samych starych opowiadań- tylko że ci, których czas właśnie trwa, nie słyszą i nie widzą staruszków, widzimy ich tylko my, ci których czas jeszcze nie nadszedł- aż do chwili gdy książka wreszcie zamyka się na wczorajszej opowieści
Jest jakaś próżność w poczuciu winy, Patricu, w pielęgnowaniu jej, a w pogardzie dla samego siebie tkwi jakieś kokieteryjne użalanie się nad sobą
Szatan to wróg systemów, polityki. mieszczańskiej i drobnomieszczańskiej obłudy, kleru, klamstwa i jednocześnie "piewca" wolności, autentyzmu, duchowego wyzwolenia, wyrafinowanej przyjemności.
Umieć się cieszyć. Ze wszystkiego. Nie oczekiwać, że w przyszłości zdarzy się coś, co będzie prawdziwe. Możliwe bowiem, że prawdziwe przychodzi właśnie teraz, a w przyszłości nic piękniejszego już nie nadejdzie - zanotowałem sobie cytat ze ściany z fotografiami, bo najlepiej oddaje on ducha czeskiej literatury. Pomyślałem też, że najbardziej antydepresyjną książkę świata [Śmierć pięknych saren] mógł napisać tylko więzień depresji.
Lubię smak owoców tuż przed tym, jak zgniją. Są poplamione, pomarszczone, poobijane, nadgryzione przez robaki. Gładki owoc nie wie, tyle , co taki, który był świadkiem upływu czasu.
Tę książkę podarowałem już 24 osobom. Wśród nich byli i policjant, i sprzątaczka, i pani profesor, i syn brata ciotecznego. Rok temu skończył technikum. Kiedy zobaczył biblioteczkę u mnie w domu, to po wykonaniu klasyka gatunku ("Przeczytałeś w-sz-y-s-t-k-i-e te książki?), zwierzył się, że nie przeczytał nigdy żadnej. Całą szkołę przeżył na brykach. - Może i bym przeczytał jakąś - powiedział - ale jedną z zabaw kolegów u mnie w szkole było ośmieszanie każdego, kto próbuje czytać: ale cienias, ale pedał, książkę czyta!
- Dlaczego zacząłeś czytać książki? - spytał mnie nagle i uważam, że było to najciekawsze pytanie, jakie mi ktoś zadał w życiu.
- Bo wydawało mi się, że one są mądrzejsze od ludzi, których wtedy znałem.
- No to poleć mi jakąś na początek.
No i tak jak innym, dałem mu "Śmierć pięknych saren", ten mój ty typów.
Obdarowani oddzwaniali oszołomieni. "To najbardziej antydepresyjna książka świata" - powtarzali (poza synem brata, bo on nie miał porównania).
© 2007 - 2025 nakanapie.pl