Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "licze mnie znamy", znaleziono 2

Niektóre guzy można całkowicie wyleczyć chirurgicznie - to odpowiednik odcięcia chorej gałęzi drzewa, zmiażdżenia robaka lub odchwaszczenia odizolowanej grządki, zgodnie z powiedzonkiem chirurgów: nic nie leczy tak jak stal. Inne nowotwory przypominają drobną inwazję, na tyle niewielką i jednorodną, że można ją zwalczyć, szybko rozpylając spray z chemioterapią, i ostatecznie usunąć dzięki drapieżnym komórkom układu odpornościowego (które można porównać ze środkami biologicznymi, takimi jak małe robaki używane do zwalczania ślimaków). Ale zaawansowany nowotwór przerzutowy jest jak tantniś krzyżowiaczek. Jest wszędzie i nie znamy żadnego sposoby, by go kontrolować.
Nieznajomy patrzył na niego przenikliwym wzrokiem. - I tak, i nie – odparł – Jestem lekarzem i księdzem, czarownikiem i jasnowidzem. Przepowiadam przyszłość i odczytuję przeszłość. Feliks uśmiechnął się: - Na tym ja się już nie znam – mruknął. - Domyślam się, pan jest profesorem i pracuje na tutejszym Uniwersytecie - odpowiedział człowiek o kulach. - A ja pana mogę wprowadzić w inny świat, gdzie ślepi zaczynają widzieć, a głusi słyszeć. - A jak pan leczy ślepotę? – zainteresował się. - Za tymi skałkami jest jeszcze jedna szopa. W niej urządziliśmy świątynię, na miejscu- dawnych wykopalisk archeologicznych. Podobno znajdowano tu stare skorupy, drogie kamienie. Cudowne, czarne, uzdrawiające minerały. Im właśnie tutejsze źródło zawdzięcza cud uzdrawiania. Niech pan przyjdzie wieczorem. Ta niespodziewana propozycja zaskoczyła Feliksa. Zastanowił się. - Może i przyjdę. A jak jest z tymi ślepymi? Jak ich pan leczy? - Uzdrawiam – poprawił nieznajomy. - Nie leczę, tylko uzdrawiam. To różnica. Jak powiedziałem, w świątyni jest cudowne źródło. Sam je odkryłem i potem jeszcze pogłębiłem. Przyszła kiedyś do mnie ślepa kobieta i błagała o pomoc. Oczy miała tak zaropiałe, że od much nie mogła się opędzić. Prowadził ją wnuczek. Jak pan na pewno zauważył, tu chodzi dużo ślepców prowadzanych przez dzieci. Ślepcy opierają ręce na ich ramionach i tak oboje wędrują kilometrami. Przeważnie do miasta na żebry. Wielu się nie leczy, bo po co? Wtedy nie da się już żebrać. Skoro nie jesteś ślepym albo trędowatym, nikt ci nic nie da.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl