“Płyniemy. Dziób tnie wodę, rzędy wioseł zapadają się z pluskiem, a ja walczę z irracjonalnym poczuciem deja vu. (...) To wygląda jak scena żywcem wyjęta z „Jądra ciemności”. Za chwilę ktoś zostanie trafiony włócznią, która wyleci nie wiadomo skąd i przeszyje mu pierś, a my zaczniemy rozpaczliwie szyć z łuków na wszystkie strony, ktoś dopadnie balisty i zacznie miotać w brzeg jeden oszczep za drugim, ten trafiony będzie konał na pokładzie, prychając krwią, a z mgły po obu brzegach będzie dobiegać to szyderczo rozpaczliwe zawodzenie. Czuję to jak fatum albo złą wróżbę. Coś nieuniknionego.”