“Na krańcu rozległej zielonej równiny dumnie wzbijała się w niebo strzelista Góra Aniołów. Jej strome zbocza piętrzyły się w górę skalistymi blokami, które przechodziły w masywne mury kamiennego zamku o potężnych basztach. Otaczały one zamkowe zabudowania i wysmukłą wieżycę kościoła, zwieńczoną złotym krzyżem. (...)
Dwóch jeźdźców zmierzało dzisiaj na Górę Aniołów. Byli to młodzi rycerze, którzy spieszyli na wezwanie pana zamku. Zaprosił on wszystkich minstreli królestwa na wielki śpiewaczy turniej. Wieść o tych igrzyskach rozniosła się daleko i dotarła nawet tam, skąd pochodzili obydwaj rycerze. Spieszyli teraz, by zdążyć przed zachodem słońca, bo wraz z zapadnięciem zmroku zamykano bramy grodu i podnoszono most zwodzony, a niedobrze byłoby spędzać noc na takim pustkowiu. Młodzi trubadurzy spinali zatem konie do galopu, bo za nimi słońce nieubłaganie zniżało swój lot, by wkrótce schować się za horyzont. Pęd jazdy splątywał jasne włosy młodzieńców i unosił ich długie podróżne płaszcze. Przed nimi baszty twierdzy kąpały się w złotym świetle zachodu, a krzyż na wieży zamkowego kościoła lśnił tajemniczo, jak gdyby wskazując jezdnym drogę…”