Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz draka", znaleziono 8

[...] "Łatwiej jest chronić kogoś, z kim nie jest się związanym" [...]
[...]- Należy mi się szacunek.
- Szanuję tylko tych, którzy na to zasługują. [...]
[...] Już słyszałam jej słowa: ,, Trzeba się czasem pokazać, moja droga. W szczęśliwej rodzinie wszyscy się nawzajem wspierają". Jasne. Nie pamiętała tylko tych okazji, kiedy sama zapominała wesprzeć mnie lub tatę. [...]
Czasami śmierć jest najlepszym, co się może zdarzyć w życiu, ale niektórzy nie zasługują nawet na nią.
Drake, który żywił niewzruszone przekonanie o niestosowności wszelkich nakładanych przez państwo ceł i podatków, traktował przemyt nie tylko jak rozsądną strategię handlową, ale niemal jak swój święty obowiązek
Kiedy tylko filozof został sam, zaczął analizować swoje uczucia. Nie wiedział, czy woli wersję Darka, która właśnie opuściła jego pokój, czy wersję przebywającą w Moskwie. Numer drugi miał słuszne poglądy i dawał nadzieję na zmianę systemu. Jeśli udało się w jego wersji rzeczywistości, to dlaczego nie miałoby się udać tutaj?
– Czy podczas tego śledztwa przyjął pan łapówkę?
Wiktor popatrzył na Darka. Potem na Konrada. Wstał.
– Skąd on się urwał? Co wy sobie w ogóle wyobrażacie?
– Wiktor, posłuchaj…
– Nie! To wy posłuchajcie. Nigdy nie wziąłem żadnej łapówki! Nigdy nie przyjąłem nawet pudełka czekoladek! Ani koniaku, ani zasranej kiełbasy podwawelskiej! Rozumiecie? Straciłem kawał życia, harując dla tego niebieskiego munduru! Poświęciłem studia, poświęciłem boks. Poświęciłem wszystko, co miałem. Po co? Żeby łapać zbójów! Powołanie? Tak! Śmieszne, co? Nie raz i nie dwa mogłem zginąć. Na moich rękach wykrwawiło się kilku chłopaków! Zostawili żony, dzieci, dziewczyny… A ja cały czas…kosztem najbliższych, kosztem życia rodzinnego, kosztem zdrowia… zapieprzałem, żeby po dziewiętnastu latach usłyszeć: „Czy przyjął pan łapówkę?”. O czym ty mówisz, synku? Czy ty wiesz, ile ja spraw rozwiązałem? Kogo wsadziłem? Ile razy ledwo uszedłem z życiem, żeby tacy jak ty mogli sobie nosić drogie zegarki?
Lucek, nadal klęcząc, przyczłapał się bliżej schodów, na szczycie których stał tron z wbitym w niego kurduplem. Posłaniec za nic nie chciał urazić królewskiej mości, ale wzrost króla, a bardziej jego brak, sprawiał, że Lucek nie potrafił przemilczeć tej kwestii. - Już podchodzimy, o wielki w swojej niewielkości, królu. - Coś powiedział? - Nie nic, zmęczonym jedynie po długiej podróży. Wybacz, o największy z najmniejszych. największych, miało być. Król wstał z tronu i podszedł do klęczącego Lucka. Ten natomiast zdał sobie sprawę, że będąc w tej pozycji, nadal mógłby napluć królowi na czubek głowy. Zagryzł wargi, by nie wybuchnąć śmiechem i spojrzał ukradkiem na Hubę. Ten także klęczał, ale o dziwo zajęty był czymś innym. Bawił się przeskakującymi między palcami iskierkami. „Żeby z tego jeszcze jakiejś draki nie było” - pomyślał Lucek, wracając myślami do zdarzeń wcześniejszych. - Powiesz jeszcze coś o moim wzroście, a już nigdy nie ujrzysz słońca. Zrozumiano? Nie ukarzę cię od razu tylko i wyłącznie dlatego, że twój pan wsparł mnie militarnie przy pewnej, mniej oficjalnej wyprawie. - Tak jest i przepraszam, o jaśnie królu, świecący bardziej niż. - Zamknij się i dawaj te dokumenty.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl