Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lena do sen o", znaleziono 50

Przed trzema laty jechałyśmy powozem w odwrotnym kierunku, do Brestu. Postanowiłam opuścić domowe ognisko, ponieważ z każdym oddechem przepełniało mnie wielkie poczucie porażki. Nie udało mi się sprawić, żeby ojciec moich dzieci mnie pokochał.
Po ogłoszeniu przez sędziego definitywnej formalnej separacji nic nie trzymało mnie już w Paryżu.
Na Martynice nie czytałam gazet i stroniłam od społecznych czy politycznych dyskusji. Nie pragnęłam niczego, poza rozkoszowaniem się spokojem.
Coś mną targało, trudno określić, ale miałam wrażenie, jakbym była w pasie przewiązana niewidzialnym sznurem, który chce mnie zaciągnąć do miejsca, w którym powinnam być.
Rytm końskich kopyt nas uspokaja. Wpatruję się w krajobraz za oknem, a moje myśli błądzą wokół rodziców. Matka zawsze mi mówiła, że moim przeznaczeniem jest prowadzenie domu, rodzenie dzieci i poświęcenie życia mężczyźnie i potomstwu. I nawet to mi się nie udało.
Eufemia robi dwa kroki w tył, trzykrotnie uderza kołatką w ciężkie drzwi i patrzy na mnie w napięciu. Głuchy odgłos z nadzieją niesie się po holu po drugiej stronie, wstrzymujemy oddech.
Niecałe dwie minuty później wszyscy chłopcy w liczbie stu dwudziestu stoją na mrozie na bosaka i w bieliźnie przed budynkiem szkoły wojskowej. Latem wita ich słońce nad wierzchołkami drzew, ale teraz, w środku zimy, minie jeszcze parę godzin, zanim się rozwidni. Posiniali z zimna wszyscy razem śpiewają poranne psalmy, wybrane na ten dzień przez zakonników.
Jak to ze starymi przyjaźniami bywa, lata niewidzenia się znikają, gdy po długim czasie dochodzi do ponownego spotkania.
Są ludzie, którzy się przedstawiają i których po przywitaniu prawie od razu się zapomina.
Wybuch śmiechu godzi we mnie niczym wbijany w brzuch sztylet. Robi mi się słabo.
Napoleon bierze głęboki oddech i robi powolny wydech. To stanie się jutro o siódmej. Jest podekscytowany, ale będzie dzielny. Silny. Dla matki na Korsyce, ponieważ ojciec nie żyje.
Wraz z moimi nowymi przyjaciółkami ignorujemy niepokój w mieście. Dalej tańczymy, śpiewamy i rozmawiamy, jakby nigdy nic, nie dostrzegając nadciągającej burzy.
Pewnego słonecznego popołudnia otrzymuję list od Aleksandra. Jest mi ciężko, pisze, jego stanowisko zostało zlikwidowane.
Grupa wokół nas szybko się powiększa, widzę coraz więcej potakujących. W jakiś sposób Robespierre mnie intryguje - nie z powodu swojego ubioru, wygląda niechlujnie, za to jego wzrok jest wzrokiem sokoła. Zdaje się widzieć każdego z nas, a jego słowa wbijają się w tłum.
Bębny ponownie zaczynają cicho dudnić. Kat jeszcze trochę przesuwa deskę, do której przywiązano Marię Antoninę, i jej głowa znajduje się teraz dokładnie pod ostrzem gilotyny. Dźwięk werbli staje się głośniejszy, nasila się, publiczność milknie. Kat luzuje miecz gilotyny i bębny cichną.
A potem huk. Ogłuszający. Jak wystrzał armatni. Ostrze spada, zadając śmiertelny cios. Dom królewski Burbonów definitywnie upadł.
Niczym pająk powoli poszerzamy naszą sieć i kształtujemy nowe życie.
" - Teraz kolej ... - przeciąga z premedytacją Ben i uśmiecha się przebiegle , gdy wypowiada te słowa - i pewnie zostanę znienawidzony za ten pomysł - szczerzy się do mnie, a ja zaciskam mocno pięści , bo wiem co nadchodzi - ale wybieram Huntera i Liv na ich siedem minut w niebie - wypala na jednym wdechu."
– Ty za to nie masz serca – par­sk­nę­łam. – W jego miej­scu zieje ogrom­na dziu­ra. – Tym więk­szy powód, abyś od­da­ła mi swoje! Ude­rzy­łam czo­łem o plecy War­re­na. – Po­wiedz mi, że on ze mną nie flir­tu­je... – Hej! – wtrą­cił Ben ura­żo­nym gło­sem. – Mó­wi­łem o ka­ni­ba­li­zmie, a nie ro­man­sie.
- Ben. Czy ty... uprawiasz ze mną booksting?
- Booksting?
- Tak. No wiesz, kiedy seksowny facet rozmawia z dziewczyną o książkach. To jak sexting, tyle że na głos i z książkami zamiast seksu. Nie żeby to miało coś wspólnego z smsami. Dobra, więc pewnie nie ma też nic wspólnego z sextingiem, ale w mojej głowie to miało sens.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl