“Przychodzili tu prawie przez trzy lata. Rozstawiali swoje precjoza i pod batutą Teresy, przebranej w ojcowską (za dużą) komżę, modlili się dla siebie samych i Pana Boga, którym dla nich, urodzonych po 1978 roku, był właściwie Karol Wojtyła, Jan Paweł II, papież. Ich wyobraźnia nie była w stanie ogarnąć słów katechety o niebie jako zbiorowisku dusz, lewitujących w przestworzach, i o Stwórcy w trzech osobach. Bo to było nielogiczne.”
“W Bratysławie sześćdziesięcioczteroletni Bondy zamieszkał tak:
Pogłoska mówi, że wyprowadził się tam i przyjął słowackie obywatelstwo w ramach protestu przeciwko rozdzieleniu Czechosłowacji w 1992 roku. W rzeczywistości uniwersytet imienia Jana Amosa Komeńskiego w Bratysławie zaproponował mu wykłady z historii filozofii. Przeprowadzili się więc z żoną Julią na zawsze.
Poznał ją w czytelni Uniwersytetu Karola, gdzie pracowała. Miał 33 lata, ona dziesięć więcej. Powtarzał, że Julia jest jedynym powodem jego życia.
Zmarła rok po przeprowadzce.”