Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "luanne do jak", znaleziono 14

Morderstwo nie oznacza, że ginie jedna osoba: taki czyn wysysa energię i wolę życia ze wszystkich, których dotyka. Stary świat legł w gruzach, trzeba go odbudować w nowych, niepewnych warunkach.
Spojrzała na niego i skinęła głową. Wiedziała, że kolega pierwszy raz w życiu styka się z morderstwem; ona zresztą też.
Jeśli nie chodzisz z głową w chmurach, nie sięgniesz gwiazd.
Nie musisz prowadzić konwencjonalnego życia. Ani robić tego, czego oczekują od ciebie inni ludzie. Mierz wysoko, tak jak teraz, i nie spuszczaj z tonu.
Nigdy nie wiadomo, jak wygląda prawdziwe życie pozornie szczęśliwej rodziny.
Media lecą do zbrodni jak muchy do miodu.
Zawsze potrafił przewidzieć, czego naprawdę potrzebują, a nie tylko pragną kobiety. To szczególny dar.
W życiu obowiązują pewne zasady, których należy się trzymać. Nie można stawać miedzy ojcem a jego dzieckiem. To egoistyczne i niewybaczalne.
Samobójstwo cały czas stanowiło realną opcję, ale LeAnne nigdy nie popełniłaby go
w taki sposób, szpikując się lekami.
– I to jedyny powód, dla którego zgodzisz się zaopiekować moją córką? – Leanne czuła, że
kryje się za tym coś więcej.
– Czasami w życiu nie trzeba mieć żadnych konkretnych powodów, żeby zrobić to, co należy.
Przyjmij to za moją motywację.
Johnny uczynił znacznie więcej dla swojej nieślubnej, nigdy formalnie nie uznanej córki niż inni ojcowie dla legalnego potomstwa. Nie ponosił odpowiedzialności za to, że Lianne tęskniła za miłością rodziny, która z kolei potrzebowała jej wyłącznie jako eksperta od jadeitów.
– Posłuchaj, Leanne – podeszła teraz bliżej i stanęła z byłą synową twarzą w twarz – nie będę
cię przepytywać, skoro nie chcesz mówić. Zatrzymałam się tu dzisiaj, bo intuicja
podpowiedziała mi, że powinnam to zrobić. Teraz wiem dlaczego.
Mówiąc to, otworzyła swoją elegancką, czarną torebkę i wyjęła portfel. Podała Leanne mały
kartonik.
– To jest moja wizytówka, a na niej mój numer telefonu, bo zakładam, że już go nie masz.
Jeśli kiedyś będziesz potrzebowała pomocy, zadzwoń.
Pani Hannigan trzymała wyciągniętą dłoń, podczas gdy Leanne drżącą ręką sięgnęła po
wizytówkę.
– Dziękuję – powiedziała cicho. – Wezmę ją, chociaż w zasadzie nie wiem po co… Czemu to
robisz, Mary? – musiała zadać kobiecie to pytanie.
– Bo tak postępują porządni ludzie – odpowiedziała tamta bez cienia wątpliwości w głosie.
– Po prostu zadzwoń, jeśli będziesz gotowa przyjąć pomoc. Do widzenia.
Mary odeszła, zostawiając rozedrganą młodą kobiet
– Uważam, że to może być szansa, żebyś raz na zawsze zamknął ten rozdział swojej
przeszłości – mówił Gary. – Wygląda na to, że jeszcze nie przebaczyłeś Leanne. Okay,
rozumiem, to trudne – podniósł obie ręce, jakby osłaniał się przed spodziewanym atakiem,
który zaraz nastąpi – ale nie ma sensu grzebać się w tych złych emocjach jak w gównie
– dodał
Mary wtrąciła się zdecydowanym tonem:
– Jak ty to sobie wyobrażasz? Mam zabronić jedynemu synowi odwiedzić mnie i ojca, żeby potajemnie zajmować się córką jego byłej żony? Co mam wymyślić? Że nas nie ma w domu,
że wyjeżdżamy na urlop, w podróż służbową? Mam kłamać?
– Do tej pory nie mówiłaś mu prawdy, więc chyba dodatkowe kilka tygodni nie zrobią ci różnicy. – Leanne od razu pożałowała tych słów, ale było już za późno, by je cofnąć.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl